,

Lista aktualności

Mirosław Orczyk: Wszystko w naszych rękach

Witam wszystkich kibiców koszykówki w Nowym Roku. Jak ten czas szybko biegnie mamy za sobą już 18 dni nowego roku mimo wszystko chciałbym życzyć wszystkim kibicom i sympatykom wszystkiego najlepszego, wielu emocji, niezapomnianych wrażeń w czasie oglądania meczy swojej drużyny. Zawodniczkom zdrowia, samych udanych meczy realizacji i spełnienia sportowych marzeń.

,

Trenerom sukcesów, spokojnej twórczej pracy, satysfakcji z gry swoich zawodniczek i gry zespołu. Działaczom i włodarzom sukcesów w poszukiwaniu możnych sponsorów, darczyńców, rozwoju organizacyjnego swoich klubów bo bez tego nie ma możliwości dalszego postępu i rozwoju naszej dyscypliny. Pierwsze dni roku były dla nas bardzo pracowite 6 stycznia w Rybniku gościliśmy zespół z Torunia. Zespół z miasta pierników zdawał sobie sprawę z wagi spotkania - walka o ósemkę, nowy gracz, nowy trener... Nasze zawodniczki ciężko trenowały w czasie przerwy świątecznej natomiast zawsze niewiadomą jest forma zawodniczek zza oceanu. Wierzyłem, że nasze Amerykanki i Serbka przyjadą w dobrej formie i tak było. Oczywiście zawsze jest problem zmiany czasu, klimatu, przystosowania się organizmu do nowych - starych warunków. Nikita Bell zaraz po przylocie trenowała a Hollie i Kju poszły... spać. Na drugim treningu Minija wybiła palec i mieliśmy duży problem. Dwa treningi i trzeba było grać. Pierwsza połowa meczu była z naszej strony świąteczna, dwa tygodnie bez gry 5x5..., słaba skuteczność i ospałość nie wróżyły dobrze, ale mecz trwa 40 minut. W przerwie spokojna odprawa i mobilizacja. W drugiej połowie zobaczyliśmy inny zespół - skupiony, zdeterminowany na walkę grający "naszą" koszykówkę i... Nikitę Bell (21 pkt,21 zbiórek...), która dała sygnał do ataku, pobudziła koleżanki z drużyny , obudziła kibiców ze świątecznego spokoju i poprowadziła nas do kolejnego zwycięstwa. Brawa też należą się pozostałym zawodniczkom bo zrobiły co do nich należało (celne rzuty przeciw strefie, dobra obrona, zbiórki). Tak więc mogliśmy przeżywać kolejny horror z końcowym sukcesem, rok zaczęliśmy od przybliżenia się do upragnionego play off. We wtorek po rannym treningu wyjeżdżaliśmy na pucharowe spotkanie do Nitry. Spotkanie, które miało zadecydować o dalszych losach naszego zespołu w tych rozgrywkach. W Rybniku przegraliśmy, ale wtedy graliśmy bez 3 podstawowych zawodniczek i Jaynetta doznała kontuzji kolana, wierzyliśmy, że stać nas na zwycięstwo choć Nitra u siebie nie przegrywa. Niestety mecz kompletnie nie udany, porażka, nie było powera, ognia i adrenaliny ... Szkoda ale może trzeba przegrać, żeby wygrać coś następnego. Powrót ze Słowacji w czwartek szybki odpoczynek trening 2 godziny, piątek trening poranny w Rybniku i wyjazd do Łodzi. ŁKS nie przegrał meczu na własnym parkiecie, więc zapowiadał się ciężki mecz. Od początku spotkania graliśmy dobrze i skutecznie choć ŁKS zaskoczył nas wyjściową piątką, ale szybko się dopasowaliśmy i po paru minutach to my dyktowaliśmy warunki. W 15 minucie kontuzji doznała nasza liderka Nikita Bell wprowadziło to trochę zamieszania, ale szybko się pozbieraliśmy i do przerwy było już 15 punktów dla nas. Skutecznie w ataku i obronie grała Kju Dickens, Hollie i Minija dominowały pod koszem, Agnes jak zawsze skuteczna i efektywna, Magda Skorek i Lena zrobiły swoje i odnieśliśmy kolejne zwycięstwo. Trzeba też w tym miejscu podziękować naszym kibicom za sportowy doping i wspaniałą atmosferę za naszą ławka oraz wsparcie w trudnych momentach. Za nami tryptyk myślę, że musimy być zadowoleni choć pozostaje cień w postaci kontuzji i porażki w pucharze. Wracamy do domu i przed nami kolejny spektakl gramy dla Jurka Owsiaka i dzieci potrzebujących pomocy. Zbieramy pieniążki licytujemy koszulki Utexu, Agi Jaroszewicz, piłkę z autografami, kalendarze. Dobra zabawa, szczytny cel, duże zainteresowanie publiczności. Przed nami jednak kolejny tydzień i ważny mecz pucharowy, który musimy wygrać i czekać na wynik z Brna. Mecz zaczął się jak zawsze... ciężko nam idzie cały czas gonimy, ale przegrywamy. Na początku IV kwarty prezes Greczyło zdobył wynik z Brna i...okazało się, że Nitra wygrała więc... jest szansa na awans do Final Four wracamy do gry. ale musimy wygrać, znowu w końcówce doganiamy przeciwnika i pewnie wygrywamy 70:60. Tak więc teraz wszystko w naszych rękach musimy wygrać ostatni mecz u siebie 6 lutego. Nareszcie wolne w czwartek odnowa biologiczna i następny mecz 30 stycznia w Brzegu. Wcześniej mecz gwiazd w Krakowie, w którym zagrają dwie nasze zawodniczki. Myślę, że to sukces nas wszystkich i duża satysfakcja. Pozdrawiam wszystkich!!! Poprzednie wpisy w tym blogu
Mirosław Orczyk: Świąteczny remanent