,

Lista aktualności

Lotos i Wisła jedną nogą w finale

Już tylko jednej wygranej brakuje Lotosowi Gdynia i Wiśle Can-Pack Kraków aby znaleźć się w finale Ford Germaz Basket Ligi. Podopieczne Krzysztofa Koziorowicza pokonały w trzecim meczu półfinału PZU Polfę Pabianice 73:64, natomiast „Biała Gwiazda” wzięła srogi rewanż na koszykarkach CCC Polkowice wygrywając 85:64.

,

W Gdyni miejscowy Lotos nie miał najmniejszych problemów z odniesieniem zwycięstwa. Podopieczne Krzysztofa Koziorowicza z dużym impetem rozpoczęły to spotkanie i już po dwóch kwartach osiągnęły osiemnastopunktową przewagę. – To co robiły w tej części gry gdynianki było czymś niesamowitym. Każdy oddany rzut wpadał do kosza. Z tak świetnie grającym przeciwnikiem nawet Wisła nie miałaby szans – komplementowała po meczu swoje rywalki Karla Cristina Martins Da Costa. Słowa brazylijskiej rozgrywającej PZU Polfy mają swoje odzwierciedlenie w statystykach. Wciąż aktualne mistrzynie Polski w rzutach za dwa punkty wypracowały w tej części gry aż 82% skuteczność. – Są takie dni, że co byś nie robił to i tak trafiasz. W drugich dwudziestu minutach nie było już tak dobrze, ale zaliczka z pierwszej połowy w zupełności wystarczyła – powiedziała po meczu najlepsza koszykarka gospodyń Gordana Kovacevic. Chorwacka rozgrywająca Lotosu zakończyła spotkanie z dorobkiem 16 punktów (7/11 za 2, 2/2 za 1) i chociaż to ona w statystykach wypadła najlepiej, to na zwycięstwo zapracował cały zespół. Dość powiedzieć, że aż cztery koszykarki rzuciły dziesięć i więcej punktów, a prawdziwą „królową tablic” okazała się Agnieszka Bibrzycka (11 zbiórek). – Jesteśmy pod ścianą bo jutrzejszy mecz jest dla nas o być albo nie być w finale ligi – stwierdziła Agnieszka Pałka. – Jeśli jutro zaprezentujemy się tak, jak w drugich dwudziestu minutach dzisiejszego meczu, to jestem dobrej myśli. Jutrzejszy mecz bezwzględnie musimy wygrać – dodała środkowa PZU Polfy, która w całym meczu zdobyła 13 punktów, a także zanotowała na swoim koncie 10 zbiórek. Ci, którzy spodziewali się wielkich emocji w trzecim meczu pomiędzy CCC Polkowice a Wisłą Can-Pack Kraków srogo się zawiedli. Gospodynie tego pojedynku tylko w pierwszej kwarcie prowadziły równorzędną grę z bardziej utytułowanym rywalem. Później na parkiecie królowały, podrażnione porażką na własnym parkiecie, zawodniczki małopolskiego zespołu. – Jechałyśmy do Polkowic z olbrzymią żądzą rewanżu za porażkę na własnym parkiecie. Wreszcie zagrałyśmy tak, jak tego oczekują od nas kibice i szefowie klubu. Jutro będziemy chciały dopełnić formalności chociaż zdajemy sobie sprawę z tego, że jutrzejsze spotkanie będzie o wiele trudniejsze. Po prostu nasze rywalki nie mają już nic do stracenia – powiedziała Jelena Skerovic, która przełamała kryzys z dwóch pierwszych spotkań i znów zagrała tak jak na jedną z liderek przystało. Serbska rozgrywająca Wisły Can-Pack nie tylko była najskuteczniejszą koszykarką zespołu (25 punktów), ale także zebrała z tablic 6 piłek, a także sześciokrotnie asystowała partnerkom z zespołu. – Skerovic całkowicie rozmontowała naszą obronę, „swoje” punkty dodała DeForge i było po meczu – oceniła na gorąco przebieg meczu Elżbieta Trześniewska. Najbardziej doświadczona zawodniczka CCC po raz kolejny była podporą swojego zespołu (15 punktów, 5 zbiórek) jednak nie wystarczyło to na świetnie dysponowane tego dnia koszykarki spod Wawelu. – Porażka w dzisiejszym meczu nie przekreśla naszych szans na awans, ale z całą pewnością drogę do rozgrywki o mistrzostwo Polski znacznie sobie utrudniłyśmy – dodała była środkowa reprezentacji Polski. W rywalizacji o miejsca 5-6 zagrają koszykarki AZS-u PWSZ Sowood Gorzów, które dzisiaj pokonały drużynę Azotów Meblotap Chełm 64:50 i tym samym odrobiły dziewięciopunktową stratę z pierwszego meczu. Po raz kolejny pierwsze skrzypce w drużynie akademiczek grała Justyna Żurowska, która pod nieobecność kontuzjowanej Agnieszki Szott stała się liderką z prawdziwego zdarzenia. 18 punktów i 15 zbiórek zapewniło jej tytuł najwartościowszej koszykarki meczu. Dodajmy, że całkowicie zasłużenie.