Widzew kontrolował te zawody praktycznie od początku. Łodzianki grały z dużym zaangażowaniem, skutecznie, a przeciwnik z Torunia wydawał się jakby nieco poza formą. Dzięki temu Widzew dość szybko uzyskał przewagę i ani myślał jej oddawać. Dodatkowo szybko za faule musiała odpoczywać Sybil Dosty i sytuacja dla łodzianek wydawała się komfortowa.
Spotkanie rozstrzygnęło się dopiero w ostatniej kwarcie. Widzew opadał z sił, a Energa mimo faktu, iż kolejne zawodniczki schodziły za 5. faule, ambitnie goniła i w końcu dopięła swego. Koszykarki Elmedina Omanicia wyrównały stan meczu na 69:69 przy 2:30 do końca spotkania. Widzew jednak przez kolejne minuty do zakończenia zawodów "zaciął" się w ataku, być może ze zmęczenia, natomiast faworyzowane torunianki wydarły wygraną, skutecznie wykonując rzuty wolne i wykorzystując nieporadność w ataku zawodniczek Janusza Wierzbickiego.
Mecz jednak mógł się podobać żywiołowo dopingującej Widzewianki publiczności. Warto podkreślić również obecność na meczu grupki kibiców Energi Toruń. Atmosfera jednak była bardzo sportowa - zarówno na trybunach, jak i na parkiecie. Po dobrym spotkaniu górą okazały się zawodniczki Energi, wygrywając niesłusznie (jak to określił na pomeczowej konferencji trener gości) 75:71, puentując to spotkanie - "moim zawodniczkom ta wygrana się nie należała, to Widzew powinien ten mecz wygrać".
Powiedzieli po meczu:
Elmedin Omanić: Gratuluję widzewiankom świetnej gry, my za to zagraliśmy najsłabiej w tym sezonie. Wygraliśmy mecz, którego nie powinniśmy wygrać. Trzeba podkreślić, że Widzew zagrał chyba najlepszy mecz w tym sezonie. W naszym wykonaniu na pewno był to najgorszy mecz sezonu, mimo że wygrany. Doprawdy nie wiem jak myśmy to wygrali.
Janusz Wierzbicki: Gratuluję moim dziewczynom dobrej gry. Nie cieszę się oczywiście z wyniku, ale cieszę się z faktu, że nawiązaliśmy dzisiaj wyrównaną walkę. To pokazuje, że te wyżej sytuowane drużyny są też czasem w naszym zasięgu, przy dobrej grze.
Joanna Walich: Mimo słabszej gry wygrałyśmy. Dodatkowo cieszy, że wreszcie po kilku nieudanych pod tym względem spotkaniach, wygrałyśmy zbiórki.
Alicja Bednarek: Zmęczenie dało się nam we znaki pod koniec spotkania, w tym upatruję przyczyn porażki. Na gorąco ciężko oceniać co zawiniło. Musimy usiąść i na spokojnie przeanalizować to spotkanie.