24.07.2006 06:20, Szczepan Radzki
Stefan Pielech: Zakładamy utrzymanie
- Zakładamy utrzymanie się w ekstraklasie kobiet. Na pewno nie będzie łatwo, jednak dołożymy wszelkich starań, aby nie zawieść kibiców – mówi przed startem nowego sezonu Stefan Pielech, prezes drużyny MKS Tęcza Leszno.
24.07.2006 06:20, Szczepan Radzki
Jesteście beniaminkiem, wiadomo że to będzie trudny sezon. Jakie plany, macie w pierwszym roku gry w Ford Germaz Basket Lidze?
- Zakładamy utrzymanie się w ekstraklasie kobiet. Na pewno nie będzie łatwo, jednak dołożymy wszelkich starań, aby nie zawieść kibiców. Podchodzimy spokojnie do tej batalii o ekstraklasową koszykówkę w Lesznie.
Zespół na pewno potrzebuje wzmocnień.
- Cały czas nad tym pracujemy. Mamy już gotowe kontrakty i tylko oczekujemy przyjazdu zawodniczek. Do końca miesiąca powinniśmy mieć podpisane wszystkie dokumenty i skompletowany skład.
Zdradzi pan jakieś nazwiska?
- Do momentu kiedy nie podpisaliśmy kontraktów nie chcę rzucać nazwiskami. Nie chcę po prostu rozsiewać plotek, bo ciągle nie mamy podpisów na dokumentach.
Podobno jesteście zainteresowani Marta Żyłczyńską.
- Nie mogę nic powiedzieć i nie chcę. Chcę być trochę tajemniczy, bo zbyt szybko ujawnione informacje mogą się zemścić. Zdradzę tylko tyle, że prowadzimy wstępne rozmowy z zawodniczkami amerykańskimi. Do końca miesiąca będzie już wszystko wiadomo. Mamy dopięte sprawy formalne w 95%. Nie udało nam się szybciej wszystkiego załatwić, bo są wakacje, ale tak jak powiedziałem wraz z końcem lipca powinniśmy ogłosić skład drużyny.
W takim razie kogo widział by pan w swoim zespole?
- Trenerzy nie jeden wieczór siedzieli nad złożeniem składu, więc to ich należałoby raczej pytać. Wiadomo, że nie wszystkie zawodniczki są możliwe do ściągnięcia.
A jakby miał pan skompletować swój zespół marzeń, to znalazły by się w nim…
- O składzie marzeń to można tylko pomarzyć. (śmiech) Jest kilka zawodniczek na światowym poziomie i my możemy je tylko naśladować i życzyć sobie, aby było ich coraz więcej.
W ubiegłym sezonie Kolegium Karkonoskie było beniaminkiem i utrzymało się w lidze tylko dzięki wykupieniu dzikiej karty, nie obawia się pan takiego scenariusza?
- Obawy są na pewno, bo patrząc na ekstraligę i beniaminków wydaje mi się, że to trudne wyzwanie prowadzić zespół na tym poziomie. Staramy się jednak poukładać wszystko korzystając z doświadczeń drużyn, które wcześniej awansowały na najwyższy szczebel rozgrywek. Nasze życzenia są skromne i chcemy tak poukładać zespół, żeby nie walczyć w barażach, tylko spokojnie się utrzymać. Mamy teraz pięć naszych podstawowych zawodniczek, które wywalczyły awans, do tego dołożymy te, z którymi rozmawiamy i gwarantuję, że nasz skład będzie dobry.