,

Lista aktualności

Nataliya Trafimava: Wisła to kawałek życia

- Wisła to coś więcej niż praca i gra w koszykówkę. Szkoda byłoby odchodzić - przyznaje w rozmowie z nami Nataliya Trafimava, której umowa z Wisłą wygasa z końcem miesiąca. Chociaż Elmedin Omanić z rzadka korzystał w minionym sezonie z jej usług, w kolejce po utalentowaną skrzydłową ustawiło się już pięć klubów.

,

Pani kontrakt z Wisłą wygasa 30 maja, czy rozmawiała już Pani o jego przedłużeniu? - Nie, na razie nie miałam żadnych sygnałów od klubu. Ma Pani oferty z innych klubów? - Tak, mam trzy konkretne propozycję krajowe [w tym czołówka ligi – przyp. red.] i dwie z Izraela. Finansowo na zbliżonym poziomie, ale pieniądze nie są dla mnie najważniejsze. Najbardziej zależy mi na tym, żeby był dobry trener. W Polsce jest kilku naprawdę dobrych fachowców, trener Tomasz Herkt na pewno jest w czołówce. Sama wiem jakie były warunki, kim graliśmy, kiedy zdobywaliśmy wspólnie srebrny medal w Poznaniu. To dobry wybór dla Wisły. Żal byłoby chyba opuszczać Kraków? - Jestem tu już trzy lata. Przez ten czas zżyłam się z tym klubem. Wisła to coś więcej niż praca i gra w koszykówkę, to kawałek mojego życia. Chciałabym tu zostać, tym bardziej, że w nowym sezonie Wisłę poprowadzi właśnie trener Herkt. Jak już wspomniałam współpracowałam z nim w Poznaniu, wiem, że to bardzo dobry fachowiec i warto pod jego okiem trenować. Ponadto przez ten czas poznałam wiele osób, mam tu przyjaciół. Szkoda by było odchodzić z Krakowa. Elmedin Omanić w sobie tylko znany sposób prowadził drużynę. Raz wchodziła Pani z ławki odgrywając znaczącą rolę w zespole, by w następnym meczu w ogóle nie pojawić się na parkiecie. Nie ma Pani pretensji do byłego trenera za ostatni sezon? - Jestem przekonana, że nikt do końca w drużynie nie rozumiał tej idei. Nie rozumiem dlaczego tak się działo. Nigdy wcześniej w swojej karierze nie miałam problemów z trenerem. Widać kiedyś musiało to nastąpić… Trener nie rozmawiał z Panią o tym? - Rozmawialiśmy nawet kilka razy, ale powiedzmy, że do wspólnego punktu nie doszliśmy. Chociaż wydawało mi się, że trener rozumie, o co mi chodzi. W pewnym momencie zaczęłam myśleć, że może jestem za słaba żeby grać. Wiele osób było innego zdania... - Naprawdę trudno mi zrozumieć ostatni rok. Trzeba by zapytać trenera o jego decyzje. Trener Tomasz Herkt do końca maja ma określić, które koszykarki widziałby w składzie Wisły w przyszłym sezonie. Jeśli znajdzie się Pani wśród nich, pewnie chciałaby Pani wcześniej porozmawiać z trenerem o Pani roli w drużynie... - Na pewno chciałabym wiedzieć, czego ode mnie oczekuje. Wie na co mnie stać, jeśli zechce żebym była rezerwową - nie ma problemu. To świetny fachowiec, od którego można się wiele nauczyć na temat koszykówki. Myślę, że nie byłoby problemu, żeby wcześniej spotkać się, porozmawiać i ustalić pewne priorytety. Jeszcze przed sezonem pojawiły się pogłoski, że na dniach otrzyma Pani polskie obywatelstwo, tymczasem nie ma go Pani do dziś. Jak to jest w rzeczywistości? - Było sporo informacji, ale żadna nie pochodziła ode mnie. Nie wiem od kogo to wyszło, ja w tej sprawie się nie wypowiadałam. Wkrótce upływa termin, w którym Kancelaria Prezydenta powinna dać mi odpowiedź, także myślę, że tego lata decyzja powinna zapaść. Pytam ze względu na przepis nakazujący występ co najmniej jednej Polki na parkiecie. Polski paszport mógłby pomóc zarówno Pani, jak i trenerowi, który miałby większe pole do manewru. - Na pewno jest to pewnego rodzaju utrudnienie, ale jeśli jest trener, który dobrze rotuje składem, to nie ma żadnego problemu.