,

Lista aktualności

Mirosław Trześniewski: Powinno być lepiej

- Z Bourges to my się nie porównujmy. Porażka z Toruniem była efektem ogólnego spadku formy drużyny, która złapała zadyszkę - tak Mirosław Trześniewski, szkoleniowiec ŁKS Siemens AGD Łódź określił postawę w ostatnich meczach najbliższego, ligowego rywala - Wisły Can Pack Kraków.

,

Co się stało z drużyną ŁKS w dwóch pierwszych meczach rundy rewanżowej? - Na pewno przerwa nam nie posłużyła, zważywszy na to, że zawodniczki zagraniczne wyjechały na święta do swoich krajów: Rosji, Włoch, Stanów Zjednoczonych, Brazylii, a trzy były chore. Praktycznie trzy tygodnie nie trenowaliśmy. Spotkaliśmy się dzień przed pierwszym meczem i to zaważyło. Minęły już dwa tygodnie, widać postęp na treningach? - Po tych dwóch tygodniach ciężkiej pracy powinno być zdecydowanie lepiej. To już kwestia psychiki, na którą czas podziałał pozytywnie. Wojaże były przyczyną słabszej postawy zawodniczek zagranicznych, lecz co się stało z Sylwią Wlaźlak i Katarzyną Kenig? Zagrały zdecydowanie poniżej swojego poziomu. - To już jest pytanie do nich, jak wiadomo kobieta zmienną jest. To też jest kwestia braku koncentracji, a szczególnie braku normalnego treningu. Nie było wszystkich zawodniczek, przez co nie można było przeprowadzić normalnego, regularnego treningu i przećwiczyć istotnych elementów gry zespołowej. Jak ze zdrowiem koszykarek ŁKS? - Myślę, że w tej chwili nie będzie już problemów z Edytą Koryzną. Więcej zmartwień mamy z Renatą Oliveirą, która ma kontuzję kolana i nie jest w pełnej dyspozycji. Jeszcze nie wiadomo, czy zagra w najbliższym meczu. Mam taką nadzieję. Co dolegało Edycie Koryznie? - Miała ucisk jednego z kręgów krzyżowych, lecz wszystko jest już dobrze. W najbliższą środę mecz z Wisłą Can Pack Kraków, która ostatnio nie imponuje formą – porażka u siebie z Toruniem i w Eurolidze z Bourges. - Z Bourges to my się nie porównujmy. Porażka z Toruniem była efektem ogólnego spadku formy drużyny, która złapała zadyszkę. Zawodniczki zagraniczne nie doceniły siły naszej ligi. Już mecz z Lesznem to pokazał. Do przerwy Wisła przegrywała, by dopiero w czwartej kwarcie uzyskać znaczną przewagę. Tak to bywa w zespołach łączących grę w europejskich pucharach z ligą, że przychodzą słabsze momenty. Taki mecz im się trafił z Toruniem. Nie oznacza to, że podobny mecz zagrają ponownie. Trenerzy i działacze na pewno pracowali nad poprawą formy. Obecnie Ewelina Kobryn, gra poniżej oczekiwań. Czy Jennifer Humphrey ma szansę zdominować grę pod tablicami? - Na pewno będzie walczyła, ale czy zdominuje, to ciężko mi powiedzieć. My mamy jedną Humphrey, a Wisła będzie miała Kobryn, Pałkę i prawdopodobnie Braxton, także to już jest siła ognia na poziomie europejskim. Czy ŁKS przygotowuje się jakoś specjalnie do meczu z Wisłą? - Nie, przygotowujemy się tak, jak do każdego meczu. Zespół przeciwny będziemy mieć rozpracowany, a na ile zawodniczki zrealizują założenia i jak będą w stanie fizycznie podołać takiemu zespołowi jak Wisła, to się okaże. Wszystko zależy od dyspozycji dnia i szczęścia. Zespół z Krakowa może wystawić dwie równe piątki, więc musimy zagrać na 150% swoich możliwości.