,

Lista aktualności

Siódmy mecz zadecyduje o złocie!

Koszykarki Lotosu PKO BP Gdynia pokonały na wyjeździe Wisłę Can-Pack Kraków 69:60 i wyrównały stan serii w wielkim finale Ford Germaz Ekstraklasy. Złote medalistki, tak jak w dwóch poprzednich sezonach, wyłoni dopiero siódme, decydujące starcie.

,

Atmosferę wielkiego koszykarskiego święta można było wyczuć w hali przy ul. Reymonta 22 w Krakowie już na godzinę przed rozpoczęciem piątkowego spotkania. Fani szczelnie wypełnili obiekt mistrzyń Polski i zanim jeszcze koszykarki Wisły Can-Pack pojawiły się na parkiecie zabrali się do głośnego, żywiołowego dopingu. Ani chwili nie pozostawała im dłużna spora grupa sympatyków Lotosu PKO BP, dlatego kiedy po kilku kwadransach na plac gry wyszły zawodniczki, w hali wrzało już jak w ulu. Wielkie emocje i towarzysząca spotkaniu presja udzieliły się też głównym bohaterkom widowiska. Przez pierwszych kilka minut na parkiecie dominowała chaotyczna gra, a od celnych rzutów więcej było fauli i nieskutecznych zagrań. Pierwsze właściwy rytm załapały gdynianki. Podopieczne trenera Romana Skrzecza dzięki bardzo dobrej postawie trójki gwiazd zza Oceanu: Chamique Holdsclaw, Dominique Canty i Alany Beard na trzy minuty przed końcem pierwszej części gry prowadziły 18:10. Wiślaczki zacieśniły nieco obronę i zniwelowały straty do dwóch "oczek" (16:18), ale kolejne minuty przebiegły pod zdecydowane dyktando przyjezdnych. Holdsclaw i spółka grały jak w transie i dzięki serii punktowej 16:4 wyszły na wysokie prowadzenie 34:20. Dominację Lotosu przerwał trener Wojciech Downar-Zapolski prosząc o czas. Przerwa wybiła nieco z uderzenia gdynianki. Najlepsza ekipa sezonu zasadniczego co prawda nadal pozostawała na plusie, ale jej przewaga topniała z każdą kolejną minutą. Dwa razy zza linii 6,25 m trafiły Anna Wielebnowska i Agnieszka Pałka i po pierwszej połowie Lotos nadal prowadził, ale już tylko 41:37. Gospodynie kontynuowały pościg za gdyniankami także po zmianie stron. Szybko dopięły swego wychodząc, po kolejnej trójce Wielebnowskiej, na pierwsze w meczu prowadzenie (42:41). Parę minut później było już 47:43 dla Wisły i wydawało się, że nic nie odbierze rozpędzonej "Białej Gwieździe" trzeciej kolejnej korony. Inne plany na piątkowy wieczór, niż odbieranie srebrnych krążków, miały jednak zawodniczki Lotosu. Gdynianki szybko odzyskały prowadzenie i dopiero niespodziewany rzut Kary Braxton zza łuku przywrócił uśmiech na twarzach wiślackich fanów (52:51 po trzech kwartach). Po raz kolejny w tej serii losy meczu rozstrzygnęły się w ostatnich 10 minutach. Gwiazdy Lotosu ponownie imponowały pod atakowanym koszem, a po przeciwnej stronie parkietu nic nie wychodziło krakowiankom i ekipa z Gdyni błyskawicznie odskoczyła na parę punktów. Bardzo dobrą zmianę w tym okresie gry dała Natalia Waligórska, której trójka znacznie przybliżyła wicemistrzynie Polski do końcowego sukcesu (62:53). Gospodynie próbowały jeszcze szybkimi rzutami zniwelować stratę, ale ostatecznie uległy we własnej hali rywalkom 60:69. Tym samym o mistrzostwie Polski po raz trzeci z rzędu zadecyduje dopiero siódmy mecz. Decydujące o losach złotych medali spotkanie zostanie rozegrane już w najbliższą niedzielę w Gdyni. Początek o godzinie 13.00. Wielkie emocje gwarantowane! Wisła Can-Pack Kraków – Lotos PKO BP Gdynia 60:69 (16:24, 21:17, 15:10, 8:18)
Wisła Can-Pack: Braxton 17, Wielebnowska 14, Dupree 11, DeForge 7, Skerović 6, Pałka 5, Krawiec 0, Fernandez 0.
Lotos PKO BP: Canty 22, Holdsclaw 22, Beard 10, Maksimović 6, Waligórska 6, Breitreiner 3, Snytsina 0, Leciejewska 0.