Początek meczu lepiej zaczął się dla podopiecznych trenera Wojciecha Szawarskiego. Wynik otworzyła kapitan drużyny z Lublina, Julia Adamowicz (3-0). Kolejne punkty dopisała Kateryna Rymarenko i było już 5-0. Po stronie przyjezdnych było dużo niedokładności i po połowie pierwszej kwarty było już 10-5. Dwa rzuty osobiste wykorzystała Brianna Kiesel (12-5). Gdy Arka zaczęła zbliżać się do lublinianek (16-12) trener gospodyń wziął czas. Po nim Pszczółka szybko odskoczyła na aż dziewięć punktów, dzięki czemu po pierwszej części spotkania prowadziła już 21-12.
Druga część rozpoczęła się od punktów Rembiszewskiej (21-16) i Balintovej (21-18). Dwa punkty dołożyła Rymarenko (23-18). Zawodniczki trenera Gundarsa Vetry rozpoczęły marsz po odrabianie strat. Już po kilku minutach wyrównała Allen (24-24). Szybko wynik na korzyść lublinianek przechyliła Kiesel (27-24). Ponowne wyrównanie dla Arki dała tym razem Cannon (27-27). Dwa punkty dopisała Allen, a zaraz po niej Sonja Greinacher i wynik tym razem był lepszy dla gdynianek (27-31). Kiesel próbowała jeszcze dogonić rezultat. Na przerwę to Arka schodziła na prowadzeniu (33-29).
Po powrocie na parkiet punkty jako pierwsza zapisała Balintova, lecz szybko odpowiedziała Nikki Greene (31-35). Już po trzech minutach mieliśmy wynik 31-42. Serię rzutów przyjezdnych przerwała dopiero Julia Adamowicz (33-42). Kolejne punkty po sześciu minutach gry dopisała Kiesel (37-42), ale to dzięki Makurat przyjezdne prowadziły 50-39.
Ostatnią kwartę otworzyła Greene (43-50). Dwójkę dorzuciła Kiesel (45-50). Pszczółki złapały kontakt (47-50), ale gdynianki odpowiedziały trójką Allen (47-53). Pszczółkom opornie szło odrabianie strat. Przy stanie 53-59 trener gospodyń poprosił o czas. Ten jednak nie pomógł. Gospodynie przegrały z Arką 56-66.
Powiedzieli po meczu:
Gundars Vetra, trener Arki Gdynia: Po pierwsze chciałbym powiedzieć, że szanujemy klub z Lublina. Pozycja w tabeli wcale nie mówi o tym, że Lublin jest słabszy. Dzięki Nikki Greene nasz przeciwnik jest mocniejszy. W najważniejszych momentach nawet, gdy atak nie był naszą mocną stroną to udawało nam się zatrzymywać zawodniczki z Lublina.
Sonja Greinacher, zawodniczka Arki Gdynia: Tak jak powiedział trener, Lublin jest dobrym zespołem. Mieliśmy dwa tygodnie przerwy, ale to nie zmienia faktu, że mecz był trudny. Jesteśmy dumne, że udało nam się wygrać.
Wojciech Szawarski, trener Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin: Gratuluję trenerowi i dziewczynom z Gdyni tej wygranej. Bardzo chcieliśmy wygrać ten mecz i czuliśmy, że możemy sprawić niespodziankę. Dobrze rozpoczęliśmy, ale w drugiej kwarcie pozwoliliśmy, żeby rywalki poczuły się komfortowo na parkiecie. My mieliśmy problemy w ataku. Wyglądał on bardzo słabo. Było około dwudziestu strat. W taki sposób nie wygramy żadnego meczu. Dziękuję kibicom za przyjście na halę i życzę wszystkim Wesołych Świąt.
Julia Adamowicz, zawodniczka Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin: Chciałabym przede wszystkich podziękować za doping. W momentach, w których nadganiałyśmy było wsparcie i hałas, także dziękuję. Zapraszam w Nowym Roku na nasze mecze. Życzę wszystkim Wesołych Świąt.