,

Lista aktualności

MKK - Basket Gdynia: Upragnione zwycięstwo gospodyń

MKK po serii 7 porażek wreszcie schodził z parkietu w glorii zwycięzcy. Podopieczne Teodora Mollova i Arkadiusza Mazurkiewicza wygrały z Basketem Gdynia.

,

Beniaminek z Siedlec przystąpił do meczu w stanie przedzawałowym. Zbyt długa seria porażek solidnie odbiła się na koszykarkach, a kadra zespołu kurczyła się z każdym dniem. MKK musiał radzić sobie bez kontuzjowanej Eminy Demirović oraz kapitan Elżbiety Mukosiej, która udała się na pogrzeb ojca. Ponadto nie zagrała Amy Jaeschke, z którą klub chce rozwiązać kontrakt.

Pierwsza połowa dobrze rozpoczęła się dla MKK. Po akcji 2+1 Eureki Brooks gospodynie osiągnęły prowadzenie 9:5. Basket szybko doszedł do głosu i po trójce Kateryny Dorogobuzowej przeważył szalę na swoją korzyść – 14:19. Od tego momentu siedlczanki wskoczyły na wyższy poziom, nieosiągalny dla gdynianek. Seria 12 zdobytych punktów bez strat własnych dała beniaminkowi TBLK bezpieczną przewagę (26:19). Basket zaczął się gubić i porażka 21:30 w pierwszej kwarcie była zasłużona.

Kolejna odsłona spotkania rozpoczęła się od dwóch fauli gdynianek, które zostały popełnione w minutę. W wyrównanej grze wyróżniała się Anna Zarycka, która walczyła jak lwica. Ukrainka tak zaciekle zmagała się z rywalkami, że w ciągu kwadransa zebrała 3 faule. Trenerzy MKK wezwali ją na ławkę, ale nie zdołała odsapnąć, gdyż po chwili musiała zastąpić trafioną łokciem w głowę Katarzynę Salską. Dobra końcówka połowy w wykonaniu Brooks pozwoliła siedlczankom zejść na przerwę przy korzystnym wyniku – 54:35.

Otwarcie drugiej połowy w wykonaniu siedleckich koszykarek było fatalne. MKK zaliczył powtórkę z Lublina, gdzie w ciągu kilku chwil zmarnował dosyć wysoką przewagę. W domowym meczu z Basketem niemoc rzutowa nie okazała się tak kosztowna jak w stolicy Lubelszczyzny. Co prawda MKK zaliczył serię 0:10 i przez prawie 6 minut nie zdobył punktu, jednak uratował się w końcówce trzeciej kwarty. Ważna trójka Olivii Tomiałowicz dała siedlczankom prowadzenie 60:52. MKK uspokoił sytuację i po pół godzinie gry wygrywał 64:55.

Basket nie miał w planach się poddać. Dwie minuty nerwowej gry w ostatnie kwarcie nie przyniosły punktów. Jako pierwsza trafiła Kelsey Simon i to ona do spółki z rodaczką Tiffany Brown próbowały popsuć humory gospodyniom. Trójka amerykańskiej rozgrywającej równo z syreną pozwoliła gdyniankom wyjść na prowadzenie 67:65. Wymiana ciosów trwała niemal do ostatnich sekund spotkania. Kluczowa akcja została rozegrana przy wyniku 74:73 dla miejscowych. Na 3 sekundy do końca akcji MKK wyprowadzał piłkę zza linii końcowej. Heather Butler obsłużyła znakomicie wychodzącą na pozycję Magdę Bibrzycką, która ekwilibrystycznym rzutem trafiła do kosza, przy okazji łapiąc faul. MKK nie mógł już wypuścić wygranej z rąk i zwycięstwo 79:73 stało się faktem.


Powiedzieli po meczu:

Vadim Czeczuro (trener Basketu): Przede wszystkim gratuluje wygranego meczu. Jeżeli chodzi o nasz zespół to złą robotę zrobiła nam pierwsza połowa. W tym czasie zupełnie się pogubiliśmy, nie graliśmy tego, co mieliśmy grać. Dziewczyny chciały za szybko wygrać i nie broniły na odpowiednim poziomie. Po przerwie wzięliśmy się do roboty. Do zwycięstwa zabrakło trochę zimnej krwi, trochę szczęścia.

Teodor Mollov (trener MKK): Chcieliśmy przełożyć ten mecz, bo mieliśmy tylko 6 zawodniczek, z czego 2 grały na własne życzenie. Tak nie powinno być w ekstraklasie, kluby i prezesi powinni się dogadywać. Jestem zadowolony, że dziewczyny wytrzymywały fizycznie, ale dziwi mnie słaba skuteczność. Jak myślałem o swoich możliwościach w tym meczu to przypomniałem sobie moje ciężkie momenty z czasów pracy w lidze zawodowej w Bułgarii. Wtedy powstało powiedzenie, że pies, których chciał ugryźć Mollova został bez zębów.

Dominika Miłoszowska (Basket): Również gratuluję zespołowi z Siedlec. W końcówce zabrakło nam trochę szczęścia. Mecz przegrałyśmy pierwszą połową, w której miałyśmy stratę 20 punktów. Nawet lepsza gra po przerwie nie dała nam zwycięstwa. Musimy grać mądrzej od początku i realizować założenia trenera.

Olivia Tomiałowicz (MKK): Cieszę się z tego zwycięstwa, bo było nam bardzo potrzebne. W minionym tygodniu było wiele różnych zawirowań w zespole, problemy z treningami w pełnym składzie. Rywalki switchowały, zmieniały w trójkach, z czym nie mogliśmy sobie poradzić. Skuteczność nie była rewelacyjna, ale nie sztuką jest wygrywać, gdy ma się 100% w ataku. Mam nadzieję, że jeszcze parę takich meczów wyciągniemy na naszą korzyść.


MKK Siedlce – Basket Gdynia 79:73 (30:21, 24:14, 10:20, 15:18)

MKK: 4. Eureka Brooks 23, 11. Olivia Tomiałowicz 16, 13. Anna Zarycka 15 (17 zbiórek), 12. Heather Butler 7, 9. Katarzyna Salska 5

Basket: 3. Tiffany Brown 18, 6. Angelika Stankiewicz 18, 44. Kateryna Dorogobuzowa 14, 52. Kelsey Brown 12, 7. Monika Naczk 5, 21. Anna Jakubiuk 4, 13. Dominika Miłoszewska 2, 14. Magdalena Koperwas, 4. Karina Różyńska