,

Lista aktualności

Przełamały złą passę

Koszykarki CCC Polkowice, po dwóch porażkach w sezonie zasadniczym z ŁKS-em Siemens AGD Łódź, przełamały złą passę. Podopieczne Andrzeja Nowakowskiego, dzięki świetnej grze w pierwszych dwudziestu minutach, pokonały w pierwszym ćwierćfinałowym meczu łódzką drużynę 68:51. Łodziankom nie pomogła bardzo dobra gra ex-zawodniczki CCC Olgi Żytomirskiej, która w niespełna 16 minut zdobyła 13 punktów i miała 6 zbiórek.

,

Jeszcze przed meczem trudno było przypuszczać jakim zakończy się ono wynikiem, bowiem pewne było, iż z powodu kontuzji nie zagra podstawowa rozgrywająca CCC – Veronika Bortelova. Czeszka kilka dni temu skręciła kostkę i przed dzisiejszym meczem nie przystąpiła nawet do rozgrzewki. Jej rolę w zespole przejęła Justyna Jeziorna, która zaprezentowała się z bardzo dobrej strony. Mecz od mocnego uderzenia rozpoczęły polkowiczanki. Gospodynie dzisiejszego meczu imponowały skuteczną obroną i nie myliły się w ataku, od początku meczu zdobywając wyraźną przewagę. Łodzianki miały problem z celnością z czystych pozycji, oraz z zastawianiem, dzięki czemu podopieczne Andrzeja Nowakowskiego zbierały niemal wszystkie piłki opadające z tablic po niecelnych rzutach. Zdarzało się nawet, że kilkakrotnie dobijały swoje niecelne próby. Po pięciu minutach gry było 10:5 i od tego momentu, aż to syreny kończącej pierwszą kwartę, punkty zdobywało jedynie CCC. Ostatecznie licznik zatrzymał się na 21 "oczkach". Podopieczne Mirosława Trześniewskiego dały popis istnej „antykoszykówki”. Nie trafiały z prostych pozycji, nie wykorzystywały kontr z przewagą, nawet rzuty osobiste sprawiały im mnóstwo problemu. Za to gospodynie spokojnie punktowały swoje rywalki, dzięki czemu prowadziły po 10 minutach już 16 "oczkami". Od początku drugiej kwarty łodzianki zaczęły bronić strefą. Nie przyniosło to jednak spodziewanych efektów, bowiem CCC nie miało problemów z jej rozrzuceniem, a celnymi "trójkami" akcje kończyła głównie Jasnowska. I choć przyjezdne zaczęły częściej trafiać, to jednak przewaga „Pomarańczowych” wciąż rosła. Po 5 minutach wynosiła 19 punktów (35:16), a po trzech kolejnych już 22 (42:18). Pierwszą połowę celnym rzutem zza linii 6,25m zakończyła Frances Carvajal. To było bardzo dobre 20 minut w wykonaniu CCC. Grą swoich koleżanek bardzo umiejętnie kierowała Justyna Jeziorna, która w stu procentach zastąpiła kontuzjowaną Bortelovą. Równie mocnym punktem CCC była Ilona Jasnowska, która do przerwy aż czterokrotnie trafiła "zza łuku". Słabiej niż zwykle prezentowała się Monique Coker, którą jednak w zdobywaniu punktów wyręczyły inne koleżanki. W trzeciej kwarcie nastąpiła zmiana obrazu gry. ŁKS zaczął grać dużo skuteczniej, a polkowiczankom coraz trudniej było sforsować obronę gości. W szeregi CCC wkradło się rozluźnienie spowodowane wysokim, pewnym prowadzeniem do przerwy, co miało znaczący wpływ na ich grę w trzeciej "ćwiartce". – Rozegraliśmy dziś dwa spotkania – mówił po meczu trener CCC Andrzej Nowakowski – W pierwszej połowie bardzo dobre, w drugiej zaś bardzo złe – dodał. Łodziankom udało się zniwelować część strat i po bardzo dobrej grze Olgi Żytomirskiej przegrywały już "tylko" 15 punktami (40:55). Ostatnią część gry od agresywnej obrony rozpoczęły łodzianki. Podopieczne Mirosława Trześniewskiego niemal rzuciły się na swoje rywalki, przez co te zaczęły popełniać coraz więcej głupich strat. Po którejś już zmarnowanej akcji i zniwelowaniu przewagi do dziesięciu punktów, Andrzej Nowakowski nie wytrzymał i poprosił o czas. Zaraz po nim "za trzy" trafiła Anna Pietrzak, akcją "dwa plus jeden" poprawiła Carvajal i znów było 16 punktów przewagi. Choć łodzianki starały się ze wszystkich sił, dwoiła się i troiła Żytomirska, to jednak to było za mało na zespół CCC tego wieczora. ŁKS przegrał to spotkanie 51:68 i tym samym przegrywa w rywalizacji do trzech zwycięstw 1:0. Niewątpliwie optymistycznym faktem dla szkoleniowca CCC jest, iż mimo bardzo słabej gry liderki Coker i absencji Bortelovej, jego zespół potrafił zagrać bardzo dobre 20 minut i przez kolejne kwarty nie stracić zdobytej przewagi. Jeśli jednak chce się realnie myśleć o czołowej lokacie na koniec sezonu, to w kolejnych meczach 20 minut dobrej gry może nie wystarczyć. Trzeba pochwalić łodzianki za niesamowitą walkę i determinację, dzięki której potrafiły odrobić większość strat, pomimo tego, że w ich zespole zabrakło podstawowej Magdaleny Skorek. W samej końcówce zabrakło już sił i ostatecznie górą były gospodynie. Okazja do rewanżu już jutro. Statystyki