,

Lista aktualności

Rafał Sroka: Kluczowy mecz finałów

Jeśli nie teraz to kiedy? To pytanie pojawia się na ustach wszystkich gorzowskich kibiców przed trzecim finałowym starciem. KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. w obu spotkaniach w Gdyni podjęło rękawicę i we własnej hali, która jest atutem akademiczek w obecnym sezonie, są realne szanse by "wypunktować" rywala i odwrócić losy finałowej serii.

,

Rywalizacja przenosi się do Gorzowa. W hali przy ulicy Chopina wszyscy wierzą, że zwycięstwo z sezonu zasadniczego można powtórzyć. O tym, że gorzowianki są mocne na własnym parkiecie przekonał się przecież nie tylko Lotos PKO BP, ale także wciąż aktualne mistrzynie Polski Wisła Can-Pack Kraków. Dlaczego więc historia nie miałaby się powtórzyć? Tym bardziej, że drużynie trenera Dariusza Maciejewskiego i Janusza Wierzbickiego trochę zabrakło szczęścia w Gdyni. Zawodniczki KSSSE AZS PWSZ w pierwszym meczu zagrały bardzo skutecznie, niestety szwankowała obrona. W drugim spotkaniu bardzo dobra defensywa nie została poparta zdobywaniem punktów. Może wreszcie los okaże się dla gorzowianek bardziej łaskawy? Oczywiście będzie do tego potrzebna bardzo dobra gra gospodyń. Zastanawiające jest czy nastąpią znaczące zmiany w taktyce i czy trenerzy wprowadzą do gry nowe ustawienia pierwszopiątkowe. Popularna reguła mówi "jak idzie to nie zmieniaj", więc większych korekt w przypadku Lotosu PKO BP nie powinniśmy się spodziewać. Należą się duże słowa uznania trenerowi Jackowi Winnickiemu, który bardzo odważnie korzysta z młodziutkiej i bardzo wysokiej Marty Jujki (nie tylko w pierwszej piatce, ale w końcówce drugiego meczu), a ta odwdzięcza się bardzo dobrą grą w obronie. Ciekawe jest czy w drużynie KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. pojawią się zmiany personalne. Jeśli chodzi o ustawienie wyjściowe nie jest tajemnicą, że przy dobrej dyspozycji, zwłaszcza w drugim spotkaniu, Samanthy Richards czas gry drugiej zawodniczki zagranicznej podzielony jest na Annę Breitreiner i Katarinę Zohnovą. Wówczas rolę skrzydłowych spełniają Polki Justyna Żurowska i Agnieszka Kaczmarczyk a pozycja klasycznego centra to wymienna gra Nkoliki Anosike i Lindsay Taylor. Lotos PKO BP z kolei korzysta zawsze w przypadku zawodniczek podkoszowych z ustawienia z jedną Polką (Marta Jujka bądź Magdalena Leciejewska) i jedną zawodniczką zagraniczną (Ivana Matović i Emilija Podrug). Skąd wynika ta koncepcja? Z pewnością z dużego bogactwa wśród zagranicznych zawodniczek obwodowych które trzeba wykorzystać. Poza tym z Polek na tych pozycjach trener Winnicki może liczyć w play-off wyłącznie na Paulinę Pawlak. Gdzie więc szukać będą gorzowscy trenerzy swojej przewagi? Na pozycjach obwodowych chyba jednak nie, a tam trzeba się skoncentrować przede wszystkim na zatrzymaniu w ataku takich zawodniczek jak Catchings czy Pawlak, natomiast być może właśnie w podwyższeniu składu i próbie wykorzystania choćby fragmentami jednocześnie z Anosike i Taylor przesuwając na pozycję nr 3 Żurowską, która potrafi celnie rzucać z dystansu. Oczywiście w krótszym wymiarze czasu zagrają Breitreiner, Zohnova i Richards, ale obecność na jednej z pozycji Katarzyny Czubak bądź doświadczonej Edyty Koryzny nie musi osłabić siły KSSSE AZS PWSZ a może wzmocnić strefę podkoszową by gorzowianki nie przegrały znacząco rywalizacji w zbiórkach i nie ustępowały fizycznie swoim przeciwniczkom jak miało to miejsce w pierwszych dwóch spotkaniach. Jeśli dodamy do tego ograniczenie skuteczności w rzutach za 3 punkty jak miało to miejsce w drugim spotkaniu to właśnie te oba elementy mogą się okazać kluczem do zwycięstwa czego gorzowiankom życzę. Oby się tak stało dla dobra tegorocznych finałów.