,

Lista aktualności

Lotos wciąż poza zasięgiem Wisły

Koszykarki i kibice Wisły Can-Pack nadal czekają na pierwsze w sezonie zwycięstwo nad Lotosem PKO BP. Gdynianki w niedzielne popołudnie po raz czwarty ograły ekipę mistrzyń kraju, tym razem w rozegranym w Krakowie finale Pucharu Polski.

,

Wcześniej podopieczne Romana Skrzecza ograły wiślaczki dwukrotnie w lidze i raz w meczu inaugurującym rozgrywki o Superpuchar Polski. Gospodynie turnieju finałowego Sure Shot Cup miały nadzieję, że uda im się wreszcie przerwać dominację rywalek i nabrać wiatru w żagle przed spodziewanym finałem fazy play-off. Pierwsze minuty finału Pucharu Polski były wyrównane z lekką przewagą gdynianek (11:5 po akcji Chamique Holdsclaw). Później do głosu doszły wiślaczki, głównie za sprawą trafiającej nawet zza linii 6,25 m Kary Braxton. Krakowianki po pierwszej kwarcie prowadziły ośmioma punktami (22:14), a w drugiej parokrotnie odskakiwały na dziesięć „oczek” (ostatni raz 30:20). W trudnych chwilach Lotos może jednak liczyć na swoje liderki; Chamique Holdsclaw i Dominique Canty. Ekswiślaczki po raz kolejny w tym sezonie nic nie robiły sobie z wiślackiej defensywy i dzięki serii punktowej Canty wyszły na prowadzenie 31:30. W lepszych humorach do szatni schodziły jednak krakowianki. Anna DeForge dwa kolejne posiadania piłki zamieniła na akcję 2+1 i po dwóch kwartach Wisła prowadziła 38:33. Po zmianie stron gdynianki szybko odrobiły straty i gra się wyrównała. Na tablicy zazwyczaj gościł remis, a żadna ze stron nie mogła odskoczyć na kilka punktów. Koszykarki Lotosu rozprawiły się z Wisłą w ostatniej części spotkania. Co prawda na pięć minut przed końcem meczu, dzięki najlepszej w ekipie Wojciecha Downar-Zapolskiego Annie Wielebnowskiej, gdynianki prowadziły tylko dwoma punktami (60:58), ale spokojną i skuteczną grą w ataku (14 kolejnych punktów), a także perfekcyjną w obronie (zero straconych przez pół kwarty), wybiły wiślaczkom wygraną z głowy i po raz czwarty w sezonie ograły „Białą Gwiazdę”. Tym razem 74:58. Puchar Polski po raz drugi z rzędu i trzeci w ciągu ostatnich czterech lat wędruje do Gdyni. Po meczu powiedzieli: Roman Skrzecz, Lotos PKO BP: - Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa, jak z każdego odniesionego nad Wisłą. Mieliśmy w tym meczu trudne momenty, ale dzięki obronie strefowej i obronie kombinowanej udało nam się w drugiej połowie nie pozwolić na seryjne zdobywanie punktów Wiśle i to był klucz do sukcesu. Cieszę się z postawy Dominique, Chamique i wszystkich pozostałych zawodniczek. Od początku sezonu gramy z dużą determinacją i sercem w obronie. Cieszę się, że mogę prowadzić taki zespół. Wojciech Downar-Zapolski, Wisła Can-Pack: - Nie po raz pierwszy nie potrafiliśmy znaleźć sposobu na Dominique Canty i Chamique Holdsclaw, które są prawdziwymi liderkami zespołu z Gdyni. W przeciwieństwie do mojego zespołu, w którym liderki dzisiaj bardzo zawiodły. Dodatkowo przy tak wyrównanych potencjałach mieliśmy aż 23 straty. Żałuje tak wysokiej przegranej, bo na nią nie zasłużyliśmy, ale w pewnym momencie dziewczyny poddały się, stad taki wynik. Dominique Canty, Lotos PKO BP: - Wiedziałyśmy, że czeka nas ciężki mecz i że musimy przeciwstawić Wiśle twardą obronę. Bardziej chciałyśmy i włożyłyśmy w ten mecz więcej walki i serca, dlatego wygrałyśmy. Anna Wielebnowska, Wisła Can-Pack: - W tym sezonie ciężko nam się gra z Lotosem. Mam nadzieję, że w finale rolę się odwrócą, bo liczę na mistrzostwo Polski. Na razie jest 0:4, ale liczę, że to się zmieni. Na pewno się nie poddamy! Zawodniczka meczu: Dominique Canty, Lotos PKO BP (evaluation: 31) Wisła Can-Pack Kraków – Lotos PKO BP Gdynia 58:74 (22:14, 16:19, 10:17, 10:24) Wisła Can-Pack: Wielebnowska 20, Braxton 15, Dupree 7, DeForge 6, Skerović 6, Krawiec 2, Kobryn 2, Trafimava 0, Fernandez 0. Lotos PKO BP: Canty 26, Holdsclaw 18, Maksimović 10, Leciejewska 8, Beard 6, Breitreiner 6, Jujka 0, Snytsina 0. Statystyki