,

Lista aktualności

Oceniamy blask "Białej Gwiazdy"

Trzymający w napięciu do ostatnich sekund sezon 2007/08 dobiegł końca. Pora na podsumowania i przymiarki do kolejnych rozgrywek. Z dyrektorem Wisły Can-Pack Kraków, Piotrem Dunin-Suligostowskim oceniamy miniony rok w wykonaniu Mistrzyń Polski i snujemy plany na kolejny.

,

- Zdobycie mistrzowskiego tytułu po tak ciężkiej i wyrównanej walce z drużyną Lotosu PKO BP i to w dodatku na jej parkiecie jest tym większym sukcesem, że praktycznie przez wszystkich nasza drużyna była skazywana na porażkę, co zresztą można by uznać w pewnym sensie za logiczny typ biorąc pod uwagę całą rundę zasadniczą - przyznaje dyrektor wiślaczek. Finisz rozgrywek faktycznie był dla mistrzyń Polski bajkowy, jednak sezon regularny wypadł chyba poniżej oczekiwań? - Runda zasadnicza z wielu powodów była bardzo nieudana, z wieloma bardzo słabymi meczami, jak na potencjał drużyny; ze spektakularną klęską w Gdyni i jeszcze bardziej bolesną porażką u siebie z drużyną z Torunia. Oceniając rundę zasadniczą należy przy tej okazji wspomnieć również przegrane z drużyną Lotosu PKO BP w Superpucharze oraz porażkę w finale Pucharu Polski, rozgrywanym tym razem na własnym parkiecie w Krakowie. Nieudaną rundę zasadniczą naprawiły bardzo dobre występy w fazie play-off. Skąd ta metamorfoza Wisły Can-Pack? - Faktycznie, play-offy pokazały zupełnie inny zespół, wykorzystujący wreszcie swój potencjał a przede wszystkim grający jako drużyna, a nie poszczególne indywidualności. Udane występy w pierwszej rundzie play-off, a szczególnie w drugiej w starciu z drużyną z Gorzowa dodatkowo wzmocniły drużynę psychicznie, w znacznym stopniu ułatwiając podjęcie walki z Lotosem PKO BP. Na temat przebiegu meczów finałowych trudno dodać coś więcej niż to co już praktycznie we wszystkich mediach zostało przekazane. Były to z całą pewnością, zaryzykuje takie stwierdzenie, najlepsze finały ostatnich lat, a dramatyczny siódmy mecz w Gdyni przejdzie z pewnością do historii polskiej żeńskiej koszykówki. Do tej pory takie końcówki kibicom kojarzyły się jedynie z NBA... - Ostatnie trzy minuty gdyńskiego meczu to scenariusz jakiego na pewno nie powstydziłby się nawet sam Alfred Hitchcock. Niesamowita zmienność nastrojów! Od ogromnej satysfakcji z faktu kontrolowania gry przez niemal 80 procent meczu, po dramat w momencie utraty tego prowadzenia w samej końcówce i wreszcie niesamowita akcja w ostatnich sekundach z niewiarygodnym rzutem Anny DeForge doprowadzającym do dogrywki, która była już mimo wszystko, raczej jednostronna a nasz przeciwnik nie był w stanie podnieść się z kolan. Taka dramaturgia chyba dodatkowo podnosi wartość wywalczonego tytułu? - Tak, takie zwycięstwo ma szczególną wartość, szczególny smak, a z drugiej strony tego rodzaju porażka jaka przytrafiła się Gdyni, notabene drugi rok z rzędu w samej końcówce - rok temu na 0,4 sekundy przed końcem piątego meczu finałów - a teraz na sekundę przed końcem siódmego meczu, jest też, co trzeba uczciwie powiedzieć, dramatem dla tych zawodniczek z Gdyni, które pokazały również ogromny hart ducha i bardzo wysoką klasę sportową. Zostawmy rozgrywki Ford Germaz Ekstraklasy. Jak oceni Pan występy wiślaczek na europejskich parkietach? - Jeżeli chodzi o występy Wisły Can-Pack w Eurolidze to można powiedzieć, że nigdy dotychczas nie byliśmy tak blisko awansu do ósemki najlepszych drużyn Europy, ale niestety czegoś zabrakło. Trudno racjonalnie wytłumaczyć dwie porażki z najsłabszą drużyną w grupie, przy równoczesnym zwycięstwie z Bourges, w końcu uczestnikiem Final Four. Taki jest jednak sport i fakt, że faworyt czasem przegrywa również w pewnym sensie nadaje sens sportowej rywalizacji. Reasumując, nie ukrywając olbrzymiej radości ze zdobycia mistrzostwa Polski, muszę stwierdzić, że postawione przed drużyną cele nie zostały w pełni zrealizowane. Szczególnie mam tu na myśli brak awansu do kolejnej rundy Euroligi i porażkę w finale Pucharu Polski. Zdobycie mistrzowskiego tytułu jest jednak dla nas wielką radością - tym bardziej ze jest to 20 taki tytuł w historii Wisły. Po każdym sezonie dochodzi do zmian w składach zespołów. Jakich mogą oczekiwać sympatycy Wisły Can-Pack? - Na dzień dzisiejszy jesteśmy na etapie analizowania minionego sezonu i pierwszych przymiarek na nowy sezon 2008/09. Jak zwykle będą oczywiście pewne zmiany kadrowe ale jest jeszcze za wcześnie, aby wymieniać konkretne nazwiska. Z koszykarek występujących w tym sezonie ważne kontrakty posiadają nadal Jelena Skerović, Anna DeForge i Agnieszka Pałka. Naszymi zawodniczkami nadal pozostają także Edyta Błaszczak i Magdalena Skorek. Czy któraś z nich wróci z wypożyczenia pod Wawel? - Na dzisiaj wszystko wskazuje na to, że do drużyny powróci Edyta Błaszczak. Po zakończeniu gry w SMS-ie do zespołu dołączyć ma także Aneta Kotnis. W mediach padają nazwiska potencjalnych kandydatek do gry w Wiśle Can-Pack. Kiedy będziemy mogli mówić o konkretach? - Zdajemy sobie sprawę, że na temat zmian personalnych w drużynie krążą różne, mniej lub bardziej nieprawdopodobne wersje, ale myślę, że na pewne konkretne, wiarygodne informacje musimy jeszcze chwilę poczekać. Ze swej strony dodam, że robimy wszystko, aby nasze plany transferowe zrealizować w możliwie jak najszybszym czasie. Czy zmiany w przepisach mocno wpłyną na przebudowę składu mistrzyń kraju? - Rzeczywiście, budując skład na nowy sezon musimy uwzględnić nowe uwarunkowania wynikające ze zmiany przepisów w ekstraklasie kobiet. Od nowego sezonu na boisku będą musiały obligatoryjnie przebywać dwie Polki, a w wyjściowej dwunastce będą musiały znajdować się również dwie młode polskie zawodniczki, urodzone w 1985 roku lub młodsze. Zniesiony zostaje także limit zawodniczek pozaeuropejskich. Powyższe uwarunkowania wymagają zbudowania wystarczająco mocnej drużyny dla zrealizowania celów w Polsce ale równocześnie drużyny, która zapewni nam awans do ósemki w Eurolidze. Pewnym utrudnieniem będą również ograniczenia wynikające właśnie z gry w Eurolidze... - Zgadza się. W Eurolidze można zarejestrować tylko dwie zawodniczki spoza Europy, potem można je zamienić, ale tylko do 48 godzin przed startem play-offów. Jakie wobec tego byłoby optymalne rozwiązanie, pozwalające pogodzić zarówno rozgrywki ligowe jak i pucharowe? - Osobiście uważam, że przepisy dotyczące rejestracji zawodniczek pozaeuropejskich w Eurolidze powinny zostać zmodyfikowane. Należy pozwolić na rejestrację trzech zawodniczek pozaeuropejskich prowadzając równocześnie limit w dwunastce meczowej jak dotychczas, czyli dwóch takich zawodniczek. Takie rozwiązanie pozwoliłoby klubom, szczególnie tym reprezentującym Polskę w pucharach, na bardziej racjonalne gospodarowanie potencjałem zakontraktowanych zawodniczek, zabezpieczając je również w większym stopniu przed ryzykiem kontuzji, jakie mogłyby się im przydarzyć szczególnie w fazie play-off Euroligi, kiedy jakiekolwiek dogłoszenia czy zmiany kadrowe nie są już możliwe. Zmiana taka stanowiłaby również stworzenie pewnej równowagi w stosunku do drużyn rosyjskich, w których dzięki, jak ja to nazywam "ekspresowej naturalizacji" występuje często nieograniczona ilość zawodniczek amerykańskich, a to stwarza nieuzasadnioną przewagę dla drużyn z tego kraju.