INEA przegrywa z beniaminkiem

Początek środowego meczu należał nieoczekiwanie do drużyny przyjezdnej. Po składnych i skutecznych akcjach Ashley Shields, a także Djenebou Sissoko, pruszkowianki prowadziły 6:2. Gospodynie ani myślały, by na samym początku całej potyczki dać przeciwniczkom wysokie prowadzenie. Sygnał do walki swojej drużynie dała kapitan Natalia Mrozińska, wspierana przez zawodniczki ze Stanów Zjednoczonych, czyli duet Adrianne Ross oraz "Chi-Chi" Ukoh. Kolejne fragmenty pierwszej części gry wyglądały podobnie. Nie brakowało ambicji, zaangażowania, woli walki o każdą piłkę. Niestety, chwilami te cechy "zabijane" były przez proste, niewymuszone własne potknięcia. W decydujących fragmentach premierowej odsłony większym spokojem, a przede doświadczeniem wykazały się akademiczki. Zwłaszcza reprezentantka Polski Weronika Idczak. Drugie dziesięć minut nie zmieniło obrazu gry, bowiem nadal trwała zacięta i wyrównana walka. Swoista wymiana ciosów, którą przez większą część czasu dzielnie znosiły gospodynie. Głównie za sprawą dobrej, indywidualnej formy Agnieszki Skobel. W końcowych minutach pierwszej połowy wszystko się jednak wyrównało. To dziewczęta prowadzone przez trenera Habera, zaczęły się niemiłosiernie mylić, a taki stan rzeczy chętnie wykorzystały rywalki. W efekcie po pierwszej połowie wynik na tablicy świetlnej brzmiał 42:42. Kluczowa dla losów tego pojedynku okazała się trzecia kwarta, w której ewidentnie nie wiedzie się ostatnio miejscowym. Potwierdziło się to i tym razem, bo przed ostatnią odsłoną rywalizacji na tablicy świetlnej widniał nieoczekiwanie rezultat: 63:61 dla Pruszkowa. Ekipa ze stolicy Wielkopolski, mimo sporej ambicji i zadziorności, nie zdołała odrobić wcześniej poniesionych strat, przegrywając z silniejszym organizacyjnie i personalnie beniaminkiem Ford Germaz Ekstraklasy różnicą 9 "oczek" (77:86).