,

Lista aktualności

P. Smykała: Widzewski krajobraz mijającego roku...

Planując napisanie tego artykułu masa myśli kłębiła się w głowie. Ciężko streścić kilkanaście spotkań w rundzie, w kilku tylko zdaniach.

,

Przyznam bez bicia, że koszykówką - w damskim rzecz jasna wydaniu, zainteresowałem się dość późno. Wcześniej spoglądałem jedynie na męskie wydanie basketu, toteż mam jakąś płaszczyznę porównawczą. Wiele osób powtarzało mi "eee to nudy ta damska koszykówka", tudzież "i co w tym ciekawego, męska koszykówka jest x razy lepsza". Przyznam, że początkowo to ziarenko niepokoju udało się postronnym we mnie zasiać. Dość szybko jednak zrozumiałem, że kobiece wydanie tego pięknego sportu może być równie dobre, jak i nawet lepsze od gry mężczyzn. Zaczęło się obiecująco. Pierwszy mecz, derby - wielke emocje, już na kilka dni przed samym meczem. Łódź to stricte piłkarskie miasto, ale środowisko koszykarskie też odczuwa tę rywalizację, dlatego nikt nie myślał oddać pola przeciwnikowi w tym meczu. Uściski działaczy, trenerów, wymiany uprzejmości, trwały tylko między włodarzami, niestety na trybunach nie było o tym mowy - z jednej strony jest to negatywne, bo dla kobiet stosunek do klubu nie jest tak wiążący jak chociażby dla mężczyzn w piłce nożnej, z drugiej sprawia że obie strony motywują się na maxa i dzięki temu cała ta otoczka derbów Łodzi ma swój specyficzny, niepowtarzalny urok. Kto nie był, polecam. Naprawdę warto. Przechodząc do podsumowania spotkań widzewianek w tym roku, w najwyższej klasie rozgrywkowej, to myślę że nie pomylę się wiele jak podzielę ten okres na dwie części. Pierwsza, ta lepsza - to zdecydowanie początek. Wygrane derby, wygrana z Lotosem (dla klubu, który jeszcze nie tak dawno walczył w niższej klasie z chociażby Łomiankami - bez urazy rzecz jasna, chodzi o proporcje) to było coś więcej niż tylko zwycięstwo z aktualnym mistrzem Polski, pewnych zwycięstw nie da się zaklasyfikować do żadnej grupy, to jest właśnie jedno z nich - ot takie bezcenne. Wygrane z INEĄ AZS, walka jak równy z równym na wyjeździe z Gorzowem Wlkp., który przecież w domu ma bilans 7-0! Toteż wynik "tylko" 70-68 dla gorzowianek na ich terenie był lekką sensacją. Wygrana sensacją - brzmi paradoksalnie, nie? Tak to już jednak jest, gdy krezus pokonuje z trudnością kopciuszka. Ze swojej strony mile wspominam Laurie Koehn, chyba jedna z lepszych zagranicznych zawodniczek w naszej lidze. Miło oglądało się jak rzucała te swoje firmowe, fenomenalne trójki, niejednokrotnie bliżej linii połowy boiska niż 6,75 m. Istny automat w ręce. Pod koniec października piękny widzewski sen stawał się jednak powoli rzeczywistością. Serię porażek przerwały jedynie wygrane-rodzynki z Artego na wyjeździe i z Odrą - również tamże. Przegrane z Liderem czy Wisłą Can-Pack mogły być odczytane ze spokojem, jak również przegrane z Lotosem (który chciał zapewne się zrewanżować), ale szkoda na pewno potyczek z Super-Pol Tęczą Leszno czy derbowego pojedynku z ŁKS-em Siemens AGD, który lokalne rywalki suma sumarum zasłużenie wygrały lepszym wejściem w mecz i rozsądniejszą grą w kluczowych momentach. I jest to też poniekąd smutne wydarzenie dla obu łódzkich ekip - widzewiankom boleśnie oddaliło awans do TOP 8, zaś ŁKS-iankom nie dało nic, bo nadal przegrywają regularnie i ich pozycja jest nie do pozazdroszczenia. Szkoda, że tak zasłużony dla polskiego (żeńskiego) basketu ośrodek, jakim jest Łódź, jest widywany w dolnej części tabeli. Obie drużyny zasługują na to, by być zdecydowanie wyżej, dla dobra łódzkiego i polskiego basketu, dla dobra ludzi, którzy poświęcają niejednokrotnie swój prywatny czas i środki, byśmy wszyscy mogli oglądać pasjonujące zmagania na parkiecie. Z drużyn odwiedzających halę przy ul. Małachowskiego, zwaną popularnie "Parkową" - ja osobiście najlepiej (pod względem jakościowym) wspominam ekipę CCC Polkowice. Jest to dla mnie do tej pory najmocniejsza ekipa na parkiecie w Łodzi. Ciężko mi podać nazwę najsłabszej ekipy, z która przyszło się potykać ekipie Miodraga Gajicia, bo widzewianki jakby na przekór mnie i kibicom, rzadko aplikują tzw. blowouty (wygrane dużą różnicą punktową) swoim przeciwnikom. I chyba taką ekipą była Odra Brzeg, choć fakt faktem - mecz był rozgrywany na parkiecie w Brzegu, nie w Łodzi. Jednak jest plus spotkań łodzianek u "siebie" - za każdym razem, gdy pojawiam się na hali, nigdy nie wychodzę z przekonaniem, że brakowało mi emocji, tych nigdy tu za wiele. W sumie to i lepiej, ciekawiej chyba obejrzeć mecz trzymający w napięciu do końca, niż kończący się po I kwarcie? Podsumowując ten monolog, chciałbym ze swojej strony podziękować zarządowi, działaczom, koszykarkom za wkład wniesiony w budowanie pozycji klubu w Ekstraklasie, kibicom za liczne stawianie się na spotkaniach, co pomaga w grze, w osiąganiu dobrych wyników i popularyzacji dyscypliny. Liczę, że w przyszłym roku kobiecy basket rozkwitnie dzięki naszym rozgrywkom Ford Germaz Ekstraklasy, dodatkowo czeka nas Eurobasket. Smuci więc trochę fakt, że wczoraj usłyszeliśmy prośbę przedstawicieli kilku łódzkich podmiotów sportowych na temat organizacji Mistrzostw Europy koszykarek i ogólnej oceny damskiego basketu w Polsce. - Dlaczego wydajemy 4 mln zł na kilkudniową imprezę, jaką są mistrzostwa Europy w koszykówce kobiet, które będą wątpliwą promocją miasta? Doskonale wiemy, jakim zainteresowaniem cieszą się w Europie te rozgrywki. Nawet w Polsce kilka miast zrezygnowało z możliwości organizowania mistrzostw, bo jest to impreza niszowa. Nie mogę zrozumieć, dlaczego przeznacza się na nią 4 mln zł, a dla klubów, które na co dzień promują Łódź, na cały rok jest tylko 3 mln zł do podziału - wypowiedział się prezes i menedżer siatkarek Organiki Budowlanych Łódź Pan Marcin Chudzik. Dziwię się, że przedstawiciele bądź co bądź sportowych klubów, chcą więcej środków na promocję miasta Łodzi poprzez sport, jednocześnie chcąc go umniejszyć w innej dyscyplinie. Bo nikt nie powie mi, że kobieca koszykówka to nie sport. Sport to nie tylko piłka nożna, siatkówka, to także koszykówka, judo, lekkoatletyka. Nie widzę sensu w umniejszaniu wkładu i popularności jakiejkolwiek z dyscyplin, bo każda ma swoich zagorzałych fanatyków. Niech każda dyscyplina sportu obroni się sama, wynikami, ciężką pracą, zachęcaniem rodziny do przyjścia na trybuny. Po tym jak wielu w ostatnim czasie poznałem fanatyków tego pięknego sportu, jakim jest basket w damskim wydaniu, wierzę że nasze rozgrywki ligowe jak i nadchodzący Eurobasket, który całym sercem mam nadzieję, iż odbędzie się w Łodzi - będą notowały jedynie progres. A nas, chętnych oglądać kobiety wkładające serce i pasję w swój zawód i hobby - będzie coraz więcej. Tego sobie, moim redakcyjnym kolegom i Wam życzę w nadchodzącym, 2011 roku. Do zobaczenia na koszykarskim szlaku! Tekst dedykowany Justynie... Na Wasze opinie, pytania, pomysły czekam pod adresem mailowym p.smykala@widzewkosz.pl