,

Lista aktualności

Wisła dyktuje warunki gry

Nie powtórzyła się sytuacja z rundy zasadniczej i w pierwszym meczu półfinału Ford Germaz Ekstraklasy zawodniczki Wisły Can-Pack Kraków gładko pokonały AZS PWSZ Sowood Gorzów Wlkp. 84:68. Losy spotkania rozstrzygnęły się już do przerwy, kiedy to mistrzynie Polski kontrolowały wydarzenia na parkiecie i w kolejnych kwartach powiększały już tylko swoją przewagę. W rywalizacji do trzech wygranych "Biała Gwiazda" prowadzi 1:0.

,

- Od początku spotkania byłyśmy bardzo skoncentrowane - stwierdziła po meczu Magdalena Radwan. Koncentracja zapewnie była, jednak nie od pierwszej sekundy spotkania. To gorzowianki zaczęły bardzo odważnie. Po rzucie za trzy Kozdroń prowadziły 9-6 i prezentowały się zdecydowanie lepiej od rywalek. Ambitna gra pozwalała na chwilowe zwiększanie przewagi. Kolejna “trójka“, tym razem Karpińskiej pozwoliła na zwiększenie przewagi do pięciu punktów. I … to by było na tyle. Do głosu doszły wiślaczki, a na prowadzenie drużynę wyprowadziła Monika Krawiec, która zastąpiła słabo grającą tym razem Canty. Wisła prowadzenia nie oddała już do końca. Ba, nie było ono ani przez chwilę zagrożone. Dzięki rzutom Skerović za dwa i trzy, podopieczne Elmedina Omanicia odjechały na 29-24. Do dziesięciu punktów przewaga wzrosła po rzucie Krawiec i w 18 minucie gry było 40-30. Na przerwę Wisła Can-Pack schodziła z ośmiopunktową przewagą, po wcześniejszej “trójce” Kozdroń. 44-36. Przerwa nie spowodowała zmiany w grze obu zespołów. W zespole gości nadal następowały częste zmiany. - Wchodzi trzecią piątka - śmiał się jeden z kibiców. W krakowskim zespole szansę gry otrzymały również wszystkie zawodniczki. Większość z nich pokazała się z dobrej strony, udowadniając, że granica między wyjściową piątką, a jej zapleczem jest bardzo cienka. Prym wiodą oczywiście Amerykanki, zwłaszcza De Forge - jak zawsze aktywna, oraz Holdslaw, która po przerwie spowodowanej kontuzją, pokazała, że jest mocnym punktem zespołu. W zespole AZS-u Sowood poza Karpińską i Kozdroń, przyzwoicie zaprezentowała się również Joanna Czarnecka. “Czarna” przegrywała rywalizację w Wiśle, a w Gorzowie jest jedną z liderek drużyny. Drużyny, z której gry nie był dziś zadowolony Dariusz Maciejewski. - Co ja wam przed chwilą powiedziałem?! - krzyczał do swoich podopiecznych, które wielokrotnie popełniały proste błędy. Zaowocowało to aż dwudziestopunktowym prowadzeniem Wisły Can-Pack po dograniu Skerović i rzucie Trafimavej. Przewaga ta nie została utrzymana, a szesnastopunktową różnicę pozwoliły zachować celne rzuty za trzy Czarneckiej i Radwan, która powoli powraca do gry na bardzo dobrym poziomie. Już w niedzielę drugi pojedynek między Wisłą i AZS-em. Sobotnia łatwa wygrana wiślaczek sugerowałaby powtórkę w meczu numer dwa. Jednak należy pamiętać, że kobieta zmienną jest, a zwłaszcza Wisła pokazała wielokrotnie, że potrafi zaskakiwać. Nie tylko w pozytywnym tego słowa znaczeniu. A może w niedzielę będzie równie łatwo, jak w sobotę? Przekonamy się za już niebawem. Elmedin Omanic po meczu z AZS-em
Dariusz Maciejewski po meczu z Wisłą
Magdalena Radwan po meczu z AZS-em
Aleksandra Karpińska po meczu z Wisłą