,

Lista aktualności

Pszczółka AZS UMCS - KSSSE AZS PWSZ: Brewer i Zoll dają wygraną

W sobotnim spotkaniu ekipa KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. pokonała w Lublinie Pszczółkę AZS UMCS 68:58.

,

Gospodynie wyszły na parkiet mocno zmotywowane i podbudowane środową wygraną nad CCC Polkowice. Akademiczki rozpoczęły od mocnego uderzenia. Po 3 minutach pierwszej kwarty, dzięki trafieniom Angel Robinson i Anety Kotnis prowadziły 5:0. Przewagę do 7:2 powiększyła Lejla Bejtić. Gorzowianki trochę zaskoczone takim obrotem spraw, popełniały sporo błędów i często gubiły piłkę. W dalszej części spotkania gra się wyrównała. Na 3 minuty przed końcem pierwszej połowy przyjezdne odrobiły straty i doprowadziły do remisu 7:7. Na 9:7 akademiczki odskoczyły po celnym rzucie Robinson, za chwilę za dwa trafiła Chelsea Poppens i było 11:7. Gorzowianki nie poddawały się i na półtorej minuty przed zakończeniem tej części gry przegrywały już tylko 10:11. W końcówce za 3 punkty trafiła Aldona Morawiec natomiast przyjezdne nie rzucały nawet spod samego kosza stąd po pierwszej kwarcie 14:12 prowadziły gospodynie.

W drugiej kwarcie do głosu zaczęły dochodzić przyjezdne, które najpierw doprowadziły do remisu po 14 a później, wykorzystując błędy gospodyń wyszły na prowadzenie 16:14. Lublinianki nie wykorzystywały wypracowanych, dogodnych sytuacji rzutowych. Przy stanie 22:16 o czas poprosił trener Szewczyk. To nie poprawiło sytuacji AZSu. Gorzowianki dzięki prostym błędom gospodyń wyprowadzały szybkie kontry, zakończone celnymi rzutami i systematycznie powiększały przewagę. Gra akademiczek zupełnie się posypała. Niemoc przełamała dopiero Chelsea Poppens, ale na tablicy wyników było już 31:18 dla Gorzowa. W końcówce kwarty lublinianki rzuciły się do odrabiania strat. Cenne punkty zdobyły Lejla Bejtić i Angel Robinson, swoje dołożyła także Aneta Kotnis. Dzięki temu udało się zmniejszyć straty i na przerwę obie drużyny schodziły przy prowadzeniu gorzowianek 31:27.

Trzecia kwarta rozpoczęła się lepiej dla przyjezdnych. Ale już po chwili na dobre tory powróciły lublinianki. Ważne punkty zdobyła Natalia Żandarska, swoje dołożyła niezwykle skuteczna tego dnia Angel Robinson i na tablicy wyników pojawił się remis 35:35. Akademiczki zdecydowanie poprawiły grę w obronie, zmuszając trenera przyjezdnych do poproszenia o przerwę. Później za trzy oczka trafiła Aldona Morawiec i wyprowadziła swój zespół na prowadzenie 40:37. Akademiczki w tej kwarcie odzyskały skuteczność, której zabrakło w drugiej części gry. Kolejne punkty zdobywały Bejtić, Robinson i Morawiec, która na pięć sekund przed końcem kwarty, trafiając z linii rzutów osobistych ustaliła wynik na 45:43.

Ostatnia odsłona spotkania miała szczególnie dramatyczny przebieg. Akademiczki dostarczyły swoim sympatykom sporą dawkę emocji. Na parkiecie toczyła się zacięta walka a wynik oscylował wokół remisu. Akademiczki rozpoczęły od trafienia za trzy punkty Angel Robinson. Ale po chwili do remisu doprowadziła Alyssia Brewer. Akademiczki odpowiedziały kolejnym trafieniem niezawodnej Angel Robinson i było 50:49. Trzy minuty przed końcową syreną 57:54 prowadziły przyjezdne. Wtedy o czas poprosił trener Krzysztof Szewczyk. Po przerwie dwukrotnie z linii osobistych trafiła liderka drużyny z Gorzowa - Sharnee Zoll i zrobiło się 59:54 a po faulu Kotnis przewaga gorzowianek urosła do 6 oczek-60:54. W tym momencie lubliniankom przytrafił się fatalny przestój. Drużyna gości zdobywała kolejne punkty a akademiczki nie były w stanie odpowiedzieć celnym rzutem. W efekcie na 50 sekund przed końcem na tablicy widniał wynik 64:54 dla ekipy z Gorzowa Wielkopolskiego. Końcówka należała zdecydowanie do przyjezdnych, które utrzymywały bezpieczny dystans. Przewagę zmniejszyła jeszcze Angel Robinson, dwukrotnie trafiając z linii rzutów osobistych. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 68:58 dla gorzowianek.

-----

Po meczu powiedzieli:

Dariusz Maciejewski, trener KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski:

Po obejrzeniu spotkania AZSu z CCC spodziewaliśmy się, że ten mecz będzie dla nas bardzo trudny i właściwie taki był. Od początku do końca toczyła się bardzo wyrównana walka. Odskoczyliśmy na bodajże 11 punktów. Później jednak rywal przejął kontrolę nad meczem. Bardzo ważne punkty z dystansu dała Alyssia Brewer, która tak naprawdę jedyna punktowała z dystansu. Nasze kosze są zupełnie inne. Kosze w tutejszej hali są inne niż u nas. Jak idealnie nie trafisz to wyplują wszystko. Są trudne do grania. To dlatego procent skuteczności naszych rzutów był bardzo słaby. Mecz trzymał w napięciu, był bardzo fajny. Kibice obydwu zespołów stworzyli wspaniałą atmosferę. Szczególne podziękowania dla naszych fanów, którzy przyjechali ponad 600 kilometrów żeby dopingować zespół. Wielkie podziękowania dla nich. Kluczowy dla nas w tym spotkaniu był moment, gdy powiedziałem Sharnee Zoll, żeby grała pod siebie, żeby nie szukała asyst, bo z jej dobrych podań i tak nic nie wychodzi, choć i tak uzbierała ich 11. Powiedziałem graj pod siebie, szukaj punktów i wtedy będzie dobrze. Mądra dziewczyna posłuchała i zrobiła swoje. Alyssia też dorzuciła swoje. Mimo, że w ataku mieliśmy tylko trzech graczy to cały zespół zasłużył na zwycięstwo.

Alyssia Brewer, środkowa KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski:

Dzisiaj zwycięstwo było udziałem całego zespołu. Na parkiecie toczyła się zacięta walka, obie drużyny grały mocną, fizyczną koszykówkę. Oddawałyśmy dużo rzutów, ale przez dobrą obronę rywalek nie trafiałyśmy do kosza. Ale i tak twierdze, że wykonałyśmy dzisiaj bardzo dobrą robotę.

Krzysztof Szewczyk, trener Pszczółka AZS UMCS Lublin:

Gratuluję trenerowi Maciejewskiemu i zespołowi z Gorzowa zasłużonego zwycięstwa. Niestety nie udało nam się, mieliśmy tylko dwa dni na przygotowanie sie do tego meczu. Choroby wyłączyły z przygotowań Hannę Luburgh i Chelsea Poppens. Jestem zadowolony z jednego - dziewczyny od początku do końca biły się i walczyły. W końcówce zabrakło im trochę sił. Mieliśmy plan powstrzymać Sharnee. Do 35 minuty się udawało, później zabrakło sił i koncentracji. Pierwszy raz spotykam się z sytuacją, żeby tak naprawdę w meczu, w jednej drużynie punktowały trzy zawodniczki, a dzisiaj z czymś takim mieliśmy do czynienia. Takie jest życie, my jesteśmy beniaminkiem, zbieramy skrzętnie zwycięstwa, gdyby ktoś nam tydzień temu powiedział, że z tych trzech meczów będziemy mieli dwa zwycięstwa to na pewno wzięlibyśmy to w ciemno. Jest troszeczkę niedosytu, ale gramy dalej.

Angel Robinson, rozgrywająca Pszczółka AZS UMCS Lublin

Myślę, że walczyłyśmy jako drużyna. To był chyba najtrudniejszy mecz odkąd tu jestem. Napotkałyśmy drużynę dobrze przygotowaną fizycznie, straciłyśmy skupienie... Żeby wygrać mecz, musisz dobrze grać w defensywie, musisz robić zbiórki... Walczyłyśmy do końca, ale to po prostu nie był nasz wieczór.