,

Lista aktualności

Anna Wielebnowska: Wróciłam po mistrzostwo

Zawsze uśmiechnięta, pełna energii i optymizmu. Na parkiecie nigdy nie odpuszcza. Słynie z wszechstronnej gry w ataku i ofiarnej defensywy. O rywalizacji z Lotosem Gdynia i spotkaniach z Polfą Pabianice w pierwszej rundzie play-off rozmawiamy z silną skrzydłową Wisły Can-Pack Anną Wielebnowską.

,

Rozpamiętuje Pani jeszcze finał Pucharu Polski w Gdyni? - Nie, myślami wychodzę już do przodu. Myślę już o meczach, które czekają nas na drodze do finału i tych o mistrzostwo Polski. Wróćmy jednak na moment do rywalizacji o Puchar Polski. W czym w tamtym spotkaniu Lotos przewyższał Wisłę? - Myślę, że w tym akurat dniu dziewczyny z Lotosu były ogólnie lepiej dysponowane. Przede wszystkim jak się ma 33% celnych rzutów za dwa punkty to się meczu nie da wygrać. Nawet w polskiej lidze grając ze słabszym przeciwnikiem myślę, że ciężko byłoby wygrać. Czegoś najwyraźniej zabrakło. Jakbyśmy broniły przez dziesięć minut tak jak broniłyśmy ostatnie pięć ten mecz mógłby być dla nas do przodu. Ale nie chcę tego rozpamiętywać. To co było już minęło. Wróciłam do Krakowa, żeby zdobyć mistrzostwo Polski i jestem pełna optymizmu przed następnymi meczami. Jakie rozeznanie dały Pani dwa mecze z gdyniankami rozegrane w przeciągu ostatnich kilkunastu dni? - Na pewno zespół został bardzo dobrze wzmocniony. Nykesha Sales jest bardzo mocnym jego punktem. Ale myślę, że my też mamy bardzo dobry zespół. Jesteśmy troszkę dłużej ze sobą niż Lotos, myślę, że tutaj możemy mieć przewagę. Wspomniana Sales dołączyła dopiero pod koniec lutego... - No właśnie. Tak samo Ruth Riley, też jest z zespołem od niedawna. My jesteśmy dłużej ze sobą, jesteśmy bardziej zgranym zespołem i myślę, że to jest duży plus dla nas. Pierwszy krok do tytułu wymaga ogrania Polfy Pabianice, drużyny, o której się mówi, że jest najbardziej niewygodnym rywalem na jakiego mogłyście trafić w pierwszej rundzie. - Można tak powiedzieć. Na początku wydawało się, że Polfa będzie miała całkiem nieudany sezon, przegrywała prawie z każdym. Potem zespół się wzmocnił i pod koniec sezonu praktycznie rzutem na taśmę awansował do ósemki. Na pewno nie jest to łatwy przeciwnik. Mają w swoim zespole bardzo dobre zawodniczki i nie będzie łatwo z nimi wygrać. Ten mecz z Krakowa wygrany tylko dwoma punktami to taka mała przestroga przed starciem z Polfą? -Raczej nie... Zobaczymy jak będzie, zobaczymy jaka będzie nasza dyspozycja. Ja mam nadzieję, że wygramy 3-0 i pójdziemy dalej. Czy z racji ruchliwości Agnieszki Pałki trener wyznaczył Panią do pilnowania środkowej z Pabianic? - Jeszcze nie było takiej rozmowy. Myślę że dzisiaj [piątek – przyp. red] będziemy rozmawiać na ten temat, a także generalnie o pilnowaniu zawodniczek Polfy. Jakie są Pani typy na pierwszą rundę? - Sądzę, że Lotos wygra łatwo, my też myślę, że wygramy. ŁKS z Polkowicami? Ciężko wskazać faworyta, ale stawiałabym na ŁKS. A w ostatniej parze wolałabym, żeby wygrał Poznań ale pewnie wygra Gorzów. Czyli to dla was byłby trudniejszy rywal w walce o finał? - Wydaje mi się, że tak. Jednak ta ruchliwość w tym zespole, ta agresja sprawia, że Wiśle ciężko się gra w Gorzowie Wielkopolskim. W ostatnim meczu miałyśmy dwie dogrywki. Coś poważnego stało się Chamique Holdsclaw? - Tak dokładnie się nie orientuje, wiem że ma jakieś problemy z kolanem. Mam nadzieję, że to nic poważnego i będzie mogła nam pomóc bo jest jasnym punktem naszego zespołu i pomoże nam w walce o mistrzostwo Polski.