,

Lista aktualności

Relacja: Turniej o awans do FGE dzień 3

Ostatni dzień turnieju przyniósł decydujące rozstrzygnięcia. Jedyną niewiadomą pozostawało bowiem kto, obok Hartmanna Pabianice, wywalczy prawo do gry w ekstraklasie.

,

Miał o tym zadecydować mecz Lidera Pruszków z Koroną Kraków. Pruszkowianki pełniące rolę gospodyń chciały zrewanżować się przeciwniczkom za porażkę z turnieju półfinałowego. Mecz początkowo przebiegał z ich niewielką przewagą (12:9 w 6. min). W miarę upływu czasu do głosu dochodziły jednak krakowianki. Grająca w Koronie zawodniczka SMS-u Łomianki Magda Kaczmarska po raz kolejny zaprezentowała się bardzo dobrze. Grała odważnie i zdobywała punkty w ważnych momentach. W pierwszej połowie uzyskała ich już 10. Przyjezdne grały bardziej zespołowo i zdominowały walkę pod tablicami. Dlatego po 20 min gry miały o siedem oczek więcej – 30:37. Po zmianie stron Lider rzucił się do odrabiania strat. Podrażniona Katarzyna Dulnik zaczęła grać koncertowo. Głównie dzięki jej grze „gospodynie” doprowadziły do remisu (43:43 w 25. min). W końcówce trzeciej kwarty dała jednak o sobie znać Karolina Hajduk (8 kolejnych punktów), dzięki której Korona odzyskała prowadzenie i po 30 min wynik brzmiał 47:51. Ostatnia odsłona meczu przyprawić mogła o palpitację serca. Kraków odskoczył na dziewięć punktów (52:61 w 34. min), lecz „miejscowe” się nie poddawały. Sześć oczek Anny Kadrońskiej (znanej z występów w ekstraklasie pod nazwiskiem Załęska) i osobisty Dulnik zmniejszyły straty do jednego kosza (64:66 w 38. min). O końcówce meczu Lider chyba jednak będzie chciał zapomnieć, gdyż przegrał ostatnie dwie minuty 6:12. Wpływ na taką postawę drużyny miało to, że piąte przewinienia w Liderze złapały Dulnik, Kadrońska i Urszula Kopeć. W całym meczu wykluczonych z gry w ten sposób zostało aż sześć koszykarek! Ostatnie sekundy były bardzo nerwowe. pruszkowianki usiłowały trafić do kosza, a po niecelnych rzutach taktycznie faulowały. W ostatnich trzydziestu sekundach krakowianki wykorzystały wszystkie sześć rzutów osobistych i odniosły sensacyjne zwycięstwo – 70:78. Pewnym usprawiedliwieniem Pruszkowa może być fakt iż przyjechał on na turniej w osłabionym składzie. W Pabianicach nie zobaczyliśmy spodziewającej się dziecka Moniki Stańczak oraz kontuzjowanych Violetty Wiklak i Justyny Kołos. Dwie pierwsze mają przecież za sobą występy w ekstraklasie. Ostatnie spotkanie turnieju - Hartmanna z Kadusem - nie miało już większego znaczenia dla układu tabeli. Pabianiczanki walczyły jednak o prestiż, gdyż chciały bez porażki zakończyć sezon. Bydgoszczanki, podobnie jak dzień wcześniej, znakomicie rozpoczęły spotkanie. Po czterech i pół min gry prowadziły 8:12, a wszystkie punkty zdobyły rzutami zza linii 6,25 m. Zszokowane pabianiczanki zdołały w pierwszej kwarcie tylko zmniejszyć straty do jednego oczka – 15:16. Druga odsłona meczu była bardzo wyrównana. W tym fragmencie wśród przyjezdnych dobrze zagrały Joanna Kędzia i Justyna Konstencka-Janik, a u miejscowych Ewelina Gala, Anita Szemraj i Katarzyna Salska. "Trójka" Gali równo z końcową syreną ustaliła wynik po 20 min na 39:37. Po zmianie stron nie było już wątpliwości, która z tych drużyn jest lepsza. Znakomicie prowadzone przez Marzenę Głaszcz koszykarki z Pabianic powiększały przewagę. W drużynie Kadusa wreszcie szansę gry dostała Agnieszka Golemska, która jako jedyna może zaliczyć mecz do udanych – 15 punktów. Koncert gry pokazała Gala (19 punktów po przerwie oraz 17 zbiórek w całym meczu) oraz Renata Piestrzyńska, która zanotowała na swoim koncie 7 zbiórek, 6 asyst, 5 punktów, 4 przechwyty i 3 bloki. Hartmann Pabianice wynikiem 82:66 przypieczętował powrót do ekstraklasy wygraniem w pierwszoligowych rozgrywkach wszystkich 32 spotkań. Po ostatnim gwizdku radości nie było końca.