Było bardzo miło grać przed taką publicznością, która przez cały mecz nas wspierała - mówi Maciej Gordon, trener SKK Polonia Warszawa
fot. www.yukaphoto.com.pl

,

Lista aktualności

Było bardzo miło grać przed taką publicznością, która przez cały mecz nas wspierała - mówi Maciej Gordon, trener SKK Polonia Warszawa

Beniaminek SKK Polonia Warszawa pierwsze trzy mecze po powrocie do najwyższej klasy rozgrywkowej rozegrał z zespołami z ligowego "czuba" w ostanich latach, jednak mimo porażek nie wypadł w nich źle. Jak te mecze ocenia trener Maciej Gordon oraz co ma do powiedzenia o Loryn Goodwin czy też pierwszym "domowym" meczu. O tym poniżej. 

,

Trenerze, za wami trzy mecze z bardzo mocnymi drużynami i trzy porażki. Jednak w każdym z nich Polonia nie wyglądała źle i mogła pokusić się o zwycięstwo?

- Za nami trzy mecze z bardzo mocnymi przeciwnikami, jednak ta liga ma to do siebie, że inne zespoły nie są wcale słabsze. Trzeba brać także pod uwagę to, że te drużyny z „czuba” tabeli będą grały jeszcze spotkania w europejskich pucharach, więc tego zmęczenia nie ma jeszcze tak dużego. Będzie ono dużo większe w późniejszym czasie i myślę, że wtedy nie będzie już tak dużej różnicy między graniem z drużynami z górnej części tabeli, a zespołami z dołu tabeli. Wydaje mi się, że ta liga będzie dosyć wyrównana i nie widać obecnie drużyny nadmiernie wyróżniającej się ponad wymiar, co pokazują wyniki. Na ten moment najbliżej tego są BC Polkowice, które wygrywają wszystkie swoje dotychczasowe mecze. Trochę problemów miały w pierwszym meczu z nami, jednak nie można zapominać, iż takie mecze gra się trochę pod ciśnieniem z racji tego pierwszego spotkania w sezonie. W drugim meczu z VBW Arką, to rywalki kontrolowały przebieg spotkania mimo naszych starań i walki do samego końca. Jednak siła mistrza Polski na własnym parkiecie od pewnego momentu, była zdecydowanie za duża dla nas i zbyt duże problemy mieliśmy przede wszystkim z organizacją gry. W ostatnim meczu, gdzie przeciwnikiem była drużyna z Gorzowa Wielkopolskiego, walczyliśmy szczególnie w pierwszej połowie. Późniejsze minuty były już dla rywalek, gdzie moim zdaniem trochę słabiej broniliśmy i to trochę storpedowało nasze plany na ten mecz. Faktycznie jednak w dwóch meczach podjęliśmy walkę i byliśmy blisko zwycięstwa.

Na parkiecie nie widać zmęczenia oraz coraz bardziej procentuje zgranie – jest Pan zadowolony z przepracowanego okresu przygotowawczego?

- Jestem zadowolony, gdyż wykonaliśmy tam kawał dobrej roboty zarówno przez dziewczyny pod kątem motorycznym, jak i przez cały sztab szkoleniowy. Nie ukrywam, że przygotowanie motoryczne wygląda całkiem dobrze. Faktem natomiast jest, że granie w pierwszej lidze znacznie różni się przede wszystkim jedną zasadniczą rzeczą od gry w ekstraklasie – szybkością gry i w związku z tym te elementy wydolności, przygotowania motorycznego są bardzo ważne. Chyba minimalnie odstajemy od tych drużyn czołowych w tym elemencie gry, jednak wszystko jest do poprawy i będziemy nad nimi pracować. Mimo wszystko będziemy starali się walczyć o dobre wyniki i pewne braki będziemy kompensować.

Zespół na ten moment jest przygotowany bardzo dobrze i tu ogromne podziękowania dla Michała Gulana i Marty Sakowicz, gdyż ta dwójka odpowiadała za przygotowanie motoryczne i zdrowotne tych dziewczyn. Niestety w ostatnim meczu sparingowym przytrafiła się nam bardzo niewdzięczna kontuzja Martyny Pyki, która obecnie jest wyłączona z gry. Jeżeli wszystko będzie dobrze, to być może zagra już w meczu z zespołem z Sosnowca. Jesteśmy zgrani, tak jak możemy – jednak trochę musieliśmy zmienić plany, jakie mieliśmy w sezonie przygotowawczym. Zmieniliśmy kilka pozycji, jednak drużyna pójdzie jeszcze do przodu. Zmianie ulegną elementy organizacji gry i mam nadzieję, że ciężka praca jaką wykonujemy na treningach da efekt pozytywny. Na ten moment jesteśmy gdzieś na pułapie 70% naszych możliwości, lecz myślę, że pójdziemy jeszcze znacznie do przodu i oby tak było.

Liderką zespołu jest Loryn Goodwin (16,0pkt/m, 5,0zb/m), która ma predyspozycje do tego aby pełnić tą rolę do końca sezonu?

- Loryn Goodwin to gracz kreowany na lidera zespołu i na pewno ma predyspozycje do tego, aby tym liderem być. Wydaje mi się, że jej ambicje są bardzo duże i stara się to potwierdzać w każdym meczu. Jednak ja za lidera uważam cały zespół – dziewczyny fantastycznie się wspierają i starają się funkcjonować ze sobą coraz lepiej. Myślę, że będą mecze gdzie Loryn (Goodwin – przyp. red.) będzie najlepszą zawodniczką, jednak nie będzie liderem. Predyspozycje ma bardzo duże i dążymy do tego, aby była graczem bardzo ważnym w zespole. Nie lubię wyróżniać poszczególnych zawodniczek, gdyż cała drużyna pracuje na wynik.

Pozostałe zawodniczki zagraniczne (Teja Gorsic, Whitney Knight), póki co spełniają pokładane w nich nadzieje?

- Jeśli chodzi o pozostałem zagraniczne zawodniczki, to tutaj wydaje mi się, że musimy jeszcze chwilę na nie poczekać. Zderzyły się one z polską ekstraklasą, gdzie grają z bardzo silnymi zawodniczkami. Myślę, że ich przygotowanie mentalne jeszcze pozostawia pole do manewru i mam nadzieję, że będą wyglądały coraz lepiej. Teja (Gorsic – przyp. red.) ma duży potencjał, gdyż może zagrać zarówno w warunkach podkoszowych, jak i na półdystansie i dystansie. Musi jednak poprawić trochę aspekt ruchliwości oraz agresywności. Whitney (Knight – przyp. red.) natomiast wykonuje dodatkowe treningi indywidualne, poza tymi jakie ma razem z zespołem w zakresie swojej motoryki. Przy swoich parametrach jest wybitnym strzelcem i myślę, że jak trochę złapie obudowę mięśniową nóg to zacznie grać dużo lepiej. Pokładamy w niej bardzo duże nadzieje od kolejnych meczów, które nas czekają. Jeżeli nie uda się w dwóch najbliższych spotkaniach, to mam nadzieje, że już od końcówki listopada (po przerwie reprezentacyjnej) to będzie już też trochę inny i lepszy gracz.

Po 21 latach SKK Polonia Warszawa zagrała pierwszy mecz przed własną publicznością, to ogromne wydarzenie dla całej organizacji. Był lekki stres przed tym spotkaniem?

- Było to naprawdę fantastyczne wydarzenie i myślę, że cała organizacja spisała się na medal. Począwszy od prezesa, po dyrektora sportowego i wszystkie osoby, które wspomagały - czyli wolontariusze oraz ludzie związani z klubem, którzy wykonali kawał fenomenalnej roboty. Potwierdza to fakt, że sprzedał się komplet biletów! Było bardzo miło grać przed taką publicznością, która przez cały mecz nas wspierała. Kolejnym wielkim wydarzeniem było spotkanie z zawodniczkami, które w końcówce lat 90-tych mimo utrzymania się w lidze, niestety zostały zawieszone z powodów finansowych.

Czy był stres? Chyba trochę większy u dziewczyn, gdyż wiedziały, że możemy z rywalem powalczyć o dobry wynik. Dodatkowo aspekt pierwszego meczu we własnej hali wywołał emocje, jednak u mnie to był taki lekki stres. Mam za sobą już wiele spotkań na różnym pułapie od małych turniejów po mecze mistrzostw Europy, także gdzieś tam za bardzo się nie przejmowałem i wiedziałem, że jesteśmy w miarę dobrze przygotowani do tego meczu.

Za tydzień mecz z CTL Zagłębiem Sosnowiec, gdzie przez większą część poprzedniego sezonu trenerem był Adam Kubaszczyk (II trener SKK Polonii). Trochę to pomoże w rozpracowaniu gry zespołu oraz myśli szkoleniowej Jordiego Aragonesa?

- Adam Kubaszczyk prowadził ten zespół w ubiegłym sezonie i drużyna jako beniaminek weszła do fazy play-off, co było dużym sukcesem. A czy pomoże to rozpracować drużynę z Sosnowca? Myślę, że tak i rozmawialiśmy już dużo na ten temat w zakresie wizji zespołu i widzieliśmy parę spotkań – tak więc będziemy dobrze przygotowani na ten mecz. Jest to jednak zespół, który sprawił olbrzymią niespodziankę wygrywając z mistrzem Polski w poprzedniej kolejce. Drużyna zagrała tam bardzo mocno w obronie oraz skutecznie i agresywnie w ataku i w związku z tym nie będzie to łatwe spotkanie. Zagłębie może dołączyć do drużyn, które nie będą biły się o fazę play-off… lecz być może dołączy nawet do tych co walczyć będą o pierwszą „szóstkę”. Czeka nas kolejne trudne spotkanie, jednak mam nadzieję, że charakter, wola walki i ambicja mojego zespołu oraz dobre przygotowanie doprowadzą nas do pierwszego zwycięstwa w ekstraklasie. Jeżeli nie to trudno, gramy i pracujemy dalej po to aby osiągnąć zamierzony cel. A jest nim spokojne utrzymanie się w najwyższej klasie rozgrywkowej. Porażki czasami trzeba brać na klatę i walczyć dalej oraz szukać gdzie popełniło się błędy. Dotyczy to zarówno zawodniczek, jak i sztabu szkoleniowego. Mimo dobrej gry mamy na koncie trzy porażki, tak więc co z tego, że gramy dobrze? Brakuje zwycięstwa dla podniesienia morałów zespołu, lecz pracujemy dalej z bardzo pozytywnym nastawieniem.