,

Lista aktualności

Finał FGE: Gramy dalej

Nie lada emocje przyniosła rywalizacja Wisły Can-Pack Kraków i Lotosu Gdynia w piątym meczu finału Ford Germaz Ekstraklasy. Gdy na cztery i pół sekundy przed końcem spotkania Nykesha Sales wyprowadziła swój zespół na jednopunktowe prowadzenie wydawało się, że losy złotego medalu zostały rozstrzygniętę. Nic bardziej mylnego. Celnym rzutem odpowiedziała Dominique Canty i to "Biała Gwiazda" wygrała 65:64. Gramy więc dalej!

,

Już pierwsza kwarta dostarczyła bardzo dużo emocji. Żadnemu z zespołów nie udawało się uzyskiwać prowadzenia większego niż dwu, trzypunktowe. Nawet zryw Lotosu po "trójce" White przy stanie 7-9 nie pozwolił na odskoczenie, bo momentalnie odpowiedziała bardzo dobrze dziś grająca Wielebnowska. Tragicznie pod koszami spisywała się za to Daliborka Vilipić. Nie dość, że notorycznie pudłowała, to do tego co chwilę pozwalała rywalkom na przygotowanie dobrych pozycji rzutowych. Świetnie za to krakowianki radziły sobie z zneutralizowaniem poczynań Sales, która mając przez cały mecz stróża na plecach rozkręciła się dopiero w końcówce. W drugiej kwarcie do momentu, w którym za krytykowaną Vilipić weszła Trześniewska na tablicy, co chwilę widniał wynik remisowy. Wtedy do akcji wkroczyła DeForge, po której trafieniu za trzy i późniejszej dokładce Skerović było 28-20 dla Wisły Can-Pack. Przewagę również trójką zniwelowała Breitreiner, ale szybko ataki odparła Wielebnowska. Sześciopunktowa przewaga: 31-25 sugerowała, że wiślaczki mogą ze spokojem myśleć o drugiej odsłonie. I chyba ze zbyt dużym spokojem zaczęły trzecią kwartę. Drużynie Romana Skrzecza udało się zdobyć aż czternaście punktów z rzędu przy zerowym dorobku zespołu Elmedina Omanicia! Złą passę przełamała dopiero Holdsclaw. Ostatecznie, po trafieniu White na zakończenie kwarty Lotos prowadził już jedenastoma punktami. Wydawało się więc, że nic nie może już zatrzymać zespołu z Gdyni. A jednak! Kobieta zmienną jest, o czym doskonale wiedzą kibice w Krakowie. Pogoń rozpoczęła Trześniewska rzutem za trzy, a dwie "dwójki": dorzuciła Canty. Na prowadzenie 61-60 Wisłę Can-Pack wyprowadziła DeForge. Przy stanie 63-62 dla Wisły obaj trenerzy kolejno prosili o czas. Wtedy rozpoczęły się największe emocje. Na dwadzieścia jeden sekund przed końcem piłkę rozgrywały gdynianki. Długie przytrzymanie piłki przez Pawlak, podanie do Sales, która wchodzi pod kosz i w ekwilibrystyczny sposób rzuca, cudem trafiając do kosza. Krakowska publiczność zamarła. W przeciwieństwie do wiślaczek, które zadały ostateczny cios. Równo z syreną kończącą mecz trafiła Dominique Canty, co spowodowało eksplozję radości wśród wszystkich fanów krakowskiego zespołu. Nadzieje w Krakowie zostały podtrzymane. Stan 3-2 przed meczem w Gdyni stawia Lotos w zdecydowanie lepszej sytuacji, choć po dzisiejszym meczu można się spodziewać wszystkiego. Mistrzostwo Polski zdobędzie zapewne zespół, który jest przygotowany do rywalizacji lepiej pod względem motorycznym i... będzie miał więcej szczęścia. W tej rywalizacji wszystko może się jeszcze wydarzyć. Roman Skrzecz po 5. meczu finału
Elmedin Omanic po 5. meczu finału
Paulina Pawlak po 5. meczu finału
Dominique Canty po 5. meczu finału