,

Lista aktualności

Pszczółka AZS UMCS - Ślęza: Pewna wygrana wrocławianek

Pszczółka AZS UMCS Lublin przegrała na własnym parkiecie ze Ślęzą Wrocław 47:70. Sam wynik zszedł jednak na dalszy plan, bo cieniem na całej rywalizacji położyła się groźnie wyglądająca kontuzja Dominiki Owczarzak.

,

Koszykarka musiała opuścić boisko zaraz na początku spotkania. Z niezdolną do gry Aliyyah Handford ciężar rozgrywania piłki spoczął na barkach Australijki Tess Madgen. Pech nie opuścił także Uju Ugoki. Nigeryjka w jednej z akcji straciła zęba.

Błyskawicznie pierwsze punkty tego spotkania zdobyła Kateryna Dorogobuzova. W kolejnych akcjach lublinianki dołożyły dodatkowe punkty. Wrocławianki na tablicy zapisały się dopiero w 2. minucie gry za sprawą celnego rzutu wolnego Nikki Greene. Od początku było widać, że mają bardzo duże problemy ze skończeniem akcji, nawet bez pressingu obrony. W końcu zaczęły jednak trafiać i odrobiły straty do rywalek. W połowie kwarty „Pszczółki wygrywały” już tylko 11:8. Po chwili 10. punkt dla Ślęzy zdobyła Sharnee Zoll i trener Krzysztof Szewczyk skorzystał z przerwy na żądanie. Końcówka premierowej odsłony była bardzo wyrównana. Uju Ugoka musiała opuścić parkiet, bo szybko złapała 3 faule. Takiej okazji nie zmarnowała Nikki Greene, która zdominowała strefę podkoszową. Po 10 minutach było 19:19.

W kolejnej partii potwierdziło się, że będziemy oglądali wyrównaną grę. Żadna z ekip nie mogła osiągnąć wyraźnej przewagi. Akademiczki bez swojej podstawowej rozgrywającej nie grały tak płynnie w ataku jak w poprzednich spotkaniach. Ciągle jednak trzymały się blisko rywalek, które objęły nieznaczne prowadzenie. Dobre zawody rozgrywała Uju Ugoka, która wróciła na drugą kwartę na parkiet. Nigeryjka miała dużo okazji do zdobywania punktów dzięki solidnej grze całego zespołu. Ostatnie sekundy należały jednak do przyjezdnych. Ślęza wyszła na prowadzenie 39:36.

Z minuty na minutę przewaga Wrocławia się powiększała. Trener Krzysztof Szewczyk wziął „czas” kiedy gospodynie przegrywały 38:45. Mnożyły się także proste straty w ofensywie. Ślęza bezlitośnie wykorzystywała każde takie potknięcie. Przez kilka minut gospodynie nie mogły znaleźć drogi do kosza. Niemoc w ataku przełamała Tess Madgen. Goście przejęli inicjatywę i kontrolowali przebieg spotkania. Przed decydująca kwartą wypracowali sobie przewagę 15 punktów – 55:40.

W ostatniej partii punkty dla akademiczek zdobywała wyłącznie Kateryna Dorogobuzova. Ślęza miała wygraną na wyciągnięcie ręki i tej szansy nie zmarnowała. Dobra obrona plus solidny atak pozwoliły im odnieść pewne zwycięstwo. Ostatecznie wrocławianki wygrały 70:47 i zapisały na swoim koncie drugi triumf w tegorocznych rozgrywkach.

Konferencja pomeczowa:

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy Wrocław):
Przede wszystkim cieszymy się ze zwycięstwa. Coś od początku sezonu gramy troszeczkę w kratkę. Były symptomy już dobrej gry w zwycięskim meczu z Artego, zabrakło nam troszkę w meczu z Wisłą. Dzisiaj przede wszystkim dobra dyspozycja w drugiej połowie w defensywie i tutaj dziewczyny jakby zrealizowały to. Na pewno to zadanie było dużo łatwiejsze dla nas w momencie kiedy trener Szewczyk stracił podstawową „jedynkę” Dominikę i to gdzieś też zmieniło nasza opcję w defensywie, bo wyszliśmy mocno agresywnie. Wiadomo, że Madgen to nie jest ten sam poziom rozgrywania co Owczarzak. Na pewno było widać, że to był mecz walki, mecz bitwy. Współczuję trenerowi tych kontuzji, bo to nigdy nie pomaga. Gramy w wąskich składach. Teraz też mamy kilka dni i myślimy już o następnym przeciwniku, ważne że ze zwycięstwem.

Agnieszka Śnieżek (Ślęza Wrocław):
Myślę, że trener wystarczająco powiedział o meczu. Dla nas było to bardzo ważne zwycięstwo po tych dwóch przegranych. Tak jak trener powiedział, grałyśmy w kratkę, trochę byłyśmy niepewne, ale przyjeżdżając tutaj wiedziałyśmy, że będzie to bardzo ciężki mecz. Cieszymy się, że zatrzymałyśmy Lublin na 47 punktach. Ta obrona w końcu u nas funkcjonuje, w końcu się komunikujemy i chcemy, żeby tak wyglądała dalej i myślę, że żadne przeciwnik nie będzie nam straszny.

Krzysztof Szewczyk (trener Pszczółki AZS UMCS Lublin):
Gratuluję Arkowi zwycięstwa. Tutaj nie ma co ukrywać, że w przeciągu całego meczu zdecydowanego i zasłużonego. Tak jak tutaj Arek powiedział, my po stracie Dominiki zostaliśmy praktycznie tylko z jednym graczem, który dobrze się czuje na koźle i to było widać szczególnie w drugiej połowie, gdzie zespół Ślęzy zaczął zdecydowanie mocniej bronić i efekt był tego jaki był. Wymusili na nas 24 straty i to tak naprawdę mówi wszystko. Straciliśmy 27 punktów po stratach co jest wynikiem dla nas zdecydowanie niezadowalającym. Ale tak jak dziewczynom powiedziałem, ja im dziękuję za walkę, dały z siebie wszystko. Tak naprawdę nie mogliśmy w mojej ocenie zagrać lepszych zawodów. To, co daliśmy w pierwszej połowie, to było wszystko na co było nas dzisiaj stać. Ale to jest jeden mecz, sezon jest długi i musimy poczekać na powrót do zdrowia Aliyyah i Dominiki, jeszcze nie wiemy co się stało. Uju Ugoka straciła zęba na tym meczu, także problemów troszeczkę się nawarstwiło, ale no nic, w niedziele mamy mecz i chcemy go oczywiście wygrać.

Kateryna Dorogobuzova (Pszczółka AZS UMCS Lublin):
Dzisiaj, ze względu na to, że grało 6-7 zawodniczek, prawie zawsze mamy szeroką rotację i było ciężko grać w takim małym składzie. Mam nadzieję, że dziewczyny szybko wrócą do gry i że lepsze mecze są przed nami jeszcze. Niestety, był taki dzień i nie udało nam się przełamać Ślęzy, ale gratuluję im meczu.