,

Lista aktualności

Wisła bez problemów

Wisła Can Pack wypracowała sobie bezpieczną przewagę nad ŁKS Siemens AGD, którą dowiozła do końca spotkania. Dobre zawody rozegrała Anna De Forge, zdobywczyni 16 punktów.

,

Mecz rozpoczął się od szybkich akcji wiślaczek, które po trafieniach Jeleny Skerović, Eweliny Kobryn i Candice Dupree objęły prowadzenie 7:0 (w 2 min). Jeden rzut osobisty wykorzystała Jennifer Humphrey, punkty dorzuciła Edyta Koryzna i w trzeciej minucie było tylko 3:9. Po 5 min na tablicy widniał wynik 4:11 i trener łodzianek poprosił o czas. Joice Rodriguez zastąpiła Wlaźlak, lecz nie zmieniło to oblicza zespołu. Przyjezdne nadal z łatwością punktowały, by po trójce Anny Wielebnowskiej osiągnąć piętnaście punktów przewagi (6:21 w 8. min). Kosz dla ŁKS zdobyła jeszcze Dorota Sobczyk, lecz ostatnie punkty były dziełem krakowianek – osobisty Wielebnowskiej i trafienie Skerović. Po 10 min tablica pokazała wynik 8:24 a miejscowi kibice przecierali oczy ze zdziwienia, gdyż dawno nie widzieli tak bezradnych łodzianek. W II kwarcie po koszu Katarzyny Kenig i osobistym Humphrey (11:24 w 11. min) kibice mieli nadzieje, że trema paraliżująca ŁKS w pierwszej części meczu minęła. Nadzieje okazały się złudne. Trzy kolejne minuty to całkowicie chaotyczna i bezradna gra miejscowych, a konsekwentna przyjezdnych. Po trójce Ann De Forge ŁKS miał już 20 punktów straty – 11:31 w 14. min. Po chwili odpowiedziała Wlaźlak przełamując niemoc strzelecką ŁKS – trafiła zza linii 6,25 m (14:31). Końcówka kwarty była wyrównana. Na dwa kosze Dupree odpowiedziała dwukrotnie Renata Oliveira – 18:37 w 19. min. Oba rzuty wolne wykorzystała Kobryn 59 sekund przed przerwą. Ostatnie 15 sekund to popis Koryzny, która najpierw ograła Natalię Trafimavą, by równo z końcową syreną trafić po podaniu Wlaźlak przez całe boisko (22:39). Po zmianie stron coś dziwnego stało się z koszykarkami obu drużyn. Przez ponad trzy minuty padł tylko jeden kosz, który był dziełem Kenig (24:39 w 22 min). Po tej stagnacji gra się wyrównała. Punkty zdobyła Skerović (24:41 w 24. min), a jeden osobisty w odpowiedzi trafiła Rodriguez. Przebudziła się jednak De Forge, która zdobyła pięć punktów pod rząd (25:46 w 25. min). Nastąpiła wymiana kosz za kosz. Trafiła Oliveira (27:46), odpowiedziała Wielebnowska (27:48), a Wlaźlak trafiła za trzy punkty i w 26. min wynik brzmiał 30:48. Dwie trójki, przedzielone koszem Koryzny, zaaplikowała miejscowym De Forge i w 28. min były już 22 punkty różnicy – 32:54. Końcówka kwarty należała jednak do miejscowych, które zmniejszyły tę stratę. Humphrey wykorzystała oba rzuty wolne, po chwili trafiła w kontrze (38:54). Z przeciwnej strony kolejne dwa oczka dołożyła Dupree (38:56). Za trzy punkty rzuciła długo trzymana na ławce Sobczyk, a sześć sekund przed końcem tej części meczu trafiła ponownie Koryzna (43:56). Jednak równo z syreną punkty zdobyła Marta Fernandez i po 30 min na tablicy widniał wynik 43:58. W IV kwarcie kibice mieli nadzieję, że łodzianki podejmą jeszcze walkę. Początek był obiecujący. Drugi raz trójkę trafiła Sobczyk (46:58), lecz tym samym odpowiedziała Fernandez. W kontrze po asyście Rodriguez punkty zdobyła Wlaźlak i po 33 minutach gry ŁKS miał tylko 13 punktów straty – 48:61. Wtedy coś „pękło” w drużynie miejscowych, które zapomniały chyba, jak się gra w koszykówkę. Wisła podkręciła tempo i przez kolejne cztery minuty zdobyła 13 punktów tracąc zaledwie dwa (50:74 w 37. min). Miejscowe sprawiały wrażenie zagubionych dzieci, które trafiły w zupełnie obce miejsce. Nie trafiały z czystych pozycji (przestrzelonych kilkanaście prób spod samego kosza!) i bardzo często gubiły piłkę. Wprawdzie w kontrze punkty zdobyła Oliveira (52:74), lecz popis krakowianek trwał nadal. Za trzy punkty trafiły Agata Gajda i Wielebnowska, a spod kosza dwa oczka dorzuciła Kara Braxton. Po trafieniu Amerykanki na 105 sekund przed końcowym gwizdkiem przyjezdne osiągnęły najwyższą przewagę w meczu – 30 oczek (52:82). Ostatnie punkty w tym kiepskim spotkaniu zdobyła Sobczyk po kolejnej asyście Rodriguez (54:82). W łódzkiej ekipie wystąpiły dawno nieoglądane na boisku Birute Dominauskaite i Agnieszka Wilk, a 16-letnia Roksana Schmidt doczekała się swojego debiutu w ekstraklasie. Na wyróżnienie zasłużyły tylko skuteczna Dorota Sobczyk i waleczna Edyta Koryzna, która pod koniec meczu podkręciła kostkę. Widać poprawę w grze Sylwii Wlaźlak. W poprzednich meczach bała się rzucać, a w tym meczu się przełamała. Nie miała tylko szczęścia, bo piłka kilkakrotnie wykręcała się z kosza, lecz ważne, że podejmowała próby. Do meczu w ogóle nie została zgłoszona kontuzjowana Julia Sazhko. Krakowianki zagrały poprawnie i to w zupełności wystarczyło na stremowane łodzianki. Mimo wysokiego prowadzenia trener Tomasz Herkt nie dał pograć zmienniczkom: Agata Gajda zagrała tylko 14 minut, Natalia Trafimava 10, Monika Krawiec 5, a Agnieszka Pałka nawet na chwilę nie weszła na boisko. W kontekście play-offów w Eurolidze martwi słaba postawa zawodniczek podkoszowych. Ewelina Kobryn nie potrafiła czasami poradzić sobie w ataku z niewysoką Joice Rodriguez! Kara Braxton po dłuższej przerwie będzie potrzebowała sporo czasu, by wrócić do dyspozycji. Jedynie Candice Dupree gra dobrze, lecz w większości przypadków daleko od kosza. Już za trzy dni łodzianki czeka ważne spotkanie z INEĄ AZS Poznań w Łodzi, które ŁKS musi wygrać, by myśleć o utrzymaniu miejsca w ósemce przed rundą play-off. Forma podopiecznych Mirosława Trześniewskiego nie napawa optymizmem, trzeba mieć jednak nadzieję, że zdoła on wyprowadzić swój zespół „na prostą”. ŁKS Siemens AGD Łódź - Wisła Can-Pack Kraków 54:82 (8:24, 14:15, 21:19, 11:24). ŁKS Siemens AGD: Edyta Koryzna 12, Dorota Sobczyk 10, Jennifer Humphrey 10, Renata Oliveira 8, Sylwia Wlaźlak 8, Katarzyna Kenig 5, Joice Cristina Rodrigues 1, Roksana Schmidt 0, Agnieszka Wilk 0, Birute Dominauskaite 0. Wisła Can-Pack: Anna DeForge 16, Candice Dupree 14, Ewelina Kobryn 12, Marta Fernandez 11, Anna Wielebnowska 9, Jelena Skerovic 6, Kara Braxton 6, Agata Gajda 5, Dorota Gburczyk 3, Monika Krawiec 0, Natalia Trafimava 0. Statystyki