,

Lista aktualności

Finał FGBL: Lotos wyrównuje

Wciąż aktualne mistrzynie Polski znów są w grze. Lotos Gdynia pokonał w czwartym meczu finału Ford Germaz Basket Ligi Wisłę Can-Pack Kraków 70:65. Dzięki temu zwycięstwu podopieczne Krzysztofa Koziorowicza wyrównały stan rywalizacji na 2:2.

,

Sportowych emocji ciąg dalszy – tak w skrócie można określić to, co dzieje się w tegorocznym finale ekstraklasy kobiet. Po wczorajszej porażce, nastroje w gdyńskim zespole nie były najlepsze. Wszystkie koszykarki Lotosu zdawały sobie sprawę z wagi dzisiejszego meczu. - Jadąc do Krakowa z bilansem 1:3 będzie niezwykle ciężko odwrócić losy meczu. Będziemy walczyć – mówiła wczoraj Tameka Johnson. Słowa amerykańskiej rozgrywającej nie były rzucone w wiatr. Gdynianki grały z bardzo dużym zaangażowaniem, walczyły o każdą piłkę, o każdą zbiórkę. Ich tak bojowego nastawienia nie zmąciło nawet prowadzenie Wisły Can-Pack w pierwszej kwarcie 19:15. – Pokazałyśmy wszystko co najlepsze, wszystkie nasze umiejętności. Chciałyśmy wyrównać stan rywalizacji i wiedziałyśmy, że tylko wielką wolą walki i pełną koncentracją możemy ten cel osiągnąć – mówiła Gordana Kovacevic. Kolejne kwarty tego pojedynku pokazały, że oba zespoły tanio skóry nie sprzedadzą. Na punkty Skerovic, DeForge, Trafimavej szybko odpowiadały Kovacevic, Kobryn i Bibrzycka. To właśnie ta ostatnia koszykarka była siłą napędową swojego zespołu. Po wczorajszej słabszej postawie, dzisiaj znów świeciła pełnią blasku jak na gwiazdę ligi przystało. W całym meczu zdobyła 16 punktów, miała 7 zbiórek i 3 asysty. – Zdawałyśmy sobie sprawę z rangi tego meczu, więc naprawdę nie było mowy o jakiejś kalkulacji. Byłyśmy pod ścianą i liczyło się tylko zwycięstwo. Cieszę się, że w większym stopniu przyczyniłam się do naszej wygranej – powiedziała po meczu popularna „Biba”. Niesione dopingiem zawodniczki Lotosu z każdą kolejną minutą uwidaczniały swoją przewagę. Nie tylko zniwelowały straty do drużyny spod Wawelu ale nawet wyszły na prowadzenie Przed ostatnią odsłoną tego meczu podopieczne Krzysztofa Koziorowicza miały dwa punkty zaliczki, a jak się później okazało zaliczka ta została jeszcze powiększona. Wszystko za sprawą zespołowej gry całej drużyny. Na wysokim poziomie wciąż grała Bibrzycka, swoje punkty zdobywały Sarenac i Kobryn, a zimną krew na linii rzutów wolnych zachowała Tameka Johnson. Gdy na 25 sekund do końca spotkania Anna DeForge popełniła stratę stało się jasne, że Wisła tego meczu nie wygra. – Gratuluję Lotosowi wygranej bo na pewno dziewczyny na to zasłużyły. My popełniłyśmy zbyt wiele błędów w samej końcówce. Co było kluczem do zwycięstwa Lotosu? Bez wątpienia gra na tablicach – powiedziała Anna DeForge. W finale notujemy 2:2 i walka o mistrzostwo Polski rozpoczęła się na nowo. Kolejny mecz w najbliższą środę w Krakowie.