,

Lista aktualności

Ważne zwycięstwo łodzianek

Z dużymi nadziejami przystępowały zawodniczki CCC Polkowice do rywalizacji z ŁKS-em Siemens AGD Łódź. Podopieczne Andrzeja Nowakowskiego nie wytrzymały presji i ostatecznie musiały uznać wyższość rywalek, przegrywając 63:67. Wielki mecz Katarzyny Kenig, która z gry pomyliła się tylko trzy razy, a cały mecz ukończyła z dorobkiem 23 puntów i 8 zbiórek. Wśród gospodyń rozczarowała Monique Coker.

,

Taka gra CCC, jakiej świadkami byli dziś polkowiccy kibice, na pewno nie zachęci ich do przychodzenia na kolejne mecze. Podopieczne Andrzeja Nowakowskiego niczym nie przypominały zespołu sprzed dwóch tygodni, który bez większych problemów pokonał INEĘ AZS Poznań. Na wysokim poziomie zagrała jedynie Veronika Bortelova. Dużo poniżej swoich umiejętności zaprezentowały się Coker i Carvajal. Mecz od początku nie układał się po myśli koszykarek CCC, które nie potrafiły znaleźć recepty na obronę strefową ŁKS-u, a same nie umiały zatrzymać koszykarek z Łodzi, wśród których prym wiodła Katarzyna Kenig, Choć na minutę przed końcem tej części gry, po rzucie Jeziornej było 15:16, to po chwili ŁKS znów odskoczył i po 10 minutach prowadził już 20:15. Początek II kwarty idealnie podsumowuje krzyk Andrzeja Nowakowskiego: "No co wy gracie?!". Polkowiczanki w dalszym ciągu nie potrafiły trafić z dogodnych pozycji do kosza ŁKS-u i przewaga podopiecznych Mirosława Trześniewskiego stale rosła. Po 4 minutach gry w tej "ćwiartce" było już 17:29! Tylko dzięki znakomitej postawie Bortelovej CCC zdołało odrobić część strat i przegrywać do przerwy "jedynie" 32:39. W szeregach polkowickiej drużyny trudno było dopatrzyć się zrozumienia i harmonii w postępowaniu na parkiecie. Podopieczne Andrzeja Nowakowskiego, choć dużo zbierały, nie potrafiły wstrzelić się w kosz drużyny przyjezdnej. Znakomitą partię rozgrywała Katarzyna Kenig, która już do przerwy zdobyła 19 punktów. Po przerwie polkowiczanki wyszły dużo bardziej skoncentrowane i widać było, że reprymenda w szatni była treściwa. Podopieczne Andrzeja Nowakowskiego rzuciły się to odrabiania strat i już po trzech minutach to CCC prowadziło 43:41. Wciąż koncertowo grała Bortelova, "trójkę" dorzuciła Szyćko i to spowodowało, że po raz pierwszy w meczu prowadziło CCC. Po chwili było już 47:41 i o czas poprosił trener ŁKS-u – Mirosław Trześniewski. Chwilę potem celnym rzutem zza łuku popisała się Monique Coker, ale to było wszystko, co miały do zaprezentowania w tej kwarcie koszykarki CCC. Kilka dziecinnych strat, brak komunikacji i ze stanu 50:41 w kilka chwil zrobiło się 50:55. Takim też wynikiem zakończyła się III kwarta spotkania. Cieniem samej siebie była Coker, a i Carvajal nie grała na swoim normalnym poziomie, przez co obie zawodniczki prawie całą IV kwartę spędziły na ławce rezerwowych. Olga Żytomirska nie potrafiła jednak zapełnić luki po amerykańskim duecie i trudno było myśleć o nawiązaniu walki z łodziankami. ŁKS wchodził w polkowicką strefę jak w masło i raz za razem dziurawił kosz swoich rywalek. Nawet niezawodnej do tej pory Bortelovej przytrafiła się głupia strata przy stanie 58:63. Czeszka dwoiła się i troiła, jednak żadna z koleżanek nie dopasowała się do jej poziomu i ŁKS kończył ten mecz wygrywając 67:63. Po meczu powiedzieli:
Mirosław Trześniewski (trener ŁKS Łódź): - Całe spotkanie graliśmy konsekwentnie i w miarę skutecznie To dało nam zwycięstwo, które cieszy i poprawia naszą sytuację w tabeli. To jest jeszcze początek ligi, trzeba grać wiele meczów na takim poziomie, żeby osiągnąć sukces. Andrzej Nowakowski (trener CCC Polkowice): - ŁKS zagrał bardzo konsekwentnie i wykorzystał wszystkie nasze błędy w obronie, a tych błędów było multum, szczególnie w pierwszej połowie. Mieliśmy dużą trudność z rozbijaniem strefy, która była bardzo aktywna i ruchoma. Skuteczność nasza 29% "za dwa" i 44 z "osobistych" to pozostawiam bez komentarza. Bardzo słabo zagrały Amerykanki i nie tylko w ataku, ale bardzo źle broniły. Przykra porażka, ale to jest wkalkulowane w zawód trenera i trzeba to przyjąć z godnością. Gratuluję ŁKS-owi zwycięstwa. My natomiast musimy trochę pozmieniać, bo sytuacja jest taka, jaka jest i trzeba pewne rzeczy wyczyścić, bo zespół koszykówki to jest 14 dziewczyn, a na boisku pięć. Birute Dominauskaite (ŁKS Łódź): Powiem tylko tyle, że bardzo się cieszę, że wygrałyśmy i że nie załamałyśmy się jak Polkowice prowadziły kilkoma punktami. Ilona Jasnowska (CCC Polkowice): - Po meczu z Poznaniem myślałam, że nasza gra się ustabilizowała. Na treningach wyglądałyśmy dobrze, choć były różne wahania. Jest mi przykro, że przegrałyśmy ten mecz. Spodziewałam się, że skoro gramy u siebie, to ten mecz wygramy. Zdawałam sobie jednak sprawę, że ŁKS jest groźnym zespołem. Niestety nie udało się, zawiodłyśmy i w ataku, i w obronie. Myślę, że mamy dużo pracy przed sobą i bardzo dużo do przemyślenia i porozmawiania między sobą. Statystyki