,

Lista aktualności

Horror z happy endem dla Wisły!

Koszykarki Wisły Can-Pack zrobiły drugi krok w stronę obrony mistrzowskiego tytułu. Krakowianki po dramatycznym finiszu pokonały we własnej hali Lotos PKO BP Gdynia 65:64 i objęły prowadzenie w finale 2:1. W niedzielę kolejne emocje w walce o złoto!

,

Mecz rozpoczął się po myśli gospodyń. Anna DeForge trafiała niemal z każdej pozycji, łupem Kary Braxton padało większość piłek zarówno na atakowanej jak i na bronionej tablicy i wiślaczki po czterech minutach prowadziły 11:4. Zaniepokojony trener Roman Skrzecz wziął czas i uspokoił grę swojego zespołu. Gdynianki uszczelniły obronę, pod atakowanym koszem uruchomiły Dominique Canty i momentalnie dogoniły Wisłę na dystans jednego punktu (11:10 dla krakowianek). Chwilę później po przytomnym dograniu Braxton do kosza trafiła Jelena Skerović, ale finisz pierwszej i początek drugiej kwarty należał do wicemistrzyń Polski. Podopieczne trenera Skrzecza najpierw doprowadziły do wyrównania, a po paru minutach odskoczyły „Białej Gwieździe” na odległość siedmiu punktów (20:13). Później gra nieco się wyrównała i do końca pierwszej połowy trwała walka kosz za kosz. Do przerwy gdynianki prowadziły 34:30. Na początku trzeciej kwarty dzięki akcji 2+1 znakomitej w sobotnie popołudnie Canty przewaga Lotosu ponownie wzrosła do siedmiu „oczek”. Wtedy rozpoczął się koncert duetu Braxton – Skerović. Pierwsza z nich szalała pod atakowanym koszem, druga umiejętnie dyrygowała grą swoich koleżanek. Wiślaczki szybko odzyskały prowadzenie, a przed czwartą kwartą wyszły na sześciopunktowe (53:47) prowadzenie. Na osiem minut przed końcem meczu i kolejnym rzucie Skerović zza linii 6,25 m Lotos tracił do gospodyń osiem punktów (58:50) i miejscowi kibice rozpoczęli już fetowanie drugiej wygranej w rywalizacji o złoto. Gdynianki nie miały jednak zamiaru godzić się z porażką. Cztery kolejne punkty zdobyła Canty, następne dołożyły Jekaterina Snytsina i Chamique Holdsclaw i najlepsza ekipa sezonu zasadniczego Ford Germaz Ekstraklasy odzyskała prowadzenie (62:61). Wtedy po raz kolejny losy meczu wzięła w swoje ręce popularna „Skera”. Rozgrywająca Wisły dwukrotnie znalazła sposób na defensywę Lotosu i to gospodynie były bliższe końcowego sukcesu (65:62). Kilkanaście sekund później dwa punkty zdobyła Holdsclaw i rozpoczął się…horror przy Reymonta! Kibice na stojąco obserwowali ostatnie niespełna dwie minuty, w których posiadanie piłki zmieniało się wielokrotnie, ale żadnej ze stron nie udało się opanować nerwów. – Razem z trenerem Skrzeczem mogliśmy jedynie trzymać się za serca – podsumował szkoleniowiec Wisły, Wojciech Downar-Zapolski. Po dramatycznej końcówce krakowianki pokonały we własnej hali Lotos PKO BP 65:64. W niedzielę (godz.18.40) zostanie rozegrany kolejny, czwarty mecz wielkiego finału FGE. Wisła Can-Pack Kraków – Lotos PKO BP Gdynia 65:64 (13:16, 17:18, 23:13, 12:17) Wisła Can-Pack: Skerović 22, Braxton 17 (17 zbiórek), DeForge 10, Fernandez 6, Pałka 3, Dupree 2, Krawiec 2, Kobryn 2, Wielebnowska 1. Lotos PKO BP: Canty 25, Holdsclaw 12, Snytsina 12, Maksimović 8, Beard 4, Leciejewska 2, Breitreiner 1, Waligórska 0, Gulak 0.