Bardzo dobrze to spotkanie rozpoczęły koszykarki z Lublina. Dwie kolejne akcje Uju Ugoki i Asii Boyd zakończyły się punktami. Dla odmiany Wisła męczyła się w ataku. Na kilka prób wykorzystała zaledwie jedną z nich. Krakowianki w grze trzymała Ziomara Morrison, która nie tylko powiększała swoją zdobycz, ale też walczyła ostro na zbiórkach. Trener Jose Ignacio Hernandez szybko musiał zdjąć z parkietu Hind Ben Abdelkader, która złapała dwa faule. Mistrz Polski ewidentnie nie radził sobie z rywalkami. Hiszpański szkoleniowiec przerwał grę przy stanie 5:12. Chwila odpoczynku dobrze zrobiła koszykarkom z Małopolski, bo udało im się częściowo zniwelować straty. Końcówka kwarty należała jednak do gospodyń, które wygrywały 20:13.
W drugiej partii Wisła zwarła szyki w obronie i mocno utrudniała lubliniankom grę w ataku pozycyjnym. Dzięki temu ich przewaga zaczęła topnieć w oczach. Miejscowe cały czas utrzymywały się jednak na prowadzeniu. Ich gra w defensywie również nie pozwalała na zbyt wiele obrończyniom tytułu. Na niespełna trzy minuty do zakończenia drugiej odsłony krakowianki zmniejszyły straty tylko do jednego punktu – 28:29. Rzut Doroty Mistygacz zza łuku pozwolił jednak „Pszczółkom” odzyskać chwilowy spokój. Do przerwy Lublin mógł się cieszyć ze skromnego prowadzenia 32:29.
Mistrzynie Polski miały przewagę na tablicach i wraz z upływem czasu było to widać coraz wyraźniej. Krakowianki zdobywały punkty z ponowień właśnie za sprawą wysokich zawodniczek – Ziomary Morrison i Ewelinie Kobryn, która w całej serii nie imponowała jednak swoją grą. To dzięki byłej zawodniczce WNBA Wisła po raz pierwszy w tym spotkaniu wyszła na prowadzenie 38:37. Podobnie jak w poprzednich meczach, trzecia kwarta była najtrudniejsza dla akademiczek. Świetnie w ofensywie spisywała się Asia Boyd, która była najpewniejszą opcją zespołu po atakowanej stronie parkietu. Tylko w tej partii zdobyła 14 ze 25 swoich punktów. Przed decydującą odsłoną „Pszczółki” ciągle wygrywały – 50:46.
Ostatnia kwarta to defensywny popis lublinianek. Podopieczne Krzysztofa Szewczyka pozwoliły przeciwniczkom zdobyć zaledwie 7 punktów, co jest ich najgorszym wynikiem w tym sezonie. Krakowianki myliły się nawet w sytuacjach, wydawałoby się, stuprocentowych. Słabą dyspozycję gości bezwzględnie wykorzystały za to akademiczki, które po raz pierwszy w tym spotkaniu miały ponad 10 punktów przewagi. Ostatecznie lubelski zespół pokonał Wisłę 65:53.
Spotkanie numer „cztery” w serii odbędzie się w niedzielę o godzinie 18 w lubelskiej hali MOSiR.
----
Konferencja pomeczowa:
Jose Ignacio Hernandez (trener Wisły Can-Pack Kraków):
Gratuluję zwycięstwa trenerze. Lublin był zdecydowanie lepszy od nas, pokazał, że wierzy w awans, w zespół i w to, że może nas pokonać. Grają bardzo dobrze, agresywnie i mądrze. My zagraliśmy dokładnie odwrotnie. Zagraliśmy jak juniorzy. Mamy w składzie wiele gwiazd i może to jest problem. To moja wina. To przeze mnie zespół przegrywa, a ja nie mogę zrobić nic więcej, żebyśmy wygrali z drużyną taką jak Lublin. Jutro mamy kolejną szansę, ale musimy zmienić wiele rzeczy, szczególnie u nas w głowach. Jeśli Lublin zagra w takim samym stylu jak w ostatnich trzech spotkaniach, a my nie zagramy swojej koszykówki, to wrócimy do domu.
Hind Ben Abdelkader (Wisła Can-Pack Kraków):
To był dla nas ciężki mecz. Przez niemal całe spotkanie prowadziły. Zaczęły bardzo dobrze i nie mogłyśmy ich wyprzedzić. Już od tego momentu wiedziałyśmy, że nie będzie łatwo o zwycięstwo. Jutro mamy kolejną szanse i jeśli nie chcemy wrócić do domu, to musimy po prostu wygrać.
Krzysztof Szewczyk (trener Pszczółki Polski-Cukier AZS UMCS Lublin):
Najpierw chciałem pogratulować dziewczynom. Naprawdę, dzisiaj zostawiły kawał serca na parkiecie. Zrealizowaliśmy tak naprawdę wszystko co sobie założyliśmy przed meczem, ale ta seria trwa dalej. W szatni pierwsze słowa jakie padły, to że my tak naprawdę jeszcze nic nie wygraliśmy. Musimy wciąż jeden mecz wygrać i tyle. Na pewno się cieszymy, ale musimy już o tym zapomnieć i myśleć już o jutrzejszym meczu. Na pewno to zwycięstwo chciałbym zadedykować Tess Madgen, która wczoraj wróciła do Australii. Była z nami cały sezon. Szkoda, że jej nie ma, szkoda, że tak to się skończyło. Tak jak mówię, to jest zwycięstwo dla niej.
Dorota Mistygacz (Pszczółka Polski-Cukier AZS UMCS Lublin):
Ja na pewno też powtórzę słowa trenera, że ten mecz był dla Tess. Cieszymy się bardzo. Zatrzymałyśmy Wisłę na 53 punktach i to jest naprawdę świetny wynik. Musimy już ochłonąć i myśleć o jutrzejszym meczu, bo tak naprawdę to dzisiejsze zwycięstwo, bez jeszcze jednego, jest niczym, więc zapominamy o tym meczu i myślimy o jutrzejszym.