Torunianki rozpoczęły ten mecz wręcz perfekcyjne. Trzy pierwsze akcje zakończyły się sześcioma punktami. Energa szybko wyszła na prowadzenie 6:0. Jako pierwsze w ekipie z Ostrowa celnie rzuciła Jordan Jones, ale kolejne punkty znowu zdobywały Katarzynki, a konkretnie Kelley Cain (10-2). Do końca kwarty utrzymywała się około dziesięciopunktowa przewaga drużyny z Torunia.
Druga kwarta dostarczyła już kibicom emocji. Po pięciu z rzędu punktach Martyny Cebulskiej, przewaga Energi stopniała do zaledwie dwóch oczek (31-29). Jednak w kolejnych minutach ponownie torunianki wzięły się w garść, przeprowadzając kilka skutecznych akcji. Do przerwy było 43-31.
Po dużej przerwie obie drużyny miały ewidentne problemy ze skutecznością. Osiem punktów torunianek w trzeciej odsłonie i zaledwie cztery punkty Ostrovii w czwartej kwarcie, to liczby, które sporo mówią o przebiegu tego spotkania.
Na problemy w ataku zwrócił uwagę trener Katarzynek. - Brakuje nam dyscypliny w grze ofensywnej - powiedział na pomeczowej konkerencji prasowej Algirdas Paulauskas. - W pojedynkę nie wygrywa się meczów, liczy się gra zespołowa. Musimy nad tym elementem jeszcze popracować.
Słowa te potwierdza Julia Adamowicz. - Naszym największym mankamentem jest gra w ataku - przyznała zawodniczka.
Mecz ostatecznie zakończył się pewną wygraną Katarzynek 66-48.
-----
Energa Toruń - TS Ostrovia Ostrów Wielkopolski 66-48 (26-16, 17-15, 8-13, 15-4)
Energa: K. Cain 16 (12 zb.), D. Morris 13, J. McBride i E. Tłumak po 10, W. Gajda 8 (7 as.), J. Adamowicz 7, M. Radomska 2, M. Ivashchanka, R. Płonka, A. Szczepanik.
Ostrovia: J. Jones 12, A. Bishop 10 (8 zb.), S. Orozović 9 (9 zb.), K. Sosnowska 6, M. Cebulska 5, K. Motyl i A. Stępień po 3, E. Jackowska, S. Nowicka.