Podobnie jak w meczu z Widzewem w pierwszej kwarcie bydgoskie koszykarki bardzo szybko uzyskały nawet kilkunastopunktowe prowadzenie. Po koszem brylowała Lawson, a na obwodzie piłki dzieliła i celnie trafiała Leah Metcalf. Ostatecznie po 10 minutach gry Artego prowadziło z Basket ROW Rybnik 30:15.
Niestety w drugiej dziesiątce te same błędy, co wcześniej. Błędy w rozegraniu, słaba skuteczność i rywalki zmniejszyły tę przewagę do kilku oczek. Na przerwę zespoły schodziły przy stanie 50:42 dla bydgoszczanek. Sytuacje nie uległa zmianie także w trzeciej kwarcie. Własne błędy w ataku wykorzystywały rybniczanki. W 23 minucie doprowadziły do pierwszego w meczu remisu, a chwilę później objęły dwupunktowe prowadzenie. W tym czasie cztery przewinienia popełniły wysokie zawodniczki ROW-u Jelena Vielinović i Joanna Kędzia.
Do swojej dobrej dyspozycji rzutowej wróciła Leah Metcalf. Kwartę wygrał Basket ROW 21:15, jednak w całym meczu nadal prowadziło Artego 65:63. Mimo, że koszykarki Artego grały tylko sześcioma zawodniczkami przewagę udało się utrzymać także w ostatniej odsłonie.
Powiedzieli po meczu:
Kazimierz Mikołajec – trener Basket ROW: Gratuluję zwycięstwa gospodarzom. Ten mecz jakoś od początku się źle układał dla nas. Zaczęliśmy bardzo źle. Nie wiem, z czego to wynika. Brak koncentracji kompletny. Mieliśmy ogromny problem z obroną pod koszem, a także z obroną pick and roll. Potem wróciliśmy do grania i mecz się wyrównał. No i w końcówce niestety, ale zespół miejscowy grał zdecydowanie skuteczniej. Myśmy nie wykorzystali sytuacji w szybkim ataku, gdzie nawet nie mogliśmy złapać piłki po dobrym podaniu. Jeszcze wtedy była szansa, żeby ten mecz wyrównać, niestety to się nie udało i stąd zasłużone zwycięstwo Artego.
Tomasz Herkt – trener Artego: Jak dobrze liczę od 16 października rozegraliśmy dzisiaj piąte lub szóste spotkanie. Graliśmy praktycznie środa – sobota, a niestety jesteśmy bez trzech podstawowych zawodniczek z Justyna Jeziorną, która jeszcze w tym tygodniu nie trenowała. Gramy sześcioma zawodniczkami, zawodniczkami, więc jestem pełen podziwu dla ich poświecenia, bo to jest koszmarny wysiłek grać w każdym meczu po 30 – 40 minut. Dlatego cieszymy się ze zwycięstwa, jak również z tego, że pokazaliśmy, że potrafimy grać dobry basket podobnie jak w zeszłym sezonie. Aczkolwiek na sytuacje kadrową trudno jest oczekiwać abyśmy równie intensywnie grali w ataku i w obronie przez 40 minut. Stąd przy prowadzeniu piętnastoma punktami „nie dobiliśmy” przeciwnika tylko pozwoliliśmy mu wrócić „do gry”.. Jest to zupełnie zrozumiałe, bo jest to dla nas ciężka praca w tej chwili. Jesteśmy w takiej sytuacji, a nie innej. Nie stać nas na zakontraktowanie kolejnej zawodniczki skoro czekamy na Darię Mieloszyńską i tutaj nic nie wymyślimy. Nasz budżet jest taki, Anie inny. W związku z tym będzie nam się łatwiej grało w systemie sobota – sobota, bo wówczas będzie więcej czasu na odpoczynek i regenerację. Jak wróci Daria będziemy mieli kolejną wysoką na rotację. W obwodzie sobie poradzimy, ponieważ jest Jeziorna, Metcalf, Pietrzak i Mowlik. Co do Darii to będzie miała robione powtórne USG w klinice w Poznaniu. W najgorszym wypadku czeka ją 4 tygodnie przerwy. Czy szukamy nowych zawodniczek? W tym tygodniu będę miał spotkanie ze sponsorem głównym, prezesem i menadżerem. Nie jest tak łatwo, bo pewne przymiarki zrobiliśmy, ale powiedzmy szczerze, że za kwotę, która przygotowaliśmy nie ma za dużo graczy. Większość zawodniczek, które chcieliśmy pozyskać mają już kontrakty, reszta jest po kontuzji i na chwilę obecną musimy się skoncentrować na tym, co mamy.