Scenariusz tego spotkania był dla miejscowych w zasadzie klasyczny - słaby początek i gonienie przeciwnika przez cały mecz. W zasadzie każdy kolejny mecz w Łodzi wygląda tak samo. Już w połowie pierwszej kwarty duet Velinovic-Walker wyprowadził swój zespół na prowadzenie 12:3. "Ty" Crook akcją 2+1 zniwelowała straty do 12:10 dla Rybnika i ponownie podopieczne Janusza Wierzbickiego "stanęły". W drużynie gości uaktywniła się Kędzia, wspomagana przez Velinovic i to ROW po pierwszej kwarcie wygrywał 20:14.
Druga kwarta przebiegła dwojako. Najpierw luksusową wręcz przewagę uzyskały rybniczanki (w pewnym momencie było już kilkanaście oczek przewagi), a dopiero od tego momentu Widzew wziął się w garść. Zagraniczny duet Widzewa zniwelował stratę do stanu 38:30 dla Rybnika.
Po przerwie Basket zaczął z przytupem i po akcjach Walker prowadził już 43:32. Wtedy jednak do gry ponownie wzięły się łodzianki. Aleksandra Pawlak zdobyła 5 pkt. z rzędu, dodatkowo 4. faul złapała Velinovic i czerwono-biało-czerwone szybko złapały kontakt z przeciwnikiem. Pawlak wyrównała stan rywalizacji na 43:43, a potem trwała już wyrównana wymiana ciosów. Rybnik nadal jednak prowadził, choć "kosmetycznie" - 51:48. Wydawało się, że Widzew skorzysta z problemów z faulami przeciwnika i postara się o wygraną, tym bardziej że z każdą kolejną minutą grał wyraźnie lepiej od podopiecznych Kazimierza Mikołajca.
Ostatnia odsłona to typowe poczynania dla Widzewa w ostatnich spotkaniach - brak skuteczności w ataku i ucieczka punktowa przeciwnika. Tak też było i tym razem. Zdecydowanie lepiej i skuteczniej grały przyjezdne i to one w połowie kwarty uzyskały komfortową przewagę, którą dowiozły do końca spotkania. I to mimo problemów z faulami, gdyż sporo rybniczanek miało ich po trzy lub cztery na swoim koncie. Ostatecznie Basket ROW Rybnik pokonał łódzki Widzew w jego hali 70:60.
Powiedzieli po meczu:
Kazimierz Mikołajec (ROW) - To ważna wygrana w kontekście naszej walki o najlepszą szóstkę ligi. Nie było to łatwe spotkanie, w pewnym momencie Widzew nawet objął na chwilę prowadzenie w trzeciej kwarcie, ale dziewczyny opanowały sytuacje i dowiozły dobry wynik do końca. Przed nami bardzo ważne spotkanie z KSSSE AZS Gorzowem Wlkp. i musimy się do niego solidnie przygotować.
Agata Gajda (ROW) - Fajnie, że wytrzymałyśmy w końcówce i dowiozłyśmy wygraną do końca, choć nie było to łatwe.
Janusz Wierzbicki (Widzew) - Nie wygrywamy kolejnego spotkania, ale ciężko się dziwić, gdy przeciwnik ma tak dużą skuteczność a my nie przekraczamy nawet 40% z gry. Już nie wspominam o statystykach rzutów za 3 punkty...ROW grał dziś bardzo zespołowo, miał 22 asysty bodajże przy tylko 6 naszych. Cóż z tego, że deska dziś była wyrównana, skoro zabrakło znowu tego czegoś w ostatniej kwarcie. Co do Sary Boothe to widać, że zgrywa się z każdym kolejnym meczem z zespołem i notuje progres.
Aleksandra Pawlak (Widzew) - Nie wiem który to już mecz przegrywamy, a powinniśmy wygrać. Tych spotkań na pewno było z cztery albo pięć? Nie wiem. No tak nie można grać przed własną publicznością. Kolejny raz ta czwarta kwarta. Musimy wyciągnąć wnioski i powalczyć w kolejnych spotkaniach. 6 asyst nie dziwi, bo jak się nie trafia i nie rzuca punktów, to i o asysty trudno.