,

Lista aktualności

Dariusz Jaroń: W koszykówce talent to tylko dodatek

Gdybym mógł życzyć czegoś naszym koszykarkom, to byłaby to pewność siebie. Taka amerykańska, granicząca z butą, która niekiedy doprowadza do szału najbliższe otoczenie, ale jest niezbędna do osiągania sukcesów w zawodowym sporcie.

,

Jedno ze spotkań koszykarek Wisły Can-Pack sprzed kilku sezonów. Dialog Anny DeForge z Agnieszką Majewską, która po niecelnym pierwszym rzucie postanowiła wcielić się w Johna Stocktona i mimo dobrych okazji rzutowych oddawała piłkę koleżankom. - Dlaczego nie rzucasz? - pyta Amerykanka. - Bo przed chwilą nie trafiłam - rozkłada ręce środkowa krakowianek. - Rzucaj, kiedyś zacznie wpadać - kończy DeForge. Po co przypominam tą z pozoru mało znaczącą sytuację? Bo idealnie obrazuje ona stereotypowe podejście do koszykówki Polek i Amerykanek. Aga to mieszanka wybuchowa, połączenie wymarzonych warunków fizycznych z rzutem, którego nie powstydziłaby się żadna specjalistka od "trójek". Jednak zrażona niepowodzeniem typowo, po polsku straciła na moment pewność siebie i wolała nie ryzykować kolejnego pudła. Co w takiej sytuacji zrobiłaby pewna swego Amerykanka? Rzucałaby, aż piłka wreszcie znalazłaby drogę do kosza. Amerykańscy sportowcy, a na pewno spora ich część, mają zakodowaną pewność siebie, mocną psychikę i od najmłodszych lat przyzwyczajają się do presji towarzyszącej zawodom (mecze szkolne ogląda z trybun czasem więcej widzów niż w naszej ekstraklasie). Różnic w podejściu do gry nie szukałbym jednak wyłącznie w warunkach kulturowych, systemie szkolenia, czy prowadzenia rozgrywek dzieci i młodzieży. Odpowiednie nastawienie i wiara we własne możliwości zawodniczki w sporej/ogromnej (niepotrzebne skreślić) mierze zależy również od szkoleniowca. W końcu niezależnie do tego jaką wykonujemy pracę, bez wsparcia i zaufania przełożonego trudno o rozwinięcie skrzydeł i odpowiednie wykonywanie powierzonych obowiązków. Jak koszykarka może czuć się pewnie na parkiecie, kiedy każde nieudane zagranie spotyka się w najlepszym przypadku z krytyką trenera, a w najgorszym z wędrówką na ławkę rezerwowych? Potwierdzenie tej tezy łatwo odnaleźć na parkietach naszej ekstraklasy. Czująca wsparcie szkoleniowca Ewelina Kobryn była jednym z motorów napędowych kroczących do Final Four Euroligi wiślaczek, kiedy w tym samym czasie pod okiem Jose Ignacio Hernandeza nie mogły odnaleźć się inne zawodniczki z kosmicznie rzucającą z dystansu Katerina Zohnovą na czele. Koszykówka, chociaż patrząc z boku, wydaje się być prosta, jest w rzeczywistości skomplikowaną dyscypliną sportu (dowodem kiszka, jaką na starcie sezonu NBA prezentowali koszykarze Miami Heat z trio Dwyane Wade, LeBron James, Chris Bosh w składzie). Sukces wymaga współpracy kilkunastu osób, a o powodzeniu nie decyduje jedynie forma, czy często przywoływana "dyspozycja dnia". Kluczem do sukcesu jest silna psychika; tak zawodniczki, która po pierwszej pomyłce nie może się poddawać, tylko powinna zacisnąć zęby i wznieść się na wyższy poziom, jak i trenera, którego głównym obowiązkiem – obok odnoszenia zwycięstw – jest motywowanie i podnoszenie kwalifikacji całej dwunastki koszykarek, a nie tylko stawianie na sprawdzone, lub sowicie opłacane gwiazdy. Bo tak łatwiej... Na Wasze opinie, pytania, pomysły czekam pod adresem mailowym d.jaron@plkk.pl