Euroliga: Wisła Can-Pack gra dalej

We wtorek w Sopronie podopieczne Wojciecha Downar-Zapolskiego zawiodły na całej linii. W koszykówkę grały jedynie przez 20 minut, później statystowały na parkiecie pozwalając gospodyniom na pewne zwycięstwo 81:58. Przed meczem numerem dwa krakowiankom przyświecały dwa cele. Zmazać plamę za węgierski blamaż, a także wygrać, by przedłużyć szansę na awans. W pierwszych minutach dzisiejszego spotkania widać było, że towarzysząca tym zadaniom presja mocno daje się we znaki wiślaczkom. Mistrzynie Polski długo toczyły z MKB zacięty pojedynek, ale to rywalki utrzymywały skromne prowadzenie. Przełom nastąpił pod koniec pierwszej połowy. Dwa rzuty wolne wykorzystała Marta Fernandez i krakowianki po raz pierwszy wyszły na prowadzenie (26:24). Kluczowa dla losów spotkania okazała się trzecia "ćwiartka". Napędzane dobrą obroną (pod bronioną tablicą rywalki mocno gnębiła blokami Agnieszka Pałka), a także skuteczną egzekucją (przebudziły się Dominique Canty i Jelena Skerović) i żywiołowym dopingiem licznie przybyłych na to spotkanie fanów krakowianki zdobyły 14 punktów pod rząd i prowadziły już 42:28. Ambitnie, do tej pory, walczące Węgierki nie potrafiły powstać z desek po kilku szybkich ciosach Wisły Can-Pack. - W porównaniu z pierwszym meczem role się odwróciły. To my byliśmy zespołem walecznym, poukładanym w obronie. Chciałbym, żeby zespół był równie waleczny w trzecim starciu w Sopronie - przyznał trener Wojciech Downar-Zapolski. Ten mecz pokazał, że MKB Euroleasing to drużyna dobra, ale znajdująca się w zasięgu zespołu spod znaku "Białej Gwiazdy". Jeśli mistrzynie kraju z taką determinacją zagrają w następnym spotkaniu w Sopronie, to awans do wymarzonej ósemki Euroligi stanie się faktem. Wisła Can-Pack Kraków - MKB Euroleasing Sopron 52:39 (12:14, 16:12, 15:6, 9:7)
Wisła Can-Pack: Fernandez 14, Canty 10, Skerovic 9, Maksimovic 7, Pałka 5, Kobryn 5, Dupree 2, Gburczyk 0.