Mistrzynie Polski śmiało można powiedzieć, iż pod „ścianą” – gdyż każda kolejna porażka eliminuje ich z walki o ligowy finał. Wszystko to za sprawą bardzo dobrej gry lubelskiej „Pszczółki”, a także dwóch zawodniczek – Natashy Mack oraz Kamiah Smalls. Obie od początku sezonu stanowią o sile zespołu i raz po raz udowadniają swoją przydatność w kolejnych spotkaniach. Pierwsze spotkanie stało pod znakiem całkowitej dominacji gospodyń z Lublina, drugie natomiast… dawało spore szanse na wyrównanie dla zespołu z Gdyni. Niestety w końcówce, górą była „Pszczółka” i stan rywalizacji zmienił się na 2-0.
- My niestety nie wyszłyśmy tak skoncentrowane tak jak powinnyśmy. Nie trzymałyśmy się do końca naszych założeń w obronie, a do tego nie trafiłyśmy wielu otwartych rzutów. Po tym nie potrafiłyśmy się już przełamać. Teraz zapominamy o tym meczu i jutro zagramy w końcu swoją koszykówkę od początku do końca – mówiła po pierwszym meczu, Magdalena Szymkiewicz.
Katastrofalnie drużyna z Pomorza wyglądała w ataku, ogrom nieskutecznych rzutów oraz bardzo słaba postawa liderek – Alice Kunek (2 punkty 1/5 z gry oraz 6 punktów, 2/9 z gry) i Marissy Kastanek (2 punkty, 1/12 z gry, 0 punktów, 0/6 z gry), musiały i dały porażki. Nie można tutaj także wszystkiego zwalać na „nową” halę, gdyż również nie w swoim „domu” gra zespół z Lublina.
A tak o pierwszym spotkaniu, mówiła zaraz po jego zakończeniu Jelena Skerovic - Zespół z Lublina zagrał bardzo dobry mecz. U nas niestety przez słabą skuteczność zabrakło pewności siebie. Z drugiej strony mieliśmy sporo problemów w obronie szczególnie, gdy rywalki odskakiwały na kilkanaście punktów. Patrzymy teraz na kolejny mecz, bo jutro jest nowy dzień.
Tak natomiast drugie spotkanie skomentowała Julia Bazan - Brak skuteczności za 3 punkty troszkę nam przeszkodził w wygranej. Musimy na pewno popracować jeszcze nad obroną i nad rotacją przede wszystkim. Myślę, że zagrałyśmy lepsze spotkanie niż wczoraj, bo poprawiłyśmy niektóre elementy. Jeśli poprawimy te z dzisiejszego meczu w kolejnych starciach, to uważam, że wrócimy za półtora tygodnia do Lublina.