,

Lista aktualności

Pszczółka AZS UMCS - TS Ostrovia: Kluczowa trzecia kwarta

Dwie różne połowy i na końcu zwycięstwo gospodyń. Pszczółka AZS UMCS Lublin wygrała swoje czwarte spotkanie w tym sezonie. Akademiczki musiały się jednak sporo napracować, aby pokonać Ostrovię Ostrów Wielkopolski 67:51.

,

Pierwsze minuty meczu upłynęły pod znakiem niewykorzystanych okazji. Najwięcej z nich miała powracająca po urazie Uju Ugoka. Nie ona jedna nie mogła złapać właściwego rytmu. Zastrzeżenia mona mieć do całego zespołu AZS UMCS. Dość powiedzieć, że przez 4 minuty gry tylko Tess Madgen trafiła raz zza łuku. Australijka szybko jednak dołożyła kolejne zdobycze i doprowadziła do remisu po 8. Duże słowa uznania należą się akademiczkom za walkę na tablicach. W tym elemencie najlepiej radziła sobie Dorota Mistygacz, która trzykrotnie dopadała najszybciej do bezpańskiej piłki. Na szczęście dla Lublina, zmarnowane sytuacje się nie mściły, bo Ostrovia również nie imponowała w ofensywie. Po 10 minutach rywalizacji gospodynie wygrywały 18:10.

Przewaga lublinianek zaczęła topnieć zaraz na początku kolejnej odsłony spotkania. Do pracy zabrała się rozgrywająca Ostrovii Martyna Cebulska. Koszykarka zdobyła 5 punktów i pozwoliła swojemu zespołowi zbliżyć się na dwa posiadania. Co więcej, to podopieczne Wojciecha Szawarskiego przejęły kontrolę nad meczem. Kilkuminutową niemoc rzutową przełamała liderka AZS-u Tess Madgen. Na 4 minuty przed końcem pierwszej połowy ostrowianki wyszły na prowadzenie, które jednak błyskawicznie straciły po „trójce” Australijki. Końcówka drugiej kwarty przypominała bokserską wymianę ciosów. „Z twarzą” z tej rundy wyszły zawodniczki Ostrovii, które minimalnie prowadziły 31:29.

Zadanie postawione przed „Pszczółkami” przed tym spotkaniem było w założeniach proste – wygrać mecz. Rzeczywistość okazała się jednak inna. W trzeciej kwarcie lublinianki zaczęły pewniej realizować ten cel. Najpierw odzyskały prowadzenie, a potem systematycznie powiększały przewagę. Najważniejsze było to, że punktowała już nie tylko Tess Madgen. Dobrze spisywały się także w obronie i nie zostawiały rywalkom swobody do rozgrywania akcji. W połowie kwarty gospodynie wygrywały 43:33. Do końca trzeciej odsłony akademiczki kontrolowały przebieg boiskowych wydarzeń, a ich przewaga urosła do 18 „oczek” – 53:35.

Zawodniczki Ostrovii miały tylko 10 minut na odwrócenie losów spotkania. Tak się jednak nie stało. Nie funkcjonowały dobrze niemal w żadnym elemencie. Ich gra straciła na agresywności i nie wyprowadzały już skutecznych kontrataków. Dzięki temu miejscowe mogły spokojnie dowieźć wygraną do samego końca. Pszczółka AZS UMCS Lublin pokonała Ostrovię Ostrów Wielkopolski 67:51.

Konferencja pomeczowa:

Wojciech Szawarski (trener TS Ostrovii Ostrów Wielkopolski):
Po pierwsze, gratulacje dla drużyny przeciwnej za zwycięstwo. Dobry mecz, szczególnie w drugiej połowie na dobrej intensywności. Widać było, że grają z pomysłem i wykonują to, co miały założone. To było widać. Także w pełni zasłużone zwycięstwo. Chcieliśmy się tutaj pokazać i powalczyć o zwycięstwo. Nie ukrywam, że liczyliśmy na to, że ten mecz będzie zacięty, że będziemy w meczu do samego końca i postaramy się o niespodziankę. Do przerwy było w porządku, natomiast po przerwie zostaliśmy zupełnie zdominowani przez zespół „Pszczółek”. Nie radziliśmy sobie w ataku przede wszystkim, z czego wychodziły szybkie ataki Pszczółki i wiadomo od razu łatwe punkty. W pełni zasłużone zwycięstwo. My musimy dalej pracować, z takich meczów wyciągać wnioski. Jesteśmy beniaminkiem i każdy taki mecz z bardziej renomowanym rywalem to jest dla nas nauka. Nie ukrywam, że jesteśmy rozczarowany naszą postawą w drugiej połowie, bo stać nas na pewno na lepszą grę. Jako beniaminek wiadomo, że są te wahania formy, inaczej się gra na wyjeździe niż w domu. Dążymy do tego, żeby poziom w miarę wysoki, który potrafimy zaprezentować, żeby był przez nas prezentowany jak najczęściej. Jeszcze raz gratulacje. Chciałem podziękować przy okazji władzom klubu za miłe przywitanie i kibicom. Bardzo mi miło i cieszę się, że jeszcze ktoś pamięta moje nazwisko w Lublinie. Dziękuję i jeszcze raz gratuluję.

Sandra Nowicka (TS Ostrovia Ostrów Wielkopolski):
W pierwszej połowie realizowaliśmy założenia trenera, wykonywaliśmy zadania, szłyśmy na zbiórkę, troszeczkę ją przegrałyśmy, ale nie dużo. Szybki arak funkcjonował. Niestety, w drugiej połowie nic nie wychodziło. Przeciwniczki kontrowały, z tego zdobywały łatwe punkty, szły na „deskę”. My próbowałyśmy stanąć „strefą”, ale zdobywały z tego punkty. Później znowu przeszłyśmy na „swego”. Miałyśmy grać bardziej agresywną obronę. Niestety, to również nie wychodziło. Nie wiem. Kosze są tutaj bardzo twarde, ale to nie jest wytłumaczenie dla nas. Przegrałyśmy zbiórkę, a przeciwniczki nie były wcale mocniejsze fizycznie.

Krzysztof Szewczyk (trener Pszczółki AZS UMCS Lublin):
Dziękuję za gratulacje. Muszę powiedzieć, że się bardzo obawialiśmy tego meczu. Wiedzieliśmy, że jeżeli zespołowi z Ostrowa pozwoli się grać, to dziewczyny potrafią i są w stanie grać na dobrym poziomie, co pokazały już w meczu z Gorzowem i tydzień temu w meczu z Wisłą Kraków. Mieliśmy swoje problemy zdrowotne, praktycznie od półtorej tygodnia nie mogliśmy potrenować pięć na pięć. W pierwszej kwarcie bardzo dobrze weszliśmy w mecz. Niestety, w drugiej takie nasze tradycyjne grzechy, że jak prowadzimy, to się wydaje, że mecz może jest rozstrzygnięty. Zespół z Ostrowa bardzo dobrze to wykorzystał, wróciły do gry, wyszły na prowadzenie. W szatni sobie tam powiedzieliśmy kilka mocnych słów i w drugiej połowie już to zafunkcjonowało tak jak byśmy chcieli i z tego jesteśmy zadowoleni. Miejmy nadzieję, że ten tydzień będziemy mogli dobrze przepracować i jedziemy do Polkowic po zwycięstwo.

Aleksandra Kędzierska (Pszczółka AZS UMCS Lublin):
Na pewno bardzo się cieszymy z wygranej. Był to trudny mecz dla nas. Myślę, że pokazałyśmy w drugiej połowie, że umiemy grać agresywnie. Ja cieszę się, że mogłam zagrać chociaż w końcówce i już myślimy o następnym meczu.