Po tej przegranej do dyspozycji zarządu oddał się trener Ziemiński. Tłumaczył to wynikami zespołu i chęcią zmian na lepsze. Teraz zarząd Widzewa zbierze się, aby omówić bieżącą sytuację klubu i kwestię trenera. Wielce jednak prawdopodobne, że był to ostatni mecz Adama Ziemińskiego jako szkoleniowca łódzkiego klubu.
Początek spotkania to powtórka z meczu z Gorzowem. Senny zespół Widzewa nie był w stanie postawić się grającym ze zdecydowanie większym zaangażowaniem zawodniczkom z Lublina i po 6 minutach przyjezdne prowadziły już 13:4. Widzew przez ostatnie minuty pierwszej odsłony zdobył tylko 2 punkty z linii rzutów wolnych, lublinianki dorzuciły jeszcze 6 i prowadziły zasłużenie 19:6.
Pierwsza część drugiej kwarty to popis nieskuteczności obu drużyn. Punkty na szerszą skalę zaczęły padać dopiero w połowie kwarty. Goście jednak bronili komfortowej przewagi i ten plan udało się im do przerwy wykonać. Widzew nie miał pomysłu jak zatrzymać Robinson i Morawiec. Do przerwy Pszczółka prowadziła 37:19 i kibice w „Parkowej” przecierali oczy ze zdumienia i zrezygnowania zarazem.
Po przerwie Widzew ruszył nieco śmielej i odrobił straty do stanu 28:39 po skutecznej serii 9:2. I to było wszystko na co było stać tego wieczora podopieczne trenera Ziemińskiego. Widzew do końca kwarty zdobył tylko kilka oczek, co przy skutecznej i mądrej grze w ataku przyjezdnych pozwoliło im jeszcze mocniej odskoczyć od łodzianek i prowadzić aż 54:33.
Ostatnia kwarta to już walka o honor po stronie miejscowych i oczekiwanie końca ze strony AZS-u. Akademiczki rozsądnie utrzymywały się długo przy piłce, wybijając z rytmu Widzew. Po tej przegranej trener Widzewa zakończył swoją współpracę z zespołem.
Widzew Łódź – Pszczółka AZS UMCS Lublin 51:72 (6:19, 13:18, 14:17, 18:18)
Widzew: Rodriguez 13, Bilotserkivska 11, Schmidt 10, Boothe 7, Okoye 5, Sosnowska 4, Niedzielska 1, Zapart, Kenig, Jagodzińska – wszystkie 0
AZS: Robinson 22, Morawiec 15, Taylor i Tomiałowicz – 10, Żandarska 9, Bejtic, Bussie, Piędel – 2, Kotnis, Witkoś – 0