,

Lista aktualności

Dariusz Jaroń: Co nas czeka w play-off?

Dobry sezon jest jak dobry obiad. Runda zasadnicza to ciąg smakowitych, ale tylko przystawek, faza play-off to danie główne, a całość wieńczy wielki finał, czyli wnoszony z fanfarami deser. W tym sezonie danie główne zapowiada się naprawdę obiecująco.

,

Pary pierwszej rundy możemy podzielić na dwie grupy. W pierwszej główni faworyci do walki o mistrzowską koronę – Wisła i Lotos – powinny bez trudu ograć niżej notowane ekipy, w drugiej natomiast zdarzyć się może dosłownie wszystko, a pięciomeczowe dreszczowce zdają się być na wyciągnięcie ręki. Wisła Can-Pack Kraków (1) – Polfa Pabianice (8) Sezon: 2:0 (84:49, 70:68) Remake klasycznej legendy o Smoku Wawelskim, ale bez happy-endu dla Szewczyka. Chociaż wbrew miejscu w tabeli Polfa to jedna z najlepszych drużyn ostatnich miesięcy. Pabianiczanki do play-off załapały się rzutem na taśmę wygrywając trzy ostatnie mecze z rzędu i pięć z ostatnich sześciu. W rundzie rewanżowej wyższość Polfy musiały uznać wyżej rozstawione koszykarki z Polkowic i Gorzowa Wielkopolskiego, a Wisła wygrała z ekipą trenera Tomasza Herkta dopiero za sprawą niezawodnej Anny DeForge. W Pabianicach mogą tylko żałować, że zespół nie zaczął tak grać wcześniej – wówczas byłaby szansa na grę z rywalem w zasięgu ubiegłorocznych brązowych medalistek MP. Cel jaki postawiono przed Wisłą jest jasny – obrona mistrzowskiej korony. Dla Polfy sukcesem jest już awans do play-off, dla wiślaczek droga do celu dopiero się rozpoczyna. Jeśli krakowianki będą zdrowe i od początku nie będą miały problemów z koncentracją o powtórce z pamiętnego starcia ligowego z Krakowa nie będzie mowy. Lotos Gdynia (2) – AZS Kolegium Karkonoskie Jelenia Góra (7) Sezon: 2:0 (66:51, 81:59) W ubiegłą niedzielę w Krakowie Lotos wysłał Wiśle wyraźny sygnał – walka o złoto będzie tak samo zażarta jak przed rokiem. Celem bardzo dobrze poczynającego sobie trenera Romana Skrzecza na dwie najbliższe rundy play-off jest naoliwienie maszyny, która do finału ma wjechać na piątym biegu. Największą bolączką szkoleniowca gdynianek jest matematyka. Ma w składzie cztery znakomite Amerykanki, a na parkiecie jest miejsce tylko dla trzech. Póki co trener nie chce zdradzać, której z nich jest najbliższej do przymusowej absencji, ale wielki to dylemat posyłać na trybuny zawodniczkę, która ma pewne miejsce w drużynie z WNBA, a (prawie) każdy inny trener w Ford Germaz Ekstraklasie rozpoczynałby od niej budowę pierwszej piątki. Kolegium Karkonoskie zawdzięcza olbrzymi skok jakościowy – z roli outsidera Jelenia Góra stała się poważnym graczem w lidze – dzięki "Fantastycznej... trójce" zza Oceanu: Jocelyn Penn - Keila Beachem - Sabrina Scott. Jeśli zagrają na 110 procent swoich możliwości, AZS KK nawiąże walkę z faworyzowanym Lotosem. CCC Polkowice (3) – ŁKS Siemens AGD (6) Sezon: 0:2 (63:67, 58:73) Pierwsza para, w której trudno o wskazanie faworyta. Podopieczne trenera Andrzeja Nowakowskiego, chociaż bilans mają gorszy, rozpoczynają play-off z wyższej niż przed rokiem pozycji. Wtedy startowały z czwartej i ostatecznie wylądowały... na czwartym miejscu. Jeśli wierzyć w numerologię w tym sezonie Monique Coker może zaciągnąć swoje koleżanki na podium. Tyle teorii liczb. W praktyce o awans do czwórki będzie trudniej niż przed rokiem. Łodzianki po słabszym ubiegłym sezonie wróciły na właściwe tory. W zeszłym roku wygrały tylko 3 z 18 gier, teraz 11 z 22. Z kolei CCC też wygrało jak przed rokiem 13 spotkań, ale ponosząc nie 5, ale 9 porażek. Dodatkowo dwie z nich w starciach z ekipą trenera Mirosława Trześniewskiego. Kluczowe, oprócz formy utalentowanej Coker mogą okazać się dwa pierwsze mecze w Polkowicach. CCC u siebie z 11 spotkań wygrało 7, a ŁKS z 11 wyjazdów tylko czterokrotnie wracał w dobrych nastrojach. AZS PWSZ Sowood Gorzów Wielkopolski (4) – INEA AZS Poznań (5) Sezon: 1:1 (70:72, 81:71) Znów w przypadku tak wyrównanej rywalizacji wielkiego znaczenia nabierają mecze na własnym parkiecie. INEA to trzecia – po Wiśle (11-0) i Lotosie (10-1) – drużyna, która może pochwalić się najlepszym bilansem we własnej hali (8-3). Z Poznania oprócz wielkiej dwójki wygraną wywiozły jedynie koszykarki z Jeleniej Góry (69:70). Gorzej natomiast wiedzie się Wielkopolankom na wyjazdach, gdzie wygrały cztery razy a przegrały m.in., z niżej notowanymi Dudą Leszno, Cukierkami, czy też Polfą. Z kolei AZS gra równo niezależnie od tego czy gra we własnej hali przy ul. Chopina czy też na parkietach rywalek. Akademiczki ostatni raz wygrały jednak przed własną publicznością 20 stycznia pokonując KK AZS Jelenia Góra (70:66). Od tamtego czasu przegrały kolejno z Cukierkami (78:79), Wisłą (93:100 – chociaż ta porażka ujmy nie przynosi) i Polfą (61:62). Jeśli gorzowianki poważnie myślą o awansie do strefy medalowej, powinny jak najszybciej zapomnieć o ciągu niepowodzeń we własnej hali i rozpocząć serię od zwycięstwa. P.S. Słowa uznania dla klubu z Torunia za oryginalną promocję drużyny. Szkoda tylko, że ten wesoły autobus nie dojechał w tym sezonie do przystanku "play-off", ale mam nadzieję, że dzięki podobnemu zapałowi w innych dziedzinach sukcesy sportowe wkrótce przyjdą. Na Wasze opinie, pytania, komentarze czekam pod adresem mailowym d.jaron@plkk.pl