,

Lista aktualności

Pszczółka AZS UMCS - PGE MKK: Pewne zwycięstwo lublinianek

Pszczółka AZS UMCS Lublin pokazała dobrą koszykówkę. Lubelskie zawodniczki wywiązały się z roli faworyta w starciu z PGE MKK Siedlce i pewnie wygrały 85:54.

,

Na początku spotkania zespół „Pszczółek” w ataku napędzała Uju Ugoka. Nigeryjka w ciągu zaledwie minuty dwukrotnie stanęła na linii rzutów wolnych i wykorzystała dwie próby. Miała też kilka udanych akcji z gry. Przez agresywną obronę siedlczanki szybko postawiły się w niekorzystnej sytuacji, bo przekroczyły limit fauli. Gospodynie jednak zaraz dołączyły się do tej statystyki. Drużyna MKK nie miała również łatwego zadania w ofensywie, bo lublinianki mocno utrudniały im dojście do komfortowych pozycji. W obronie za to pozostawiały „Pszczółkom” dużo miejsca do spokojnego konstruowania akcji i gry w kontrze. Na trzy minuty przed końcem premierowej kwarty trener gości Teodor Mollov wziął „czas”, bo jego podopieczne przegrywały już 7:19. Do ostatniego gwizdka AZS UMCS zdobył jeszcze 4 punkty, a rywalki 2. Lublinianki prowadziły 23:9.

W kolejnej odsłonie oba zespoły zwolniły nieco w ataku. Pojawiło się więcej błędów i niewykorzystanych szans. Nie dość, że Siedlce traciły coraz więcej punktów do przeciwniczek, to jeszcze poważnej kontuzji nabawiła się ich podstawowa rozgrywająca Monika Naczk. Nie bez problemów był także AZS. Dużo zmarnowanych okazji z pierwszego tempa i w akcjach drugiej szansy nie pozwoliło lubliniankom zdominować boiskowych wydarzeń. Przewaga była jednak na tyle duża, że gospodynie spokojnie mogły grać swoje – dobrze w obronie i po szybkich kontratakach. Do przerwy wygrywały 38:20.

Prowadzenie AZS-u zaczęło topnieć po zmianie stron. Klub z Siedlec zaczął grać zdecydowanie odważniej w ataku i wykorzystywał słabą skuteczność rywalek. Siedlczanki zaliczyły serię 8:0 i zniwelowały kilka punktów straty. Najlepiej w ekipie gości radziła sobie Karolina Poboży, która szybko dopisała do swojego konta 6 „oczek”. Po chwili gry „Pszczółki” wróciły na właściwe tory. Pierwszą „trójkę” tego meczu trafiła Oliwia Szumełda-Krzycka. Przed decydującą odsłoną Lublin wygrywał 54:38.

Pierwsze minuty ostatniej kwarty to prawdziwy teatr jednej aktorki. Tess Madgen potwierdziła, że jest bardzo dobrym strzelcem. Trafiła trzy razy z rzędu zza łuku i pomogła drużynie wyraźnie odskoczyć. Chwilę później dołączyły do niej kapitan akademiczek Oliwia Szumełda-Krzycka oraz Kateryna Dorogobuzova. Dziewczyny z Lublina wykonały swoje zadanie i bez przeszkód wygrały w całym meczu 85:54. Bardzo dobrze w tym pojedynku spisały się Uju Ugoka i Dominika Owczarzak, które zaliczyły kolejne double-double – odpowiednio 22 punkty i 12 zbiórek oraz 14 punktów i 10 asyst.

Konferencja pomeczowa:

Teodor Mollov (trener PGE MKK Siedlce):
Absolutnie zasłużone zwycięstwo. Tu nie ma dwóch zdań. Zwycięstwo, które pokazuje różnicę klas w zespołach, w poszczególnych zawodniczkach i tu nie możemy mieć wątpliwości. Ja jestem niezadowolony nie z samej porażki, ale ze stylu porażki. To dla mnie jest najgorsze – styl, w którym przegraliśmy. Ciężka kontuzja. Kontuzja, która prawdopodobnie wyłącza na dwie miesiące, jeśli nie więcej, jedną zawodniczkę. Druga sprawa – niemądre faulowanie. Okazało się, że w drugiej połowie musimy grać „strefą”, bo inaczej byśmy byli w 4 albo 3 zawodniczki na boisku jeśli dalej gramy swego. To, że zmusiliśmy obronę, że doprowadziliśmy do 12 punktów różnicy, to wszystko było kosztem agresji, fauli i potem nie mieliśmy wyjścia. Musieliśmy grać „strefą”. Przy takiej dyspozycji rzutowej wynik jest jaki jest. Martwi mnie, że drugi mecz pod rząd mamy zero procent w rzutach za trzy punkty, to zupełnie nie jest nasz styl. Jeszcze jedno mnie martwi, ten zespół jest stworzony po to, żeby dać szanse najmłodszym się rozwijać, żeby szkolić młode zawodniczki, które nie będą miały szans w innym zespole, gdzie są zagraniczne. Cel tego zespołu jest taki, żeby w ciągu jednego zespołu podnieść poziom moich zawodniczek. Tylko one muszą wiedzieć jedno, że samo szkolenie nie wystarczy. Jest potrzebne serce, wola walki i psychika, a tego się nie szkoli, to jest wewnątrz. Jeśli nie rozumieją, że własne „ja” się zostawia przed salą, a na boisku się zostawia zdrowie, to szkoda szkolenia. To nie znaczy, że opuszczam ręce i jestem załamany. Cały system rozgrywek daje szansę na szkolenie takiego zespołu, na zostawianie wyniku sezonu na bok. Musimy iść dalej, konsekwentnie pracować, a co będzie, to zobaczymy na koniec sezonu. Jakie wyniki będą, jaki poziom będą pokazywały młode zawodniczki i na ile podniosą ten poziom w porównaniu z pierwszym meczem.

Katarzyna Trzeciak (PGE MKK Siedlce):
Gratuluję drużynie przeciwnej zwycięstwa, oczywiście zasłużenie. Nie zagrałyśmy tak jak tego oczekiwałyśmy od siebie i tak jak tego trener od nas oczekiwał. Słabo w obronie, złapałyśmy szybkie faule na początku, które tez nam nie pomogły. Na tablicy tez daliśmy sobie zebrać bardzo dużo piłek w ataku i nie grałyśmy swojej koszykówki jaka powinniśmy i wynik się skończył jak się skończył.

Krzysztof Szewczyk (trener Pszczółki AZS UMCS Lublin):
Dziękuje za gratulację. Przed meczem było wiadomo, że jesteśmy faworytem, że jesteśmy lepszym zespołem i tutaj nie było co tego ukrywać . Nie spodziewaliśmy się innego wyniku niż nasze zwycięstwo. Powiedzmy, że dwie kwarty zagraliśmy bardzo dobrze, jedną średnio i jedną bardzo źle. Powiedziałem dziewczynom w szatni, że to jest kolejny przykład kiedy zespół z Siedlec się podniósł, doszedł nas na 12 punktów, że w tej lidze nikogo nie można lekceważyć i z każdym trzeba grać na sto procent, bo to będzie ukarane. Staramy się wyrobić taki styl. Po tym takim bardzo złym fragmencie zaczęliśmy trochę agresywniej bronić, lepiej dzielić się piłką w ataku i to od razu się odbiło na wyniku. Teraz czekają nas dwa ciężkie mecze – w środę ze Ślęzą, w niedzielę w Gdyni. Chcemy też te mecze wygrać, żeby się ustawić w takiej dobrej pozycji wyjściowej przed następnymi spotkaniami.

Kateryna Dorogobuzova (Pszczółka AZS UMCS Lublin):
Chcę powiedzieć, że z Siedlcami nigdy to nie jest łatwy mecz, że dziewczyny zawsze walczą, więc musimy dać z siebie sto procent, żeby wygrać z takim wynikiem jak teraz. Cieszę się, że w końcu udało nam się zagrać przeciwko „strefie” w ostatniej kwarcie. Był tez taki cel, żeby zagrać na więcej asyst – mamy 20 dzisiaj, czyli graliśmy zespołowo i dzięki za ten mecz.