,

Lista aktualności

Pszczółka - Energa: Dogrywka dla ekipy z Torunia

W spotkaniu 25. kolejki rozgrywek Energa Basket Ligi Kobiet, Energa Toruń pokonała na wyjeździe Pszczółkę Polski–Cukier AZS UMCS Lublin 63-66. Koszykarki z Torunia zwycięstwo wywalczyły dopiero w dogrywce. Po czterech kwartach był remis 57-57. Najwięcej punktów na boisku zdobyła zawodniczka gospodyń, Feyonda Fitzgerald (24).

,

Na punkty musieliśmy czekać półtorej minuty. Jako pierwsza do kosza trafiła Feyonda Fitzgerald (2-0). Obie ekipy miały jednak wyraźny problem ze skutecznością. Po trzech minutach ponownie trafiła Amerykanka (4-0). Szybko odpowiedziała Lauren Mansfield (4-2). Wydawało się, że worek z punktami się otworzył. Dla lublinianek “trójkę” zdobyła Kateryna Dorogobuzowa i zrobiło się 7-3. Energa zdołała doprowadzić do wyrównania na niecałe cztery minuty przed zakończeniem pierwszej kwarty. Remis dała Kelley Cain (7-7). Od tego momentu to przyjezdne zaczęły przejmować inicjatywę. Po pięciu oczkach Emilii Tłumak “Katarzynki” prowadziły 7-14. O czas poprosił szkoleniowiec miejscowych, Wojciech Szawarski. Po nim wynik niewiele uległ zmianie. Jedyne punkty zdobyła Dorogobuzowa, ustalając rezultat przed drugą odsłoną (9-14).

Ta zaczęła się od “trójki” Fitzgerald (12-14). Kolejne sześć oczek z rzędu zdobyły koszykarki z Torunia (14-20), tym samym ponownie odskakując akademiczkom. Te jednak nie złożyły broni. Fitzgerald do spółki z Uju Ugoką sprawiły, że po czterech minutach drugiej części gry, gospodynie prowadziły 21-20. Przerwę na żądanie wziął trener gości, Algirdas Paulauskas. Po niej jednak dalej punktował duet Fitzgerald – Ugoka (27-20). Energa miała duży kłopot ze skutecznym wykończeniem pozycji rzutowych. Gospodynie utrzymały przewagę siedmiu oczek do końca pierwszej połowy. Ostatecznie schodziły na przerwę wygrywając 31-24.

Trzecią kwartę trafieniem “za dwa” otworzyła Cain (31-26). Po drugiej stronie boiska do kosza trafiła Dajana Butulija (33-26). Obie ekipy punktowały na zmianę. Torunianki jednak w dwóch kolejnych próbach wykazały się skutecznością z dystansu, przez co ich strata do akademiczek rzucających “za dwa” zmalała do czterech oczek (37-33). Dla gospodyń regularnie trafiała Fitzgerald (39-33). “Katarzynki” na równo trzy minuty przed końcem kwarty dzięki trzem wolnym (za faul przy próbie rzutu za trzy oczka) najpierw wyrównały (41-41), a potem wyszły na prowadzenie 41-42. Skutecznością wykazała się Katarzyna Maliszewska. Na minutę przed końcem tej odsłony przyjezdne powiększyły różnicę do trzech punktów (43-46). Ostatecznie przed czwartą kwartą torunianki wygrywały 45-48. Wynik ustaliła Miriam Uro-Nilie.

Ostatnie dziesięć minut zaczęło się punktów Maliszewskiej (45-50). Trener Szawarski nie czekał długo i poprosił o czas dla ekipy z Lublina. Pierwsze trafienie dla gospodyń zanotowała po trzech i pół minucie gry Butulija, która wykorzystała dwa wolne (47-50). Błyskawicznie odpowiedziała Maliszewska (47-52). Na pięć minut przed końcem meczu, “Pszczółki” przegrywały różnicą trzech oczek (49-52). Trafiła Dominika Poleszak. Dystans trzech punktów mieliśmy też na trzy i pół minuty przed ostatnią syreną. “Trójkę” po stronie miejscowych zapisała na swoim koncie Butulija (52-54). Czas dla “Katarzynek” wziął trener Paulauskas. Nieco ponad minutę przed końcem Toruń prowadził 52-55. Atmosfera w hali MOSiR była naprawdę gorąca. Tym razem o przerwę poprosił trener Szawarski. Po niej “za trzy” trafiła Dorogobuzowa (55-55). Emocje sięgały zenitu. Trzynaście sekund przed końcem dla przyjezdnych trafiła Melissa Diawakana (55-57). Ponownie o czas poprosił trener Szawarski. Chwilę po powrocie na boisko wyrównała Fitzgerald (57-57). Dwie przerwy jedna po drugiej wykorzystał szkoleniowiec Energi. Na zegarach zostało dziesięć sekund, a piłka po stronie torunianek. Nie zdołały one jednak trafić. Czekała nas dogrywka.

Ta od początku była bardzo wyrównana. Z czasem to akademiczki zaczęły odskakiwać rywalkom. Dzięki punktom Ugoki, Fizgerald i Dorogobuzowej wygrywały 63-59. Nieco ponad minutę przed końcem dogrywki straty rzutem “za trzy” zmniejszyła Maliszewska (63-62). Prowadzenie “Katarzynkom” dała Mansfield (63-64). Zostało 25 sekund gry. Torunianki dołożyły punkty, wykorzystując dwa osobiste. Presję wytrzymała Maliszewska i było 63-66. Czasu dla gospodyń zostało niewiele, bo jedynie trzy sekundy. “Pszczółki” próbowały jeszcze akcji trzypunktowej, ale ta próba zakończyła się niepowodzeniem. W Lublinie triumfowała Energa.

Pszczółka Polski-Cukier AZS UMCS Lublin - Energa Toruń 63-66 (9-14, 22-10, 14-24, 12-9, d: 6-9)

Pszczółka Polski-Cukier AZS UMCS Lublin: Uju Ugoka (14), Feyonda Fitzgerald (24), Kaja Grygiel (DNP), Aleksandra Kędzierska (DNP), Dorota Mistygacz (2), Dajana Butulija (7), Marta Witkowska (DNP), Agata Dobrowolska, Dominika Poleszak (2), Kateryna Dorogobuzowa (14).

Energa Toruń: Lauren Mansfield (4), Miriam Uro-Nilie (4), Monika Grigalauskyte (6), Katarzyna Maliszewska (12), Agnieszka Skobel (10), Emilia Tłumak (12), Alexis Hornbuckle (DNP), Kelley Cain (14), Anna Bekasiewicz (DNP), Melissa Diawakana (4).

----

Powiedzieli po meczu:

Trener Energi Toruń, Algirdas Paulauskas:

Z naszej strony było dużo niecelnych rzutów spod kosza w wypracowanych przez nas sytuacjach. Sytuacje były, ale nie było skuteczności. W ostatnim spotkaniu wynosiła ona 70%, a tutaj była dużo gorsza. Wiedzieliśmy, że gospodynie mimo braku dwóch podstawowych zawodniczek są mocnym zespołem. Przewidzieliśmy też, czego się można spodziewać w meczu z Lublinem. Gratuluję dobrej postawy drużynie Pszczółki. Cieszę się, że to my wyjeżdżamy stąd z kompletem punktów.


Zawodniczka Energi Toruń, Katarzyna Maliszewska:

Spodziewaliśmy się, że to nie będzie łatwy mecz. Trener nas na to przygotował. Wypracowywałyśmy sobie niemal stuprocentowe sytuacje, ale ich nie wykorzystywałyśmy. W niektórych momentach wydawało się, że mamy spotkanie pod kontrolą, a jednak boisko to weryfikowało. To było bardzo emocjonujące widowisko dla kibiców. Cieszy, że wyszłyśmy z niego zwycięsko.


Trener Pszczółki Polski–Cukier AZS UMCS Lublin, Wojciech Szawarski:

Szkoda meczu, gdy się kończy porażką po dogrywce. Równie dobrze to my mogliśmy go wygrać. Niestety było widać, że zabrakło w końcówce zdrowia. Nie było rotacji w zespole, z czego mogły wynikać te ostatnie niecelne rzuty. Nie chcę się usprawiedliwiać, ale kontuzje w drużynie też mają na to wpływ. Chciałem podziękować moim zawodniczkom za walkę i za to, że grały do samego końca. Jestem też bardzo wdzięczny publiczności za doping, bo niósł nas w tych decydujących fragmentach. Myślę, że kibice nie mogą być zawiedzeni. Może to nie było widowisko na najwyższym poziomie, ale na pewno bardzo emocjonujące i atrakcyjne. Gratuluję przeciwniczkom zwycięstwa i życzę powodzenia w play–offach.


Zawodniczka Pszczółki Polski–Cukier AZS UMCS Lublin, Kateryna Dorogobuzowa:

Czujemy trochę zmęczenie w nogach. Też nie wszystkie dziewczyny mogą grać. Chciałyśmy walczyć do końca i myślę, że to nam się udało. Mamy nadzieję, że kibice są z nas dumni. Szkoda, że dziś nie ma zwycięstwa, ale chcemy wygrać ostatni mecz rundy zasadniczej.