,

Lista aktualności

Emocjonujący mecz i wygrana Lotosu

Nie lada emocje zgotowały swoim kibicom drużyny AZS-u PWSZ Sowood Gorzów Wlkp. i Lotosu Gdynia. W meczu na szczycie siódmej kolejki spotkań nie brakowało niczego. Zwroty sytuacji, zmiana wyniku jak w kalejdoskopie, piękne, niekonwencjonalne akcje i emocje do samego końca. Swoją wyższość, o jedyne dwa "oczka", wykazały wicemistrzynie Polski, które pokonały zespół akademiczek z Gorzowa 87:85.

,

Mimo porażki AZS-u PWSZ Sowood Gorzów Wlkp. 85:87 kibice wychodzący po meczu z hali byli usatysfakcjonowani przegiem całego spotkania. Zwłaszcza, że dramaturgią i zwrotami sytacji można by obdzielić kilka innych spotkań. A zaczeło się bardzo pomyślnie dla gorzowianek, które szybko odskoczyły wicemistrzyniom Polski na kilka punktów. Świetnie grała zwłaszcza Justyna Żurowska trafiając raz za razem, a w obronie królowała zespołowa defensywa. Nic więc dziwnego, że po pierwszych dziesięciu minutach ekipa prowadzona przez Dariusza Maciejewskiego prowadziła 28:19 i wszyscy wierzyli w końcowy sukces. Nie inaczej było po kolejnej odsłonie tego pojedynku. Gdyniankom udało się odrobić tylko jedno "oczko" i wciąż, aby myśleć o zwycięstwie, musiały gonić swoje rywalki. Co gorsza już w piętnastej minucie na ławce rezerwowych musiała usiąść Tamika Whitmore, która na swoim koncie miała już trzy faule. Najlepsza zawodniczka Lotosu była pierwszą opcją w ataku i w swoim dorobku notowała wtedy 10 punktów oraz 4 asysty. Jak się później okazało swój wynik jeszcze poprawiła, prowadząc tym samym swój zespół do wygranej. Kataklizm dla akademiczek nastąpił tuż po zmianie stron. Przyjezdne grały wręcz koncertowo, z każdą minutą niwelując dystans. Do zdobywania punktów włączyła się LaTanya White, a swoje "trzy grosze" dołożyła także Monika Veselovski. Zespołowa defensywa podopiecznych Krzysztofa Koziorowicza spowodowała, że coraż ciężej przychodziło zdobywanie punktów gospodyniom. W całej kwarcie zdobyły ich tylko dwanaście, a że Lotos uzbierał ich o dziewięć więcej to i przed ostatnią kwartą wyszedł na prowadzenie 60:59. Ostatnia odsłona to już prawdziwy strzelecki popis z obu stron. Przewaga żadnego z zespołów nie osiągnęła tzw. bezpiecznej. Raz na prowadzeniu znajdował się Lotos, innym zaś gorzowski AZS. Zawodniczki obu drużyn prześcigały się w pomysłach na zdobywanie punktów, a kibice zgromadzeni w hali byli swiadkami kwint esencji tego sportu. Walka kosz za kosz toczyła się do ostatnich minut i chociaż ostatecznie to Lotos Gdynia unosił ręce w geście zwycięstwa to i tak obiektywna, gorzowska publiczność gromkimi brawami podziękowała za grę obu drużynom. - Był to niezwykle trudny mecz - mówiła po spotkaniu zdobywczyni 24 punktów Tamika Whitmore. - Początek należał do naszych rywalek, ale cały czas wierzyłyśmy w wygraną. Cięszę się, że z tak mocnym przeciwnikiem i w dodatku na jego parkiecie wygrałyśmy - dodała skrzydłowa Lotosu Gdynia. - Zdecydowanie zabrakło moich punktów - mówiła z kolei Katarina Ristić. - Szybko złapałam dwa faule co zupełnie wybiło mnie z gry. Nie trafiałam swoich rzutów. Na pewno miało to olbrzynie znaczenie dla losów meczu - dodała słoweńska rozgrywająca. Statystyki