,

Lista aktualności

Jedna Penn to za mało...

Jedna Jocelyn Penn to za mało, aby pokonać drużynę Lotosu Gdynia, zwłaszcza, gdy zawodzą na całej linii dwie pozostałe koszykarki ze Stanów Zjednoczonych. Keila Beachem i Sabrina Scott zdobyły łącznie tylko siedem punktów, nie dając swojemu zespołowi żadnego wsparcia w ofensywie. Jeleniogórzanki musiały zatem uznać wyższość wicemistrzyń Polski i przegrały ten mecz 54:66. Dla Lotosu była to dziesiąta wygrana w sezonie.

,

Dzisiejszego wieczoru trybuny przy ul. Sudeckiej wypełnione były po brzegi. Może przyciągnęła ich sama nazwa drużyny przeciwnej – jakże utytułowanej – a może sam fakt oddania swojej ukochanej drużynie AZS-u? Wszyscy nie mogli się już doczekać, kiedy zegar ruszy. W końcu nadszedł ten moment. Jednak pierwsza piłka znalazła się w posiadaniu gości i to oni, a nie jeleniogórscy kibice, cieszyli się z pierwszych punktów. Długo trwało nim piłka przeszyła obręcz gdyńskiego kosza. Powiadają, że gra zaczyna się w obronie. Ta niestety pozostawiała wiele do życzenia w początkowej fazie gry Kolegium. Zbyt dużą swobodę rzutu miała Whitemore i starała się to wykorzystywać jak najskuteczniej. W efekcie, po pierwszych dziesięciu minutach jeleniogórzanki przegrywały różnicą dziesięciu punktów 15:23. Odsłona druga rozpoczęła się z korzyścią dla gospodyń. Myćka, po znakomitej asyście Gawrońskiej, umieściła piłkę w koszu oddając rzut zza linii 6,25 m. Powoli akademiczki zaczęły przeważać, dominować na parkiecie. Beachem zanotowała efektowny przechwyt, a Gawrońska dopisała do swych statystyk drugą asystę podając do Scott, która to ucieszyła kibiców kolejną „trójką”. I wtedy zapanował chaos. Wykorzystały to zawodniczki Lotosu odrabiając punkty, jednak obraz ich gry malowany był odcieniami szarości, więc trener Koziorowicz natychmiast poprosił o czas. Lecz cóż – kolejna strata! Ostatnia akcja kwarty należała jeszcze do zawodniczek z Jeleniej Góry, ale wtedy to Myćka chyba zbyt mocno uwierzyła we własne siły i oddała zupełnie nieprzemyślany rzut za trzy punkty z ośmiu metrów! Na szczęście zabrzmiała syrena. Tę część meczu jeleniogórzanki przegrały zaledwie jednym punktem 13:14, lecz wciąż gdynianki cieszyły się dość znaczną przewagą, jak się później okazało – nie do odrobienia… Część trzecia. Tyle minut gry już za nami, a ciągle nie było widać błysku amerykańskich „diamentów”… Trzeba więc było liczyć na niepowodzenie przyjezdnych. I tak oto Pawlak złapała już trzeci faul. Po naszej stronie natomiast Małaszewska odnotowała czwarty! Obie drużyny przez moment nie mogły ustabilizować swej gry. Strata goniła stratę. I wtedy coś jakby drgnęło w zespole gospodyń. Przebudziła się obrona, ale niestety atak wciąż nie funkcjonował tak, jak należy. I… obrona też wzięła w łeb! Lotos z minuty na minutę powiększał swą przewagę. Po trzydziestu minutach gry wynosiła już ona 12 punktów – 39:51. mimo tego akademiczki nie składały broni. Lecz cóż mogły zwojować tak indywidualna grą, jaką prezentowały przez całe spotkanie? Ostatnią odsłonę gdyński zespól rozpoczął 7:0! Widocznie zirytowało to Penn, jednocześnie motywując ją do lepszej gry. No tak…, ale jedna jaskółka wiosny nie czyni. Bez większego wsparcia koleżanek, nie zdołała przewyższyć zespołowej gry wicemistrza ligi z ubiegłego sezonu. Ostatecznie drużyna Kolegium musiała uznać wyższość Lotosu, ulegając podopiecznym Krzysztofa Koziorowicza 54:66. Po meczu powiedzieli:
Krzysztof Koziorowicz (trener Lotosu Gdynia): Nie ukrywam, że to spotkanie było trudne. Jesteśmy już osiem dni poza domem, ale mimo to dziewczęta były bardzo skoncentrowane i zagrały zespołowo, co okazało się kluczem do sukcesu. W tym meczu odnotowaliśmy aż 11 asyst, a w Brnie zaledwie 4! Poza tym zagraliśmy mądrze na strefę i cieszy mnie to, że wyglądamy już znacznie lepiej na boisku. Każda zawodniczka, która weszła na parkiet wykonała swoje zadanie. Rafał Sroka (trener AZS KK): Gratuluję zwycięstwa drużynie przeciwnej. Mój zespół też zasługuje jednak na słowa uznania. W kwartach przegrywaliśmy różnicą 2-3 punktów, ale Lotos pokazał bardzo dobrą obronę, dzięki czemu wygrał to spotkanie. Zasłużenie. Dla nas takie mecze są dobrą lekcją i wiele nas uczą. Dziś niestety słabiej zagraliśmy w ataku, ciężko było wypracować dogodne sytuacje rzutowe. Teraz jednak musimy myśleć już o kolejnym meczu z Łodzią, do którego przygotujemy się perfekcyjnie! Statystyki