,

Lista aktualności

KSSSE AZS PWSZ - Widzew: Czwarta kwarta daje zwycięstwo

Koszykarki KSSSE AZS PWSZ Gorzów mimo osłabień pokonały Widzew Łódź 85:70. Podobnie jak w zeszłym tygodniu o wyniku zadecydowała czwarta kwarta.

,

Gorzowianki do spotkania przystępowały osłabione brakiem trzech zawodniczek. Z ławki rezerwowych spotkanie oglądały: Andrea Riley, która zakończyła już sezon oraz Izabela Piekarska (skręcenie kostki) i Klaudia Czarnodolska (skręcenie śródstopia).

 

Początek spotkania należał do gorzowianek, prowadzonych przez trenera Dariusza Maciejewskiego. W biegiem minut coraz bardziej do głosu dochodziły jednak zawodniczki przyjezdne. Już w drugiej kwarcie spotkania to widzewianki wyszły na prowadzenie, które utrzymywały aż do czwartej odsłony spotkania. - Wiedziałem, że ten mecz będzie bardzo trudny i to było widać przede wszystkim w pierwszej połowie. Taki zestaw i dobór zawodniczek był po raz pierwszy, bo na kilku treningach nie dało się tego ustawić. Mieliśmy kolosalne problemy z organizacją defensywy, robiliśmy proste błędy, a to była woda na młyn dla Widzewa - stwierdził szkoleniowiec KSSSE AZS PWSZ Gorzów Dariusz Maciejewski.

 

Tym razem ostatnia część meczu należała do gorzowianek. Sześć minut przed końcem spotkania na prowadzenie wysunęły się dzięki trafieniu Katarzyny Jaworskiej, która zdobyła aż 13 punktów. Od tej chwili wszystko układało się tak, jak tego chciały. Seryjnie zdobywaliśmy punkty, które ostatecznie dały nam zwycięstwo 85:70. - Ja myślę, że w dużej mierze zaważyły zbiórki, bo jeżeli my przegrywamy 31:51 to nie da się wygrać spotkania. Również rzuty, zespół KSSSE AZS PWSZ oddaje 78, my 63, to świadczy o tym, że po prostu myśmy tych piłek nie rzucali w sytuacjach dogodnych – tłumaczył po meczu porażkę trener Janusz Wierzbicki.

 

Mecz z trybun oglądała także Sharnee Zoll, która wczoraj podpisała umowę z KSSSE AZS PWSZ Gorzów, a już dziś po kilkugodzinnej podróży samolotem zjawiła się w Gorzowie. - Wielkie słowa podziękowania dla działaczy, że po prostu znaleźli środki, bo wiem, że było naprawdę ciężko. Pozwolili mi działać i ściągać kolejnego gracza mimo ograniczonego budżetu i mam nadzieję, że szybko uda nam się ją wkomponować. Zobaczymy jak to będzie w Polkowicach, bo do tego meczu mamy bardzo mało czasu, ale szykujemy się bardzo mocno na mecz za tydzień u siebie z Rybnikiem – stwierdził trener KSSSE AZS PWSZ Gorzów.

 

KSSSE AZS PWSZ Gorzów – Widzew Łódź 85:70 (18:16, 20:29, 23:19, 24:6)

 

KSSSE AZS PWSZ: Nwagbo 35, Losi 17 (2x3), Spani 15 (3), Katarzyna Jaworska 13, Trębicka 5 (1), Dźwigalska 0, Kopciuch 0, Beata Jaworska 0, Szajtauer 0.

Widzew: Tomiałowicz 23(4x3), Pawlak 16, Bednarek 14 (1), Dziwińska 7 (1), Crook 6, Rzexnik 2, Paranowska 2, Zapart 0.

 

Powiedzieli po meczu:

Janusz Wierzbicki (trener Widzewa Łódź) – Przede wszystkie gratuluje zwycięstwa Darkowi (Maciejewskiemu – przy.red) w tym meczu. Ja myślę, że w dużej mierze zaważyły zbiórki, bo jeżeli my przegrywamy 31:51 to nie da się wygrać spotkania. Również rzuty, zespół KSSSE AZS PWSZ oddaje 78, my 63, to świadczy o tym, że po prostu myśmy tych piłek nie rzucali w sytuacjach dogodnych. Myślę, że przede wszystkim umiejętności Chineze (Nwagbo –przyp.red.) zaważyły, że przegraliśmy walkę pod tablicą. Jest to zawodniczka, która w mojej ocenie brzydko mówiąc nas załatwiła.

 

Beata Paranowska (Widzew Łódź) – Uważam, że przez większość meczu byłyśmy na prowadzeniu i tak naprawdę o wyniku zadecydowała ostatnia, czwarta kwarta. Na pewno nie pomogła nam skuteczność. Zawodniczki z Gorzowa są bardzo silne fizycznie i ciężko było je zatrzymać pod koszem.

 

Dariusz Maciejewski (trener KSSSE AZS PWSZ Gorzów) – Wiedziałem, że ten mecz będzie bardzo trudny i to było widać przede wszystkim w pierwszej połowie. Taki zestaw i dobór zawodniczek był po raz pierwszy, bo na kilku treningach nie dało się tego ustawić. Mieliśmy kolosalne problemy z organizacją defensywy, robiliśmy proste błędy, a to była woda na młyn dla Widzewa. Rywalki zdobywały proste punkty, momentami bez naszego zawodnika i to były podstawowe i tak rażące błędy. Nerwowość była do przerwy naprawdę wielka. Młodość ma też swoje prawa. Do przerwy młode zawodniczki nic nie wniosły, ale w drugiej części oprócz tego że swoje grały Chineze, Magdalena, Taber i pozostałe podstawowe zawodniczki to impuls dały siostry Jaworskie. W defensywie Beata, a w ataku Katarzyna. To pomogło nam na pewno, bo zawodniczki koncentrowały się na Chineze, a Kasia zostawała sama i ta skuteczność weszła. Widać było, że po kilku akcjach była pobudzona i to było przełomowym momentem, choć dla mnie kluczowym momentem było trzypunktowe trafienie Taber Spani. Wtedy poczułem, że ten mecz rozstrzygnie się na naszą korzyść. Mam nadzieje, że takie nerwowe sytuacje już się nie powtórzą. Dostajemy nowy impuls w postaci Sharnee Zoll. Tu wielkie słowa podziękowania dla działaczy, że po prostu znaleźli środki, bo wiem, że było na prawdę ciężko. Pozwolili mi działać i ściągać kolejnego gracza mimo ograniczonego budżetu i mam nadzieję, że szybko uda nam się ją wkomponować. Zobaczymy jak to będzie w Polkowicach, bo do tego meczu mamy bardzo mało czasu, ale szykujemy się bardzo mocno na mecz za tydzień u siebie z Rybnikiem. Wiemy, że będzie on bardzo ważny w układzie walki o szóste miejsce.

 

Magdalena Losi (KSSSE AZS PWSZ Gorzów) – Druga kwarta zaważyła, że Łódź zaczęła tak wysoko prowadzić. Straciliśmy dziewięć punktów, tak jak trener powiedział, że czasami były same przez brak naszej organizacji. Jednak się zmobilizowałyśmy i w trzeciej kwarcie zaczęła się gonitwa, a w czwartej wyszłyśmy na prowadzenie. Tez chciałam pochwalić Kasię Jaworską za skuteczność w ataku i jej siostrę Beatę, która w obronie zrobiła fajną robotę na Oli Pawlak.