,

Lista aktualności

Dariusz Jaroń: Apel trenera

Co to były za mecze! Dramaturgia godna Hitchcocka u szczytu formy, pasjonujące pojedynki gwiazd, walka o każdą piłkę i klepkę na parkiecie – finał Ford Germaz Ekstraklasy sezonu 2006/07 chociaż dopiero się rozpoczął, z pewnością na długo utkwi w naszej pamięci.

,

- Możecie być szczęśliwi - mówiła po sobotnim meczu Anna DeForge. - Zapowiada się długa seria, a na parkiecie aż roi się od utalentowanych zawodniczek. W finałach zobaczycie wielki basket - dodała liderka mistrzyń Polski. Atmosfera wielkiego sportowego święta elektryzowała Kraków od dobrych kilku tygodni. Już ostatni mecz sezonu zasadniczego przeciwko Lotosowi odebrano jako przedsmak czekających w finale emocji, a mecze w pierwszych dwóch rundach play-off kibice i zawodniczki traktowali jako rozbieg przed decydującą rozgrywką. I chociaż porażka w drugim spotkaniu z pewnością zasmuciła wiślackich fanów, na jakość widowiska i postawę swoich idolek nie mogli narzekać. Zawodniczki obydwu drużyn, a właściwie wybitne aktorki, wystawiły w ostatni weekend dwa znakomite spektakle, po których ręce same składały się do oklasków. Przed startem finału wiele emocji wzbudzali też... kibice Wisły. Dostałem dziesiątki listów od fanów zarówno "Białej Gwiazdy" jak i gdyńskiej drużyny obawiających się ekscesów części widowni. W sobotę atmosfera była wspaniała. Tylko na początku meczu grupkę wykrzykujących niecenzuralne przyśpiewki w stronę kibiców Lotosu wyrostków musiał przywoływać do porządku spiker zawodów. Okrzyki natychmiast ucichły i do ostatniej sekundy trwał żywiołowy, i co najważniejsze, kulturalny doping, który niósł wiślaczki do wygranej 84:77. Także w niedzielę przez cały mecz fani zdzierali gardła, wspierając obrończynie tytułu w dramatycznej walce o drugie zwycięstwo na własnym parkiecie. Niestety po zakończeniu meczu znów dali o sobie znać pewni "kibice", którzy dawno powinni zdać sobie sprawę z tego, że w żaden sposób nie pomagają takim zachowaniem zespołowi. Jaki sens ma w końcu wyzywanie drużyny, w której pierwsze skrzypce grają m.in. bardzo związana z Krakowem Ewelina Kobryn, czy też dobra znajoma Anny DeForge z Indiany Fever LaTanya White? I to w sytuacji, kiedy na trybunach aż roi się od rodzin i małych dzieci... - Mam podzielone zdanie na ten temat - powiedział dziennikarzom serwisu WislaKrakow.com trener gdynianek Roman Skrzecz zapytany o ocenę atmosfery w wiślackiej hali. - Na pewno trzeba przyznać, że fani bardzo fajnie dopingują, kibice pokazują ogromne zaangażowanie, bardzo dużo ludzi przychodzi na mecze z Lotosem. Zapewne jest to bardzo budujące dla koszykarek Wisły i dla takich kibiców warto grać - kontynuował szkoleniowiec Lotosu. Na zakończenie trener Skrzecz zaapelował jednak do części publiczności. - Mam jedną prośbę. Jedną! Nie wulgaryzujmy. Na parkiecie grają kobiety, młode dziewczyny. Na każde mecze przychodzą rodzice zawodniczek, młode dzieci. Czy rywalem będzie Lotos, czy inny klub, naprawdę nie ma sensu wulgaryzować. Nic tylko podpisać się pod słowami trenera. W końcu koszykówka to gra zespołowa; warto grać w jednej drużynie, kiedy gra toczy się o dobre imię ukochanego (w końcu) klubu. Na Wasze opinie, pytania, komentarze czekam pod adresem mailowym d.jaron@plkk.pl