Przed środowym spotkaniem kibice Basketu Gdynia mogli być pełni dobrych myśli. Istotne było zwłaszcza zwycięstwo nad Wisłą Kraków – kolejny dowód na to, że drużyna gra coraz lepiej i problemy pojawiające się na początku sezonu są już za nią. Artego Bydgoszcz, wspierane przez liczną grupę kibiców, miało się jednak okazać bardzo wymagającym rywalem.
Pierwsze minuty spotkania były niezwykle wyrównane. Po kilku akcjach Paris Johnson i tradycyjnie skutecznej Agnieszki Bibrzyckiej na kilkupunktowe prowadzenie wyszły gospodynie. Wystarczyła jednak chwila dekoncentracji w obronie i prowadzone przez Darxie Morris i Amishe Carter Artego objęło prowadzenie.
Kolejne minuty nie zmieniały obrazu spotkania, a prowadzenie zmieniało się niemal co akcję. Gdynianki w dalszym ciągu zdobywały punkty bliżej kosza, ale po drugiej stronie parkietu miały problemy z zatrzymaniem niskich zawodniczek Artego. Właśnie dzięki nim, a zwłaszcza Julie McBride, w połowie drugiej kwarty drużyna z Bydgoszczy zaczęła zdobywać przewagę. Z każdą kolejną minutą zawodniczki Basketu grały coraz bardziej nerwowo, a Artego skutecznie wykorzystywało straty gospodyń. W ostatnich akcjach pierwszej połowy punktowały głównie zawodniczki z Bydgoszczy, dzięki czemu po 20 minutach prowadziły one 47:32.
Kwadrans przerwy nie odmienił gry gdynianek. Artego wciąż wykorzystywało szybkość zawodniczek obwodowych, a indywidualne akcje Johnson często kończyły się stratami. Dodatkowo na sytuację na boisku świetnie reagował trener Tomasz Herkt, który wykorzystywał atuty swojego zespołu.
Na czwartą kwartę Basket wychodził z 13-punktową stratą i coraz mniejszą nadzieją na jej odrobienie. Choć Gdynianki walczyły, to wciąż nie potrafiły znaleźć sposobu na skuteczne przeciwniczki, do problemów w obronie doszła niska skuteczność rzutów, zwłaszcza trzypunktowych. Basket Gdynia ostatecznie przegrał z Artego Bydgoszcz 54:87, które dzięki zwycięstwu zagra w Final Six Pucharu Polski Kobiet.
Basket Gdynia – Artego Bydgoszcz 54:87 (20:19, 12:28, 15:13, 7:27)
Basket: Johnson 14, Troina 13, Bibrzycka A. 12, Skerović 9, Kotnis 4, Jakubiuk 2, Ossowska 0, Suknarowska 0, Podgórna 0, M. Bibrzycka 0, Grabowska 0, Rembiszewska 0.
Artego: Morris 27, Koc 19, McBride 14, Carter 12, Reid 10, Pawlak 5, Międzik 0, Fikiel 0, Szybała 0, Kocaj.
-----
Powiedzieli po meczu:
Tomasz Herkt, trener Artego: Kluczem do zwycięstwa w dzisiejszym spotkaniu bezwzględnie była dobra defensywa – w drugiej połowie straciliśmy tylko 22 punkty. Zagraliśmy również dobry atak, dzieliliśmy się piłką – mamy 17 asyst w tym spotkaniu. 17 przechwytów – to jest potwierdzenie dobrej defensywy, z tego mogliśmy zdobywać łatwe punkty i rzeczywiście po szybkim ataku zdobyliśmy 16 punktów i wygraliśmy w tym elemencie 16 do 5. Uczulaliśmy przed tym spotkaniem, że zespół Gdyni jest groźny na deskach, do tej pory miały średnio 40 zbiórek, więc zbilansowanie w tym elemencie 33:33 myślę, że jest naszym dobrym rezultatem. No i niewątpliwie z wyjątkiem pierwszej połowy zagraliśmy naprawdę dobrze, swobodnie w ataku pozycyjnym, na świetnym procencie. Zespół z Gdyni stał strefą w drugiej połowie i na początku mieliśmy problemy w tym elemencie, potem zagraliśmy agresywniej, trafiliśmy trójki i w tym momencie mecz się rozstrzygnął. Cieszymy się z tego zwycięstwa, bo do tej pory miała taką samą liczbę porażek co my – 3, w zeszłym tygodniu wygrały z Wisłą Kraków zdobywając 88 punktów, więc te 54 punkty stracone w dzisiejszym meczu to nasz naprawdę dobry rezultat.
Martyna Koc, zawodniczka Artego: Bardzo się cieszę, że wygraliśmy dzisiejsze spotkanie w takim dobrym stylu. Obawiałyśmy się tego meczu – po pierwsze z racji tego, że jest to nasz sąsiad z tabeli, po drugie, że jest to bardzo dobra drużyna, dzieląca się piłką, grająca naprawdę bardzo drużynowo i tylko w dokładnie taki sam sposób mogliśmy je dzisiaj pokonać i tak zrobiłyśmy. Jak trener powiedział nasza obrona dzisiaj bardzo dobrze funkcjonowała, natomiast to, jak dzieliłyśmy się piłką było też przyjemne dla oka kibiców. Mam nadzieję, że taki poziom i taki styl obrony będziemy prezentowały do końca ligi.
Katarzyna Dydek, trener Basketu: Ja cieszę się jedynie z tego, że – jak trener wspomniał – że utrzymaliśmy zbiórki na tym samym poziomie, bo ja swojemu zespołowi mówiłam, że zespół z Bydgoszczy skacze na deskach. Jeżeli my nie będziemy z nimi skakać, to będą nam wybierać te piłki. Więc jedynie z tego się cieszę. Myślę, że po ciężkim spotkaniu z Krakowem takiego meczu pewnie można było się spodziewać, aczkolwiek ja liczyłam na trochę więcej. Być może za długo w czasie dzisiejszego meczu liczyłam na to i chciałam wygrać, być może mogłam wpuścić już wcześniej zmienniczki oszczędzając zawodniczki podstawowe na mecz w Łodzi, ale cały czas miałam nadzieję, że zespół z Bydgoszczy popełni nieco więcej błędów. Tak się nie stało i nasza skuteczność była na pewno wynikiem dobrej obrony ze strony Bydgoszczy i po miękkich koszach na poprzedniej hali przyszedł lekki kryzys. Teraz tylko kwestia, żeby się pozbierać i odpocząć przed meczem z Widzewem Łódź.
Amalia Rembiszewska, zawodniczka Basketu: Cieszę się, że druga piątka miała szanse zagrać i powalczyć w tym meczu. Nie kontrolowałyśmy meczu i wynik jest taki, jaki jest, ale myślę, że to chwilowy spadek formy. Przed nami jeszcze mecz z Łodzią i myślę, że wtedy z dziewczynami pokażemy, na co nas stać, i że ten mecz to przypadek.