To był mecz, na który Wrocław czekał od wielu miesięcy. Po niezwykle frapującym sezonie zasadniczym w końcu przyszedł czas na play-offy. Mimo że spotkanie rozgrywane było w środku tygodnia, w hali AWF-u znów zjawił się nadkomplet widzów głodnych emocji na najwyższym krajowym poziomie.
Nikt, poza małą grupką kibiców z Lublina, nie czuł się rozczarowany. Zobaczyliśmy mecz na wysokim poziomie, w którym nie brakowało efektownych zagrań indywidualnych, świetnej gry zespołowej, ale też twardej, momentami bardzo ostrej rywalizacji.
Pierwsze udane akcje należały do przyjezdnych, które prowadziły 4:1, następnie 6:4 i 9:7. Gdy na dwie i pół minuty przed końcem pierwszej kwarty punkty zdobyła Sharnee Zoll, wynik po raz pierwszy odwrócił się na korzyść Ślęzy (15:13). I tak pozostał do samego końca. Wrocławianki systematycznie powiększały prowadzenie które w szczytowym momencie osiągnęło aż 19 oczek (54:35 w trzeciej kwarcie).
Rzecz jasna, lublinianki się nie poddały, wszak to play-offy i tutaj nikt już nie ma nic do stracenia. Zryw Pszczółki pozwolił jej zbliżyć się na siedem punktów, jednak górę wzięło opanowanie i doświadczenie wrocławianek, które na nic więcej nie pozwoliły rywalkom.
W Ślęzie punktowała każda z dziewięciu zawodniczek, które pojawiły się na parkiecie. Każda potwierdziła przy tym, że jest bezcenna dla zespołu. Mózgiem drużyny znów była Sharnee Zoll, która zdobyła 17 punktów, ale miała też 9 asyst. Kolokwialnie można stwierdzić, że Amerykanki było pełno na całym parkiecie. Zaliczył m.in. dwie zbiórki w ataku po własnych niecelnych rzutach i dwa przechwyty na połowie rywalek.
Świetną pracę w obronie wykonała Sandra Linkeviciene, która ograniczyła ofensywne zapędy gwiazd Pszczółki – Jhasmin Player i Leah’y Metcalf. Pod koszami nie „do ruszenia” były Chay Shegog (mimo problemów z faulami), Magdalena Leciejewska i Egle Sulciute, która zaliczyła trzy zbiórki w ataku. Agnieszka Śnieżek z kolei trafiła wszystkie rzuty z gry. Ważne punkty dołożyły Katarzyna Krężel i Marissa Kastanek, która imponowała też poświęceniem w obronie. Cichą bohaterką Ślęzy był Agnieszka Kaczmarczyk. Na boisku przebywała przez 17 punktów, ale zdobyła aż dziewięć punktów na stuprocentowej skuteczności za dwa.
Ostatecznie Ślęza wygrała z Pszczółką 72:61. Drugie spotkanie, które może zakończyć ćwierćfinałową rywalizację, odbędzie się w niedzielę (3 kwietnia) w Lublinie.
----
Ślęza Wrocław – Pszczółka AZS UMCS Lublin 72:61 (22:15, 15:13, 21:17, 14:16)
Ślęza: Sharnee Zoll 17, Agnieszka Kaczmarczyk 9, Sandra Linkeviciene 9 (2), Agnieszka Śnieżek 9 (1), Magdalena Leciejewska 7 (1), Egle Sulciute 7 (1), Katarzyna Krężel 6 (1), Chay Shegog 6, Marissa Kastanek 2.
Pszczółka: Dominika Owczarzak 15, Kateryna Dorogobuzowa 13 (2), Jhasmin Player 10 (1), Drey Mingo 8 (1), Leah Metcalf 6, Marta Jujka 4, Agnieszka Makowska 3 (1), Olivia Szumełda-Krzycka 2.
Stan rywalizacji (do dwóch zwycięstw): 1-0 dla Ślęzy. Kolejny mecz: 3 kwietnia w Lublinie.
-----
Po meczu powiedzieli:
Krzysztof Szewczyk (trener Pszczółki Lublin): - Ślęza ten mecz kontrolowała, choć w czwartej kwarcie był taki moment, że zbliżyliśmy się na siedem punktów. Mieliśmy wtedy rzut z łatwej, otwartej pozycji. Gdybyśmy trafili, to kto wie jak potoczyłby się ten mecz. No, ale nie trafiliśmy. Żeby wygrać ze Ślęza, musimy zagrać dobre zawody. Nie da się wygrać na wyjeździe z takim zespołem, jak Ślęza, jeśli popełnia się 21 strat, w tym kilka niewymuszonych, po których rywalki zdobyły łatwe punkty. Jeżeli chcemy wrócić do Wrocławia na trzeci mecz, a taki mamy plan, to musimy to poprawić.
Dominka Owczarzak (zawodniczka Pszczółki Lublin): - Gratuluję Ślęzie. Myślę, że trener wszystko powiedział. Miałyśmy dziś zdecydowanie za dużo strat i sądzę, że nie do końca egzekwowałyśmy w ataku to, co powinnyśmy. Przy tym nasza obrona nie była najlepsza, było w tym sezonie wiele meczów, w których lepiej broniłyśmy. Do dalszej rundy awansuje zespół, który wygra dwa mecze, także ja dalej wierzę w swoją drużynę i w to, że jeszcze wrócimy do Wrocławia.
Algirdas Paulauskas (trener Ślęzy Wrocław): - Myślę, że mecz stał na dobrym poziomie. Przez trzy kwarty było dobre tempo, szybka koszykówka. Przez prawie cały mecz nasze zawodniczki wykonywały te założenia taktyczne, które były ćwiczone na treningach. To było kluczem do zwycięstwa. Poza tym był duch zespołowy i wszystkie grały razem. Jestem wdzięczny dziewczynom.
Sharnee Zoll (zawodniczka Ślęzy Wrocław): - To był naprawdę ciężki mecz. Było dużo fauli, twardych zagrań, gry w kontakcie. Gra w ataku była bardzo szybka, były bardzo dobre momenty i nieco gorsze. Wykonałyśmy bardzo dobrą pracę w obronie i na deskach. To było najważniejsze. W niedzielę gramy w Lublinie, a to miejsce, gdzie nie jest łatwo. Teraz musimy po prostu bardzo dobrze się przygotować do tego spotkania.