,

Lista aktualności

W Polkowicach powtórka z rozrywki

Niedzielny pojedynek pomiędzy CCC Polkowice a AZS-em PWSZ Sowood Gorzów Wlkp. był bliźniaczo podobny do tego z soboty. Przez trzydzieści minut ton rywalizacji nadawały gorzowianki, a końcowe zwycięstwo padło łupem gospodyń. Tym razem podopieczne Andrzeja Nowakowskiego wygrały 68:63 i w rywalizacji do trzech wygranych prowadzą już 2:0.

,

Od początku spotkania wysokie tempo narzuciły przyjezdne, które za wszelką cenę starały się odbić sobie niepowodzenia z pierwszego meczu, kiedy to dały sobie wydrzeć wygrany mecz. Pierwsze punkty dla CCC dopiero po upływie 3,5min zdobyła Justyna Jeziorna. Pierwszych minut nie będzie dobrze wspominać polkowicka środkowa - Tausha Mills, która w krótkim czasie, po kontrowersyjnych decyzjach arbitrów, zanotowała na swoim koncie trzy przewinienia i Andrzej Nowakowski musiał posadzić żywiołową Amerykankę na ławce, desygnując w jej miejsce Frances Carvajal. Ta wymuszona zmiana okazała się strzałem w dziesiątkę, bowiem popularna Frania zaprezentowała się z bardzo dobrej strony i AZS nie zbudował sobie bezpiecznej przewagi. Choć obie drużyny przebijały się w ilości strat, to jednak spotkanie od początku było wyrównane i mogło się podobać zgromadzonym kibicom. Po dziesięciu minutach gry gospodynie (podobnie jak dzień wcześniej) przegrały jednym punktem - 13:14. Pierwsze fragmenty drugiej kwarty to szaleńcza obrona AZS-u na całym placu gry. Koszykarki CCC miały mnóstwo problemów ze skonstruowaniem ataku pozycyjnego i często "gonił" je czas 24 sekund, przez co oddawały rzuty z nieprzygotowanych pozycji. Ten wysoki pressing okazał się doskonałym pomysłem, bowiem gorzowianki szybko zyskiwały przewagę, która urosła do ośmiu punktów. Podopieczne Andrzeja Nowakowskiego nie miały pomysłu na sforsowanie agresywnej defensywy swoich rywalek. Po syrenie kończącej pierwszą połowę gorzowianki opuszczały parkiet zadowolone i pewne swego, natomiast trudno przewidzieć co kłębiło się w głowach polkowiczanek, które we własnej hali przegrywały 28:36. W trzeciej kwarcie przewaga gości wciąż rosła. Choć pod tablicami dwoiła się i troiła Carvajal, to jednak to było za mało na zespół wyraźnie zadowolonego Dariusza Maciejewskiego. I pewnie radość na jego twarzy zostałaby do końca meczu, gdyby nie fakt, iż polkowiczanki po pięciu minutach III kwarty przypomniały sobie jak się gra w koszykówkę. I choć "startowały" ze stratą czternastu punktów (!), to w kilka minut zniwelowały straty do 3 "oczek"! Gorzowianki jakby zatrzymały się w miejscu. Nie potrafiły skutecznie zakończyć swojej akcji, a w obronie brakowało im konsekwencji i prostego elementu koszykarkiego, jakim jest zastawianie. Carvajal, na przemian z Coker, "fruwała" nad głowami bezradnych akademiczek i dobijała niecelne rzuty swoich koleżanek. Z podopiecznych Maciejewskiego jakby uszło powietrze, co bezlitośnie potrafiły wykorzystać polkowiczanki. Ostatnią kwartę celną "trójką" rozpoczęła Jasnowska i wynik brzmiał 53:54. Po chwili przechwyt i dwa punkty Coker i to CCC wyszło na prowadzenie! Gorzowianki jednak nie zamierzały przedwcześnie składać broni i po raz kolejny, wyszły na prowadzenie 4 minuty przed końcem spotkania (59:61). Wówczas o czas poprosił trener Andrzej Nowakowski i gra CCC w końcu wyglądała tak, jak oczekiwaliby tego kibice. Akademiczki bezradnie faulowały swoje rywalki, jednak przez długi okres nie oznaczało to rzutów wolnych dla CCC, bowiem nie były to przewinienia przy rzucie, a przez pierwsze minuty ostatniej kwarty gorzowianki nie potrafiły uzbierać" pięciu przewinień osobistych. Czas uciekał, a to polkowiczanki były w posiadaniu piłki. Gdy w końcu zaczęły stawać na linii rzutów osobistych, to z reguły się nie myliły. Przyjezdne bezradnie starały się rzucać za trzy, jednak żaden z "rzutów rozpaczy" nie znalazł drogi do kosza i druga wygrana CCC stała się faktem. Na wyróżnienie zasługuje polkowicka publiczność, która zgotowała przyjezdnym istny kocioł. Przez ostatnią, decydującą minutę spotkania wszyscy zgromadzeni widzowie stali i z całych sił dopingowali swoje zawodniczki. - Pomogła nam bardzo nasza publiczność, która była naszym szóstym zawodnikiem. Dziękuję bardzo! - mówiła po meczu jedna z czołowych aktorek tego widowiska, Justyna Jeziorna. - Polkowiccy kibice spisali się dziś doskonale. Uskrzydlili swoje zawodniczki i z pewnością byli tym "szóstym zawodnikiem" - twierdził po meczu trener AZS-u Dariusz Maciejewski. Pozostaje mieć nadzieję, że w Gorzowie nasi kibice będą potrafili stworzyć taką atmosferę – dodał. Dariusz Maciejewski po meczu z CCC
Andrzej Nowakowski po meczu z AZS-em PWSZ
Magdalena Kozdroń po meczu z CCC
Justyna Jeziorna po meczu z AZS-em PWSZ