Początek spotkania zapowiadał zgoła odmienne spotkanie niż dzień wcześniej. ŁKS szybko atakował, skutecznie rzucał i bardzo dobrze bronił strefą. Po kilku minutach prowadził już 17:10. Polkowiczankom nie pomogły nawet celne „trójki” Jasnowskiej, czy Szyćko, bowiem polkowiczanki popełniały niezliczoną ilość strat, co bezlitośnie wykorzystywały przyjezdne, w których szeregach bardzo dobrze prezentowała się Olga Żytomirska. Pierwsza kwarta zakończyła się wygraną ŁKS-u 25:19 i można było przypuszczać, że dziś polkowiczankom wygrana nie przyjdzie tak łatwo jak w pierwszym spotkaniu.
Drugą część meczu od mocnego uderzenia rozpoczęło CCC. Już po pięciu minutach, za sprawą celnego rzutu zza łuku Anny Szyćko, polkowiczanki po raz pierwszy w tym meczu wyszły na prowadzenie (32:31). Niestety po chwili dwie straty zanotowała Monique Coker i ŁKS znów odskoczył na kilka „oczek”. Kolejna celna „trójka” Szyćko dała wynik 40:41, a z końcową syreną trafiła Wlaźlak i ŁKS prowadził 44:40. Trzeba jednak przyznać, że prowadzenie gości mogło być dużo wyższe, jednak seryjnie sytuacje marnowały Krystofova i Oliveira.
Po przerwie w dalszym ciągu trwała bardzo wyrównana walka obu zespołów. Polkowiczanki braki w obronie nadrabiały skutecznym atakiem, dzięki czemu nie pozwoliły ŁKS-owi odskoczyć na większą liczbę punktów. Po czterech minutach gry było 47:48, ale już po kilku akcjach łodzianki prowadziły 5 punktami. O czas poprosił Andrzej Nowakowski, poukładał szyki w swoim zespole i po minucie to już jego podopieczne zdobyły 7 „oczek”, nie tracąc żadnego i tym samym wyszły na prowadzenie. Kwartę zakończył „koncert trójek” w wykonaniu zawodniczek obu zespołów. Kolejno zza łuku trafiły Wilk, Szyćko i Dominauskaite, ustalając wynik na 61:60 po trzech „ćwiartkach”.
W pierwszych fragmentach ostatniej części gry polkowiczanki kontynuowały dobrą serię. Celnie rzucały Mills, Coker i Jasnowskiej pozwoliły CCC wyjść na kilkupunktowe prowadzenie. 4 minuty przed końcową syreną podopieczne trenera Nowakowskiego prowadziły 67:63. Łodzianki jednak nie zamierzały składać broni i minutę przed końcem spotkania doprowadziły do stanu 71:70. To było jednak wszystko, co miały dziś do zaprezentowania koszykarki z Łodzi. Po chwili celnie rzucała Coker, ŁKS spudłował i na zegarze zostało dwadzieścia sekund. O czas poprosił Andrzej Nowakowski i rozrysował swoim podopiecznym ostatnią akcję meczu. Jego podopieczne długo wymieniały się piłką w okolicy środka boiska, a gdy na zegarze zostało 6 sekund, na akcję zdecydowała się Justyna Jeziorna. Była faulowana, a z linii rzutów osobistych pomyliła się raz i przypieczętowała tym samym wygraną swojego zespołu.
CCC Polkowice wygrało drugi mecz z Łódzkim Klubem Sportowym 74:70 i w ćwierćfinałowej rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzi już 2:0. Teraz łodzianki mają tydzień, by odpowiednio przygotować się do dalszej rywalizacji z CCC. Jeśli ŁKS chce myśleć o awansie do czołowej czwórki ligi, musi wygrać dwa spotkania w Łodzi i decydujące, piąte spotkanie ponownie w Polkowicach. By jednak do tego meczu doszło, podopieczne Mirosława Trześniewskiego nie mogą przegrać żadnego z ewentualnych dwóch meczy w łódzkiej hali.
Andrzej Nowakowski po meczu z ŁKS
Mirosław Trześniewski po meczu z CCC
Veronika Bortelova po meczu z ŁKS
Sylwia Wlaźlak po meczu z CCC
18.03.2007 20:41, Kuba Patykowski
Miłe złego początki
Gdy po pierwszej, wygranej przez ŁKS Siemens AGD Łódź 25:19, kwarcie wydawało się, że podopieczne Mirosława Trześniewskiego będą nadawać ton dzisiejszej rywalizacji do głosu zaczęła dochodzić Monique Coker. Amerykanka nie tylko imponowała skutecznością, ale także niesamowitym opanowaniem gry na obu tablicach. To właśnie dzięki jej bardzo dobrej grze CCC wygrało 74:70 dzięki czemu w całej serii prowadzi już 2:0.
18.03.2007 20:41, Kuba Patykowski