,

Lista aktualności

Dariusz Jaroń: Cisza medialna

Wyobraźmy sobie co by się stało, gdyby do klubu Orange Ekstraklasy zjechały gwiazdy Primera Division, Premiership czy Serie A. Albo gdyby zespół Dominet Bank Ekstraligi zasilił ten lepszy z Okaforów? Otwarcia kolumn sportowych, telewizyjne reportaże i koczowanie dziennikarzy pod siedzibą klubów byłyby na porządku dziennym.

,

Tymczasem kluby Ford Germaz Ekstraklasy stają na głowie ściągając w swoje szeregi gwiazdy najsilniejszej koszykarskiej ligi świata i zamiast olbrzymiego zainteresowania nastaje... cisza medialna. A w zasadzie cisza po krótkim rytuale; w pierwszym tygodniu po przylocie w co drugiej gazecie wywiad, co bardziej nieśmiali koledzy po fachu (lub niedouczeni w obcych narzeczach) wybierają rozmowę z pracownikiem klubu, dwa – trzy zdjęcia i akcja "bohaterka amerykańskiej koszykówki" odfajkowana. Na nikłym zainteresowaniu gwiazdami problem się nie kończy... - Kiedy gramy mecze zainteresowanie mediów jest duże, ale na co dzień niewiele się dzieje. Wielką pracę wykonują portale internetowe, które promują swoje drużyny, ale jeśli chodzi o prasę czy telewizję jest raczej cicho, chyba, że gramy w Eurolidze, lub ważny mecz ligowy – przyznała przed dwoma miesiącami w rozmowie z Adamem Hirshfieldem (serwis WNBA) Anna DeForge. Tłumaczenie niskiej frekwencji damskiego basketu w środkach masowego przekazu niską medialnością dyscypliny to odwracanie kota ogonem. Oczywiście, że w pierwszej kolejności na medialność wpływ mają działania klubu, ale bez wsparcia mediów żaden tego celu nie osiągnie. Pewnie, że niektóre kluby nie robią nic, żeby zwrócić na siebie uwagę mediów, a nawet, jak napisał jeden z czytelników, stają na drodze ciekawych inicjatyw kibiców, ale część z nich organizuje fantastyczne akcje promujące koszykówkę, o których w Stanach natychmiast powstałby cały plik artykułów. Brak wystarczającej dozy koszykówki kobiet w mediach to nie tyle kwestia jej medialności, co naszej mentalności. Na reprezentacji naszych piłkarzy ręcznych przed ich wyjazdem na MŚ do Niemiec postawiono krzyżyk, ale kiedy herosi trenera Bogdana Wenty zaczęli wygrywać mecz za meczem krocząc do finału turnieju redakcje masowo wysyłały do Niemiec swoich korespondentów, a szczypiorniak urósł w kraju do miana sportu narodowego. Nie bójmy się czerpać z FGE. Tu też potencjał mamy ogromny. P.S. Pewnie jak wielu czytelników serwisu wychowałem się na miesięczniku Magic Basketball (nadal mam ich kilkadziesiąt) i do dziś emitowanym na antenie Canal Plus Sport programie NBA Action (kiedyś TVP2 ze słynnym "Hej, hej tu NBA" Włodzimierza Szaranowicza). Marzy mi się dzień, w którym będę mógł się wygodnie rozsiąść w kapciach w fotelu, odłożyć na chwilę magazyn poświęcony koszykówce kobiet w krajowym wydaniu i namierzyć pilotem coś w rodzaju FGE Action. Na Wasze opinie, pytania, komentarze czekam pod adresem mailowym d.jaron@plkk.pl