Julie McBride: Naszą siłą chemia w drużynie
fot. Szymon Stolarski

,

Lista aktualności

Julie McBride: Naszą siłą chemia w drużynie

- Gra naszego zespołu jest wizytówką jakości naszego trenera i myślę, że to go doprowadzi do sukcesu - mówi Julie McBride z Artego Bydgoszcz, przez wielu fachowców uważana za najlepszą rozgrywającą Ford Germaz Ekstraklasy

,

McBride gra w Polsce pierwszy sezon. W większości meczów po 40 minut. Bez wytchnienia. Bez odpoczynku. Bez litości dla rywalek: wśród wszystkich zawodniczek rzuca średnio najwięcej punktów (17,6 na mecz) i najlepiej podaje (średnia asyst 6,6 na mecz).

Czy po tych 10 meczach rozegranych w polskiej ekstraklasie poziom rywalizacji daje Ci zadowolenie?

- Jest niezły. Mógłby być pewnie lepszy, jeśliby więcej najlepszych polskich zawodniczek zostało w Polsce i grało tutaj. W większości europejskich krajów jak choćby w Turcji tak jest. Reprezentantki tego kraju grają w tamtejszej lidze. Oczywiście to kwestia pieniędzy. Ale ogólnie nie jest źle w kontekście rywalizacji.

Odczuwasz, że z meczu na mecz gra się Tobie trudniej w związku z tym, że rywale i trenerzy poznają coraz bardziej Twoje możliwości?

- W pewien sposób tak. Można to zauważyć, kiedy niektóre zespoły stosują przeciwko mnie obronę "na całym" parkiecie. Przynajmniej próbują. Każde spotkanie, to wyzwanie. Próbujemy się jednak jako zespół do tego dostosować. Nie jest tak łatwo jakby się mogło wydawać.

Wysoka pozycja Artego, to pewne zaskoczenie, choć z pewnością warto walczyć jak najdłużej o jej zachowanie.

- Nie wiem, czy to niespodzianka. Nigdy nie grałam w polskiej lidzie, więc nikt mnie nie znał. Kristen (Morris; zanim doszło do tej rozmowy McBride razem z nią trenowały jeszcze dodatkowo rzuty, kiedy pozostała część drużyny była już w szatni – red.) grała tu pół roku. Mamy dobre polskie zawodniczki. Tu chodzi o "chemię" w zespole. Nie wytrenujesz tego i nie nauczysz. Szczęśliwie mamy najprawdopodobniej najbardziej solidną chemię w lidze. Weźmy zespół CCC. Myślę, że w ich zespole ta chemia opada i rośnie. Choćby poprzez wprowadzenie w trakcie rozgrywek nowych zawodniczek. My gramy od początku tym samym składem. To też korzyść dla trenera. Może pozwolić nam na więcej.

Pracowałaś z wieloma trenerami, jak już przy osobie trenera jesteśmy. Co możesz powiedzieć o swoim obecnym, Tomaszu Herkcie?

- Nie pokuszę się o porównanie z trenerami ze Stanów, ponieważ w Europie jest zupełnie inna gra. Poza tym byłam bardzo młoda, kiedy jeszcze grałam w ojczyźnie. Jednak w mojej zawodowej karierze jest zdecydowanie…nie jest jednym z najlepszych trenerów tylko po prostu najlepszym. On nie próbuje kontrolować mnie podobnie jak drużyny na parkiecie. Oczywiście ma swój system, uczy nas na treningach tego, czego wymaga, ale pozwala nam... kreuje pozycje na parkiecie, pobudza. Nigdy nie mówi: "Taki rzut jest najlepszy a taki zły". Nie ogranicza mnie. Nie lubię tego typu trenerów. Oczywiście mówi krótko: "Spróbuj tak", "Zagraj to", ale nie kontroluje mnie, nie powstrzymuje, pozwala mi "być trenerem" na parkiecie. To jest dla mnie prawdziwy trener. Nie próbuje pokazać siebie w trakcie gry. To my pokazujemy grą, że on jest dobrym trenerem. Mamy najlepszy bilans w lidze. Wygraliśmy z zespołem z Euroligi. To są fakty, które mówią ludziom, że mamy dobrego trenera. Nie chodzi o to, by krzyczał, wydzierał się, kreował siebie na meczu. To pokazuje, jakim jest fachowcem. Myślę, że odróżnia go to od wszystkich trenerów w tej lidze a może i Europie. Nasza gra jest wizytówką tego trenera i myślę, że doprowadzi go to do sukcesu.

Brzmi niemal jak ideał. Próbujesz mi powiedzieć, że nigdy nie było konfliktowej sytuacji między indywidualnością jak Ty a trenerem Artego?

- Nie... a, no może raz. To nie była kłótnia. Popełniłam przewinienie techniczne. Powiedział mi, że to niedobrze. Ja odpowiedziałam: "Nie trenerze, eeeeeeeeee". A wiedziałam, że nie miałam racji. I znowu. Trener nie... no wiesz, wszyscy ci trenerzy płaczą, machają gwałtownie rękoma... dla większości graczy to jest... OK, ja to zniosę, ale dla większości zawodników, zawodniczek to wpływa na mentalność. Próba pokazania... sama nie wiem czego, ale jednak zazwyczaj jest. Ten trener nigdy tak nie robi.

W dniu św. Mikołaja, który obchodzimy w Polsce, odwiedziłaś z drużyną oddział dziecięcy szpitala wojskowego w Bydgoszczy. Brałaś udział w podobnych akcjach w poprzednich zespołach?

- Ta wizyta była fantastyczna. Wcześniej, tak przez sześć lat pobytu w Turcji, stałam się dość popularna. W niektórych zespołach nie robiliśmy nic podobnego, ale w innych często odwiedzaliśmy szkoły.

Polubiłaś szczególnie jakąś potrawę z tureckiej kuchni?

- Tak. To był bulgur. Taka typowa potrawa tam, gotowana z kilku rodzajów ziaren.

A w Polsce?

- Pierogi. Pierogi są OK.

Z jakim farszem?

- Lubię te na słodko. Z białym serem.

Wracając do sportu. Sobotni mecz z Matizolem Liderem...

- (Julie stanowczo, nie pozwalając dokończyć pytania – red.) To będzie prawdopodobnie najtrudniejszy mecz sezonu. Wiesz, to jest właśnie zespół z taką nieustabilizowaną "chemią". Mogą przegrać kilkunastoma punktami z Toruniem, by potem wygrać piętnastoma, czy coś koło tego z Wisłą. Jak mówiłam, w naszej drużynie jest większa stabilizacja. Ok, mogą nam nie wpadać rzuty, czy coś innego iść źle, ale wiemy, czego możemy spodziewać się jako zespół po naszej grze. A ta drużyna właśnie dlatego może być niebezpieczna, bo nigdy nie wiadomo do końca jak się zaprezentuje. Czy zagra tak dobrze jak przeciwko Wiśle, czy tak okropnie jak przeciwko Toruniowi. Grają czterema Amerykankami. Dwie z nich to dobrzy rzucający obrońcy, w tym zwłaszcza jedna bardzo szybka. I taki właśnie będzie ten mecz. Będzie bardzo dużo biegania (running game).

Kibiców zatem nie trzeba specjalnie zachęcać do przyjścia na mecz.

- O tak, zdecydowanie warto przyjść. Oczywiście chciałabym, żeby na każdym meczu było ich więcej, ale nasza sala na to nie pozwala. Niestety.

Jest plan, by przy największej bydgoskiej hali o nazwie "Łuczniczka" na MŚ w siatkówce w 2014 powstała mniejsza, z trybunami na około 1500 osób, z której będą mogli korzystać koszykarze i zespół Artego.

- Tak, słyszałam o tym. Byłoby dobrze, bo szczerze mówiąc parkiet w naszej hali też nie jest najlepszy. Większa hala pozwoliłaby na przyjście większej liczby kibiców. Teraz jednak doceniamy tych, którzy są z nami. Ich doping z pewnością pomaga.

To jednak przyszłość. Czy myślisz o przyszłości w Bydgoszczy? Jest możliwe, że tu zostaniesz na kolejny sezon?

- Zawsze myślę o przyszłości. Widzę dużą szansę na to. Staram się o polski paszport...

Jak przebiega procedura?

- Wiem tyle, że ma to być załatwione. Nie wiem tylko kiedy. Nie mam informacji na temat terminu. Jest dla mnie ważne, by ponownie grać w Eurolidze, czy europejskich pucharach. Jeśli ten zespół miałby taki zamiar, byłoby dobrze. Chciałabym grać dalej dla tego trenera. Działacze mają zresztą tego świadomość.