,

Lista aktualności

Robert Błaszczyk: Pomnik dla DeForge

Emocje związane z finałami FGE już opadły. Rozdane zostały medale i indywidualne wyróżnienia. Choć nagrody MVP sezonu i MVP playoff trafiły w ręce amerykańskich koleżanek z zespołu Anny DeForge, mam nieodparte wrażenie, że właśnie ona po raz kolejny stała się "matką" sukcesu Wisły Can-Pack.

,

Miała być jedną z wielu Amerykanek w lidze, stała się niepowtarzalnym symbolem Wisły. Nieco uprzedzeni krakowscy kibice po przygodzie z Shannon Johnson początkowo byli ostrożni w ocenach. Jednak z meczu na mecz czuli, że powtarzane przez nią "Always play hard" to słowa prosto z serca, a nie slogan rzucany pod publikę. Sport nie zmaga się z problemem braku nowych, utalentowanych graczy, ale chyba od zawsze cierpi na deficyt prawdziwych liderów. Dlaczego? Przywództwo i zdolność motywacji są cechami, których nie da się wyuczyć jak elementów czysto technicznych danej dyscypliny. Próby kreowania zawodnika na mentora zespołu zazwyczaj kończą się porażką. Po prostu - z tym trzeba się urodzić. Przy okazji finałów najwięcej uwagi skupiły na sobie Dominique Canty i Chamique Holdsclaw - z resztą całkowicie zasłużenie - ale według mnie nieco w cieniu pozostała największa bohaterka - Anna DeForge. Kiedy w decydujących meczach spotkały się dwie najlepsze polskie drużyny, dysponujące podobnym potencjałem sportowym, o sukcesie musiało zadecydować "coś" więcej. To "coś" nazywa się charakterem. DeForge niesamowitą siłą perswazji wpłynęła na zespół. Swoją wiarę w zwycięstwo przelała na koleżanki. Wystarczyło spojrzeć na nią podczas przerw finałowych potyczek. Taktyczne zalecenia trenera nie były najważniejsze, wówczas liczyło się ciepłe słowo, które pokrzepi i umocni w przekonaniu, że "wojna" trwa, dopóki któraś z drużyn nie wygra po raz czwarty. Pomnik? Kibice Wisły już chyba jej postawili - w swoich sercach. I chyba nic go nie zburzy. Jeśli ktoś w Krakowie zapyta się za 20 lat: kim była DeForge? Odpowiedź będzie tylko jedna: wielką zawodniczką!