,

Lista aktualności

Pszczółka AZS UMCS - Ślęza: Dogrywka dla lublinianek

Pszczółka AZS UMCS wygrywa w najtrudniejszym spotkaniu tego sezonu. Podopieczne Krzysztofa Szewczyka potrzebowały dogrywki, by wygrać w dramatycznych okolicznościach 88:83.

,

Obie ekipy rozpoczęły od serii błędów. „Pszczółki” spudłowały dwa rzuty, a wrocławianki dwukrotnie straciły piłkę w ofensywie. Dopiero w trzeciej próbie lublinianki trafiły do kosza. Marta Jujka zaliczyła akcję 2+1. Bardzo dobrze w obronie prezentowała się Jhasmin Player, która co chwilę „wyłuskiwała” piłkę przeciwniczkom z rąk. Lublinianki po kilku minutach gry straciły impet, którego nabrały na początku starcia. Przestały trafiać w ofensywie, ale próbowały nadrabiać to solidną defensywą. Niestety jednak, rywalki trzykrotnie trafiły zza łuku i wyszły na prowadzenie 13:9. Trener Krzysztof Szewczyk natychmiast poprosił o przerwę na żądanie. Ciężar gry wzięła na siebie Leah Metcalf, która zdobyła 7 kolejnych punktów dla swojego zespołu (w całej kwarcie miała ich 12). Końcówka należała jednak do przyjezdnych. Wrocławianki wykorzystały niemoc rzutową AZS-u i po pierwszej odsłonie spotkania prowadziły 21:16.

W drugiej kwarcie lublinianki zaczęły się gubić. Luki w defensywie i spudłowane rzuty w ofensywie nie pozwalały na odrabianie strat. Po 3 minutach gry przewaga Ślęzy urosła do 10 „oczek”. Obrona wyraźnie przestała funkcjonować poprawnie. Motorem napędowym drużyny z Dolnego Śląska była Agnieszka Śnieżek. Trener Szewczyk ponownie poprosił o „czas”. Po stronie AZS-u piłka jak zaczarowana wypadała z obręczy. Wrocławianki nie miały natomiast kłopotu z powiększaniem przewagi. Lublinianki jednak dzięki ambitnej walce zniwelowały straty do 4 punktów – 30:34. Tym razem zawodniczki przywołał do siebie trener Algirdas Paulauskas. Końcówka kwarty była niezwykle zacięta. Naszym dziewczynom udało się odrobić kilka „oczek”. Do przerwy przegrywały tylko 36:39.

Do remisu po 39 zaraz po gwizdku arbitra doprowadziła celną „trójką” Jhasmin Player. Goście odpowiedzieli jednak dwukrotnie zza łuku i prowadziły już 6 „oczkami”. Wrocławianki prezentowały się lepiej i to one uciekały lubliniankom. Trener Szewczyk znowu musiał sięgnąć po przerwę na żądanie. Gospodynie całkiem zgubiły dobry rytm. Wróciły jednak do gry po tym, jak sygnał swoim koleżankom do ataku dała kapitan zespołu Olivia Szumełda-Krzycka. Rzucająca trafiła dwie „trójki”. Takie zaniedbanie w defensywie zdecydowanie nie spodobało się opiekunowi wrocławianek. Jego podopieczne zagrały rozważniej w ofensywie i przede wszystkim nie pozwalały na swobodne rozgrywanie piłki pod własnym koszem. Z dobrej strony pokazały się Agnieszka Śnieżek i Chay Shegog. Lublinianki nie wykorzystywały natomiast tych pozycji, które sobie wypracowały. Ślęza prowadziła przed ostatnią partią 60:50.

Ponownie początek należał do wrocławianek. Grały solidnie po obu stronach parkietu. Niestety, ale nie można tego samego powiedzieć o dyspozycji gospodyń. Trener Szewczyk szybko wziął „czas”, żeby przerwać tę niemoc rzutową. Rywalki cały czas utrzymywały przewagę wykorzystując nieszczelną obronę AZS-u. W lubelskiej drużynie dobre grała Destiny Wiilliams, która jako jedyna dostarczała punkty z gry. Końcówka to punkt za punkt. Lublinianki zbliżyły się na 6 „oczek” (66:72), kiedy trener Paulasukas poprosił o „czas”. Największe emocje były jednak dopiero przed nami. Lublinianki zbliżyły się na 2 punkty różnicy (70:72) i piłka była po ich stronie. Odpowiedzialność wzięła na siebie Dominika Owczarzak i doprowadziła do wyrównania na kilkanaście sekund przed końcem spotkania. Syrena wybrzmiała przy stanie po 72 i czekała nas pierwsza w tym sezonie dogrywka.

Ta należała zdecydowanie do lublinianek. Zaczęły od serii 7:0. Zapewniły sobie tym samym pewien komfort gry, ale przeciwniczki wcale nie zamierzały odpuszczać. Do akcji wkroczyła ponownie Elge Sulciute, która trafiła dwie „trójki”. W całym spotkaniu miała ich aż 5. Na szczęście dla AZS-u, dobrze spisała się liderka zespołu Leah Metcalf. Rzucała z gry i pewnie egzekwowała rzuty wolne. Pszczółka AZS UMCS po niezwykle emocjonującym starciu pokonała Ślęzę Wrocław 88:83. Najwięcej, bo 24 punkty, zgromadziła na swoim koncie właśnie Metcalf.

Konferencja pomeczowa:

Algirdas Paulauskas (trener Ślęzy Wrocław):
Gratulacje dla gospodarzy. Mecz był bardzo dobry dla kibiców gospodarzy. Ciekawy był do końca. Najpierw plan działał, który był postawiony w obronie i w ataku. Później może przez zmęczenie przestaliśmy grać i na własne życzenie przegraliśmy. Nie udało nam się zatrzymać Leah Metcalf. Gratuluję jej dobrego meczu. Problemy sprawiła nam także Olivia Szumełda-Krzycka. Nie będę wnikał w niuanse. Jeszcze raz gratulacje.

Dorota Mistygacz (Ślęza Wrocław):
Ja również gratuluję zespołowi z Lublina. Jedyne co mogę powiedzieć to to, że dopóki broniłyśmy to wygrywałyśmy. Później, przegrałyśmy tak naprawdę wszystkie pick’n’rolle przez ostatnie 10 minut meczu. Jeśli nie będziemy dobrze bronić, to nam się będzie trudniej grało w ataku. Zbyt mało grałyśmy też kontrą. Szkoda.

Krzysztof Szewczyk (trener Pszczółki AZS UMCS Lublin):
Niezmiernie się cieszę z tego zwycięstwa. To był dla nas ważny mecz, bo teraz zaczynamy serię trudnych spotkań, który pokaże, w którym miejscu jest nasz zespół, o co możemy się bić. Mecz od początku nie układał się po naszej myśli. Dawaliśmy im rzucać dużo rzutów trzypunktowych. Szczególnie Elge Sulciute. Byliśmy przygotowani, że będzie te rzuty oddawała, ale niestety, kilka razy gapiostwo w obronie. Do tego, dosyć niespodziewanie Magda Leciejewska trafiła dwa razy za „trzy”. Na to nie byliśmy przygotowani, ale koniec końców wygraliśmy i tutaj wielkie podziękowania dla dziewczyn. To, co zrobiły w czwartej kwarcie i dogrywce to naprawdę… Czapki z głów przed nimi.

Leah Metcalf (Pszczółka AZS UMCS Lublin):
To było naprawdę ważne spotkanie. Wiedziałyśmy, że są naprawdę mocnym zespołem. Szybko straciłyśmy prowadzenie, ale wiedziałyśmy, że musimy walczyć i pokazać ludziom, że także jesteśmy mocną drużyną. Wierzyłyśmy w siebie i to pokazałyśmy. Także jesteśmy dobrym zespołem. Gratulację dla moich koleżanek. Zagrały to co trzeba, kiedy najbardziej tego potrzebowałyśmy. Jesteśmy naprawdę zadowolone ze zwycięstwa. Postawiły nam twarde warunki i miały dużo otwartych „trójek”. Zdecydowanie cieszymy się ze zwycięstwa.